Podwyżki dla posłów. Barbara Nowacka mówi o groźbach i wyzwiskach

Po tym, jak zdecydowana większość posłów przyjęła ustawę o podwyżkach dla najważniejszych osób w państwie, wiele osób krytykuje opozycję za poparcie pomysłu autorstwa PiS. Do sprawy odniosła się posłanka Koalicji Obywatelskiej Barbara Nowacka. Jej wpis na Facebooku wywołał falę oburzenia.

Podwyżki dla posłów. Barbara Nowacka mówi o groźbach i wyzwiskach
Źródło zdjęć: © PAP
Sylwester Ruszkiewicz

15.08.2020 | aktual.: 15.08.2020 12:51

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

"Szanowni Państwo, jak wiecie zapewne zagłosowałam wczoraj za podniesieniem wynagrodzeń dla samorządowców, parlamentarzystów, ministrów, prezydenta oraz pensją pierwszej damy. Wszystkie kluby parlamentarne poparły to rozwiązanie. Wiem, że na taką decyzję nigdy nie ma odpowiedniego momentu, co widać po Państwa reakcjach. Uważam jednak, że chowanie głowy w piasek i unikanie wyjaśnień dla swojej decyzji nie jest rozwiązaniem. Poparliśmy podwyżki, gdyż uważamy, że zmiany systemowe w wynagradzaniu osób sprawujących funkcje publiczne są niezbędne. Kraj, w którym wiceminister finansów zarabia 7 tys. zł, a firmy mogą sobie kupić dowolnego posła czy radnego za 2 tys. zł miesięcznie, to kraj galopujący w stronę korupcji" - pisze Nowacka.

Obraz
© Facebook | Facebook

"Przyjmując te systemowe rozwiązania znaliśmy ryzyko, jakie niesie powiązanie z bieżącą polityką. Teraz dostajemy nie tylko pytania czy krytykę, ale wyzwiska i groźby. Szczególnie dziwi mnie takie zachowanie ze strony osób, które deklarują nawołują do przejrzystości instytucji publicznych. Kapitał polityczny na tej sytuacji zbijają zaś populiści. My nie jesteśmy populistami. Uważamy, że sprawne państwo to państwo z transparentnym finansowaniem partii i zarobkami powiązanymi wskaźnikowo. Jego elementem jest przejrzysty system wynagrodzeń urzędników państwowych i osób sprawujących funkcje publiczne. I to jest właśnie wprowadzane" - ocenia Barbara Nowacka, posłanka Koalicji Obywatelskiej.

Pod jej postem, który pojawił się w sobotę przed południem, zawrzało. - Wszystko się zgadza. Tyle, że my teraz tracimy nasze pensje i pracę, także dzięki tarczom, które uchwaliliście. Budżetówka ma zablokowane podwyżki. Ustawa covidowa pozwoli władzy nie ponosić odpowiedzialności. Już zresztą jej nie ponosi. A Wy się pasiecie. Cóż, żaden argument mnie nie przekona, że to dobry moment. To żałosne - napisała jedna z internautek.

"To prawda, podnoszenie pensji politykom nigdy nie będzie dobrze przyjęte. Natomiast zmiany można wprowadzać nie dla siebie, tylko od przyszłej kadencji. Albo z zapisem, że zmiany wejdą w życie w momencie, kiedy PKB osiągnie odpowiedni poziom. Prosta sprawa. Podwyższanie sobie pensji w tak dużym kryzysie to wstyd" - napisała inna internautka.

Przypomnijmy, niespełna 7 godzin - tyle czasu zajęło posłom uchwalenie ustawy o podwyżkach pensji dla parlamentarzystów oraz najważniejszych osób w państwie. Za przyjęciem nowego prawa było 386 posłów, przeciw 33, wstrzymało się 15.

W Zjednoczonej Prawicy ustawę poparło 226 posłów, w klubie Koalicji Obywatelskiej 100 posłów, w klubie Lewicy 39 posłów, w klubie PSL-Kukiz'15 za ustawą było 20 posłów. Natomiast politycy Konfederacji, jako jedyni, byli przeciwni podwyżce.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także
Komentarze (2590)