PiS ma nową teorię na temat katastrofy smoleńskiej
Po konferencji Prokuratury Krajowej, która wskazała, że rosyjscy kontrolerzy umyślnie doprowadzili do katastrofy tupolewa, w PiS pojawiła się nowa teoria na temat tego, co wydarzyło się 10 kwietnia 2010 roku. Politycy partii rządzącej twierdzą, że w Smoleńsku mogło dojść do dwóch zdarzeń: nastąpił wybuch na pokładzie samolotu, a jednocześnie kontrolerzy celowo doprowadzili do katastrofy.
06.04.2017 08:04
W ciągu siedmiu lat, które właśnie mijają od katastrofy smoleńskiej, politycy PiS i środowiska związane z partią mieli kilka teorii na ten temat. Była sztuczna mgła i rozpylenie helu, który miał zmniejszyć siłę nośną samolotu. Była bomba termobaryczna, celowe działanie rosyjskich kontrolerów lotu, awaria tupolewa oraz ładunek wybuchowy i dwa wybuchy na pokładzie. Do tego odpowiedzialność Donalda Tuska i jego rządu.
Dwa zamachy?
W poniedziałek Prokuratura Krajowa ogłosiła, że rosyjscy kontrolerzy z lotniska Siewiernyj w Smoleńsku celowo doprowadzili do katastrofy polskiego samolotu. Jak to pogodzić z teoriami o wybuchu w tupolewie, o czym mówili politycy PiS z Jarosławem Kaczyński i Antonim Macierewiczem na czele?
Partia rządząca znalazła sposób. - Kontrolerzy mogli celowo doprowadzić do katastrofy, a wybuch też nastąpił - mówi Wirtualnej Polsce Tadeusz Cymański, poseł PiS. Gdy dopytujemy o szczegóły, unika odpowiedzi. - Proszę pytać śledczych - mówi tylko.
Na pewno nie wypadek
Zwolenniczką tej tezy jest także posłanka PiS Bernadeta Krynicka. - To było działanie wspólne. I wybuch na pokładzie, i umyślne działanie kontrolerów. Oni nie są bez winy. Jestem przekonana, że to był zamach, a nie wypadek - mówi Wirtualnej Polsce.
Także wiceminister spraw wewnętrznych i administracji jest orędownikiem nowej teorii. - Mogę sobie teoretycznie wyobrazić, że kontrolerzy podają błędne info i jednocześnie jest w samolocie coś, co spowoduje eksplozję - stwierdził polityk PiS w Radiu Zet.