Śledztwo ws. katastrofy smoleńskiej. Nowe zarzuty dla Rosjan
Dowody pozwoliły sformułować nowe zarzuty wobec rosyjskich kontrolerów lotów ze Smoleńska, a także wobec trzeciej osoby, która znajdowała się wówczas w wieży na lotnisku - powiedział na konferencji prasowej zastępca prokuratora generalnego Marek Pasionek. Śledczy tuż przed 7. rocznicą katastrofy smoleńskiej przedstawili stan postępowania ws. tragedii. W konferencji uczestniczyli też prokuratorzy Marek Kuczyński i Krzysztof Schwartz z Prokuratury Krajowej. Opozycja uznała, że śledczy nie przedstawili przełomowych informacji, dowodów i faktów.
03.04.2017 | aktual.: 25.03.2022 13:25
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Nowe zarzuty dla rosyjskich kontrolerów Pawła P. i Wiktora R. dotyczą przestępstwa umyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu lotniczym, którego konsekwencją była śmierć wielu osób. Wcześniej postanowienia wobec Rosjan dotyczyły umyślnego sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy oraz nieumyślnego sprowadzenia katastrofy, a chodziło o wprowadzenie załogi Tu-154M w błąd i niezamknięcie lotniska w Smoleńsku.
W przypadku Nikołaja K. (według publikowanych wcześniej stenogramów rozmów z wieży kontrolnej i informacji medialnych zastępcy dowódcy bazy w Twerze, który był obecny 10 kwietnia na wieży w Smoleńsku - dop. red.) chodzi o zarzut pomocnictwa. - Podstawą nowych zarzutów jest przede wszystkim nowa opinia z zakresu fonoskopii dotyczącą odczytania treści rozmów z rejestratora P500, zapisującego wypowiedzi osób pracujących na wieży kontroli lotów. Zapis dostarczył dużo więcej materiału niż wcześniejsze ekspertyzy - stwierdził Marek Kuczyński.
Prokuratorzy poinformowali, że czekają na reakcję strony rosyjskiej w związku z postawieniem zarzutów. Pasionek poinformował, że "sformułowany został wniosek i ekspediowany z prokuratury Krajowej wniosek o udzielenie pomocy prawnej przez władze Federacji Rosyjskiej, w którym postulowane jest postawienie kontrolerom zarzutów i by zostali przesłuchani z udziałem polskich prokuratorów".
"Ekshumacje były zasadne"
- Przeanalizowaliśmy ponad 2 tysiące tomów akt dotyczących śledztwa smoleńskiego - stwierdził Marek Pasionek. Przypomniał też, że przeprowadzono 17 sekcji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej, które ekshumowano w ostatnich miesiącach. - Mam takie przekonanie, że podjęliśmy słuszną decyzję, bo przeprowadzone dotychczas ekshumacje po raz kolejny ujawniły szereg nieprawidłowości, nie tylko przypadek zamiany ciał, ale zdarzają się również przypadki, kiedy w trumnach niektórych ofiar znajdują się fragmenty ciał innych osób - mówił. Podkreślał, że badania prowadzone były we współpracy z zagranicznymi laboratoriami kryminalnymi. - Nie odniosłem wrażenia, że katastrofa smoleńska ma w Europie charakter marginalny - powiedział Pasionek.
- Potrzeba umiędzynarodowienia tego śledztwa, a więc próba zaangażowania specjalistów najwyższej światowej klasy, którzy przeprowadziliby te najważniejsze, newralgiczne czynności procesowe powiodła się - podkreślił Pasionek.
Pasionek poinformował, że udało się nawiązać współpracę z czterema "absolutnie topowymi laboratoriami kryminalistycznymi" z zagranicy. Jak powiedział są to: Laboratorium Badań Materiałów Wybuchowych dla Celów Sądowych w Laboratorium Naukowo-Technicznycm Ministerstwa Obrony Wielkiej Brytanii, Włoskie Laboratorium Kryminalistyczne Korpusu Karabinierów, Instytut Nauk Sądowych Irlandii Północnej w Belfaście oraz Laboratorium Kryminalistyczne Policji Naukowej w Hiszpanii.
Postępowania tzw. okołosmoleńskie
Jak wyjaśnił poza głównym postępowaniem, w którym wyjaśniane są okoliczności katastrofy, prowadzonych jest siedem postępowań tzw. okołosmoleńskich, dotyczących przygotowania, organizacji lotów, czy organizacji wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego, a także sposobów procedowania po katastrofie i nieprawidłowości z tym związanych. Dodał, że zgromadzona została też obszerna dokumentacja źródłowa uzyskana na podstawie audytów przeprowadzonych w szeregu instytucji, resortów i służb, a także na podstawie "własnej inicjatywy zespołu prokuratorów.
Prokurator Marek Kuczyński precyzował, wracając do ekshumacji, że w przypadku dwóch osób doszło do zamiany ciał, natomiast w 5 trumnach były fragmenty innych ciał.- "Być może badania genetyczne, które zostały przeprowadzone, niestety będą musiały ten smutny bilans jeszcze rozszerzyć - dodał.
- Jeśli chodzi o ekshumacje, do końca 2017 r. zaplanowano jeszcze przeprowadzenie ekshumacji oraz sekcji zwłok 40 ofiar katastrofy smoleńskiej. Łącznie w roku 2017 planujemy, by tych czynności ekshumacyjnych było 46. W 2018 r. planujemy przeprowadzenie badań kolejnych 26 ekshumowanych ciał ofiar i planujemy, że czynności te zakończą się do końca czerwca 2018 r. Będzie to data zakończenia czynności ekshumacyjnych i sekcyjnych - zapowiedział, zaznaczając, że pierwsze opinie biegłych na temat badań ciał trafią do PK niebawem.
Prokurator przypomniał, że śledczy sprawdzają też wątek dotyczący wybuchu na pokładzie Tu-154M. - Ta część śledztwa została umiędzynarodowiona - mówił Kuczyński.
Powstanie wirtualna mapa katastrofy
Z wojskowej prokuratury okręgowej w Warszawie przejęto ponad 800 tomów akt głównych oraz około 200 tomów materiałów niejawnych. - Te akta zostały uporządkowane. Trwa proces ich digitalizacji - powiedział Kuczyński. Dodał, że uzyskano także szereg nowych materiałów z różnych instytucji m.in. z MS, KPRM, MSZ, ABW, AW, SWW i SKW. - Uzyskaliśmy także materiały z podkomisji do ponownego zbadania wypadku lotniczego - powiedział.
Prokurator poinformował, że w maju i w czerwcu 2016 roku zespół śledczych dokonał oględzin samolotu Tu-154 o numerze bocznym 102, który stacjonuje w Mińsku Mazowieckim. - Przesłuchano łącznie kilkudziesięciu świadków. Przeprowadzono szereg oględzin a także innych czynności procesowych - powiedział Kuczyński.
- Przygotowujemy wniosek, aby móc na miejscu skatalogować każdy element wraku tupolewa - zapowiedział prokurator. Dodał, że opracowana zostanie wirtualna mapa miejsca katastrofy smoleńskiej, na której zaznaczone zostaną szczątki ofiar i fragmenty maszyny. Ma to ułatwić pracę ekspertom. - Takiego planu miejsca zdarzenia opartego na dokumentach procesowych nie stworzono do tej pory - wskazał członek zespołu śledczego badającego od roku katastrofę smoleńską.
- W sprawie katastrofy smoleńskiej będzie nowa, kompleksowa opinia biegłych z zakresu lotnictwa, powstanie z udziałem ekspertów zagranicznych - poinformował prokurator Krzysztof Schwartz. - Opinia ta będzie, w naszym zamierzeniu, opinią zespołu również biegłych międzynarodowych - podkreślił prokurator.
Prokurator zakomunikował też, że jedno z postępowań dotyczy materialnego fałszowania dokumentów po katastrofie. Dodał, że śledczy nadal sprawdzają działania Biura Ochrony Rządu w tamtym okresie.
- Pierwsze ślady do badań zostaną przekazane zagranicznym laboratoriom w maju, kolejne będą przekazywane sukcesywnie, to są skomplikowane procedury - mówił Schwartz. - Dokonaliśmy wstępnej selekcji tych śladów, które będą badane. Jeszcze wypracowujemy pewne procedury, ale na dzień dzisiejszy mogę powiedzieć, że ślady, które były zabezpieczone na miejscu zdarzenia, wycinki z foteli w samolocie, pewne drobne elementy samolotu, które znajdują się w naszej dyspozycji, będą badane przez laboratorium angielskie i hiszpańskie - zaznaczył prokurator. Dodał, że pozostałe ślady, które "są zabezpieczane w toku ekshumacji, a więc tzw. ślady biologiczne" będą badane przez laboratoria w Irlandii Płn. oraz Włoszech.
Opozycja krytykuje
Zdaniem opozycji konferencja prasowa prokuratorów nie przyniosła żadnego przełomu. - PiS nie jest w stanie udowodnić, że był zamach i opłaca im się podtrzymywać napięcie. To tylko polityczny interes PiS-u sprawia, że będą grali katastrofą przez wiele lat. Koniec tej sprawy byłby "śmiercią polityczną" Macierewicza - stwierdziła Joanna Kluzik-Rostkowska (PO).
- Prokuratorzy nie przedstawili żadnych nowych dowodów i faktów - dodał podczas spotkania z dziennikarzami w Sejmie poseł Platformy Marcin Kierwiński. Zaznaczył, że już w raporcie komisji Millera wskazano na współwinę rosyjskich kontrolerów ze Smoleńska. - To próba wpisania prokuratorów w nadchodzącą rocznicę katastrofy smoleńskiej - mówił Kierwiński.
- Konferencja miała charakter polityczny. Inaczej nie da się ocenić jej zasadności - ocenił poseł PO. Zdaniem Kluzik-Rostkowskiej konferencja prokuratury powinna zostać zwołana dopiero po postawieniu zarzutów kontrolerom ze Smoleńska, bo wtedy śledczy mogliby podać więcej informacji na ten temat.
O komentarz ws. nowych zarzutów dziennikarze pytali również, przebywającego w Sejmie, Antoniego Macierewicza, ale szef MON nie chciał nic powiedzieć.
Śledztwo przejęte od wojskowych
Śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej przez sześć lat prowadziła Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Postawiła ona zarzuty dwóm kontrolerom lotów ze Smoleńska (dotychczas nie zdołano im ich przedstawić) oraz dwóm oficerom rozwiązanego po katastrofie 36 Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego, który zajmował się transportem najważniejszych osób w państwie.
Wiosną 2016 roku, po reformie prokuratury, której częścią była likwidacja prokuratury wojskowej, śledztwo przejęła Prokuratura Krajowa z nowym zespołem śledczym. Wtedy informowano też, że do tego zespołu mają także zostać przekazane akta "będących w toku, zawieszonych i zakończonych postępowań", wyłączonych z głównego śledztwa lub z nim powiązanych. W połowie marca Zbigniew Ziobro poinformował, że wiceprokurator generalny Marek Pasionek już nie będzie nadzorować pionów prokuratury ds. przestępczości zorganizowanej i korupcji, ale skoncentruje się na śledztwach związanych z katastrofą smoleńską. Pasionek nadzoruje je od 2016 roku.
Badanie katastrofy smoleńskiej w Polsce przeprowadziła Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, którą kierował ówczesny szef MSWiA Jerzy Miller. W opublikowanym w lipcu 2011 roku raporcie komisja Millera stwierdziła, że przyczyną katastrofy samolotu było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, a konsekwencji zderzenie samolotu z drzewami, prowadzące do stopniowego niszczenia konstrukcji maszyny. Komisja podkreślała, że ani rejestratory dźwięku, ani parametrów lotu nie potwierdzają tezy o wybuchu na pokładzie samolotu.
Ustalenia komisji Millera kwestionował Macierewicz i jego zespół parlamentarny. Po objęciu władzy przez PiS, w lutym 2016 r. szef MON powołał podkomisję do ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej. Działa ona w ramach KBWLLP. W skład podkomisji weszła część naukowców, którzy współpracowali z zespołem parlamentarnym. Zdaniem podkomisji, której szef dr Wacław Berczyński zapewniał, że nie przyjmuje ona żadnych wstępnych założeń ani hipotez w sprawie przyczyn katastrofy, na komisję Millera wywierano nacisk, by jej ustalenia pokrywały się z rosyjskim raportem MAK. Członkowie komisji Millera temu zaprzeczają.
Ostatni, opublikowany w kwietniu 2015 roku, raport kierowanego przez Macierewicza zespołu parlamentarnego zawierał tezę, że prawdopodobną przyczyną katastrofy była seria wybuchów m.in. na lewym skrzydle, w kadłubie i prezydenckiej salonce.
WP/TVN24/PAP