"Płaczą z bezsilności". Mówi, co naprawdę dzieje się teraz w Rosji
- Władimir Putin utknął w ślepej uliczce, ale wciąż jest "chory na wielkość". Chciałby zapisać się w historii jako ten, który odbudował Rosję. To fanatyk idei "ruskiego miru", do którego należą także Białorusini i Mołdawianie - podkreśla prof. Nikołaj Iwanow. Historyk ujawnia też, jaka jest aktualna sytuacja na Kremlu.
Co Rosja Władimira Putina chciałaby zrobić z Białorusią? Co dalej z Alaksandrem Łukaszenką? To pierwsze pytania, które podczas rozmowy w programie "Newsroom" WP usłyszał prof. Nikołaj Iwanow*. Były radziecki dysydent białoruskiego pochodzenia i profesor Uniwersytetu Opolskiego, wyjaśnił dokładnie, jak jego zdaniem wyglądają obecne relacje między Łukaszenką oraz Putinem, i co - jego zdaniem - może dziać się w tej chwili z białoruskim dyktatorem.
- Pamiętajmy, że Putin ma w zanadrzu kilku takich jak Łukaszenka, a on sam nie jest dla niego wcale wygodnym partnerem. Cały czas "podskakuje", a Putin chciałby jego większego zaangażowania w wojnę - przypomniał prof. Iwanow. - Prawdopodobnie bardziej uległy wobec Putina człowiek, który ma zastąpić przywódcę Białorusi, już gdzieś tam jest - ocenił ekspert.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prof. Iwanow: Putin jest chory na "wielkość'
Prof. Iwanow pytany o przyszłość Białorusi po erze Łukaszenki przyznał, że Putin jest zainteresowany jej całkowitym podporządkowaniem i wykorzystaniem w interesach Rosji jako państwa "teoretycznie niepodległego". Rozmawiano o tym w kontekście ostatnich nieobecności Łukaszenki na państwowych uroczystościach.
Przypomnijmy, że 14 maja premier Raman Hałouczenka zastąpił przywódcę Białorusi w czasie uroczystości w Mińsku, co wywołało szereg spekulacji na temat stanu zdrowia białoruskiego dyktatora. Wcześniej, 9 maja, na defiladzie w Moskwie, Łukaszenka wyglądał źle, a na jego twarzy widoczny był grymas bólu. Miał także zabandażowaną dłoń. Media i analitycy cały czas spekulują, że polityk jest chory, a jego stan się pogarsza.
- Są takie doniesienia, że choroba Łukaszenki nie jest przypadkowa. Może został otruty? Na Białorusi było kilka zagadkowych śmierci, a Putin jest znany z tego, że jest bardzo pamiętliwy - zastanawiał się na antenie prof. Iwanow.
"Choroba imperialna zakorzeniona od stuleci"
Historyk mówił też w Wirtualnej Polsce o różnicach wśród mieszkańców obu krajów. - Pamiętajmy, że Białorusini to nie Rosjanie. Ten kraj też jest podzielony, ale tam nie ma niechęci między obywatelami różnych religii - przypomniał prof. Iwanow. Pytany o imperialne marzenia Putina i części Rosjan, wskazał, że należy się cofnąć daleko do historii Rosji.
- Trzeba tu analizować całą historię Rosji. Od Iwana Groźnego, aż po czasy obecne. Choroba imperialna w narodzie rosyjskim jest zakorzeniona od stuleci. Leczenie z niej Rosjan trwało bardzo krótko i rozpoczęło się po upadku Związku Radzieckiego. Teraz Putin odbudowuje ten mit, a na jego ewentualną likwidację trzeba będzie kilku pokoleń - podkreślił ekspert.
- Aleksandr Sołżenicyn to taki guru Putina, który napisał kiedyś esej o tytule: "Jak odbudować Rosję". Mowa tam o Ukrainie, Białorusi i Rosji. Aktualnie kraje bałtyckie Putin odpuścił, podobnie jak Kaukaz. Zobaczymy, jak ta wojna się potoczy, ale moim zdaniem teraz utknął w ślepej uliczce, ale wciąż jest "chory na wielkość". Chciałby zapisać się w historii jako człowiek, który odbudował i odnowił Rosję. On jest fanatykiem idei "ruskiego miru", do którego należą także Białorusini i Mołdawianie, a przecież w tym drugim kraju jest teraz poważny kryzys - dodał historyk.
Pomniki carów, pomniki Putina?
Prof. Iwanow mówił również na antenie Wirtualnej Polski zarówno o obecnej sytuacji obywateli Rosji, jak i tej i na szczytach Kremla. Wspominał też o "pełni władzy", jaką cieszy się Putin w tym kraju. - Kreml jest otoczony pomnikami carów. Myślę, że jego wzorem jest Mikołaj I, ewentualnie Aleksander II. Jednak sam Putin w dzisiejszej Rosji ma większą władzę, niż dawniej mieli carowie. On ma pełnię władzy - ocenił ekspert.
Historyk przyznał, że "pełnia władzy" Putina nie wiąże się jednak z kompletną akceptacją jego decyzji przez rosyjskie społeczeństwo.
- Wśród młodych poparcie dla niego jest minimalnie, a przypomnijmy, że ponad dwa miliony Rosjan zaprotestowało przeciw wojnie w Ukrainie "nogami" i uciekło z Rosji. Młodzi ludzie to nie jego pokolenie. Mam nadzieję, że kiedy Rosja odniesie porażkę, to proces cywilizowania Rosji przyspieszy, ale wydaje się, że będzie to dotyczyło pokolenia moich wnuków - ocenił ekspert Uniwersytetu Opolskiego. - Na razie Rosja jest w rozsypce, a demokracja jest w defensywie. Putin traktuje wyjazd tych ludzi jako "oczyszczenie kraju", a tak naprawdę nie jest jednak w stanie ich zatrzymać - dodaje nasz rozmówca.
"Mają związane ręce i płaczą z bezsilności"
Profesor był pytany o rzeczywiste reakcje Rosjan na doniesienia propagandowe, które przekazują prokremlowskie media. Sporo mówił też o ograniczeniach, które są nakładane na obywateli, którzy nie zgadzają się z panującym reżimem.
- Moi przyjaciele mówią mi, że dziś być Rosjaninem to hańba. Jeszcze niedawno ludzie wychodzili na manifestacje, a teraz każdy protest jest dławiony. Nie mogą zrobić nic. Mają związane ręce i płaczą z bezsilności - podsumował prof. Iwanow.
Maciej Szefer i Mateusz Ratajczak, dziennikarze Wirtualnej Polski
*Nikołaj Iwanow to były radziecki dysydent białoruskiego pochodzenia. Jest profesorem nadzwyczajnym historii Instytutu Nauk o Polityce i Administracji Uniwersytetu Opolskiego oraz ekspertem w dziedzinie operacji polskiej NKWD, która miała miejsce w latach 1937-1938 na podstawie rozkazu Nikołaja Jeżowa. W 2012 roku został odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej.
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski