Alaksandr Łukaszenka ozdrowiał? Białoruska opozycja gotowa na mobilizację
W Moskwie wyglądał na cierpiącego, przez sześć dni nie było wiadomo co się z nim dzieje, teraz rządowa białoruska agencja Belta twierdzi, że "pierwszy" - czyli Łukaszenka - pracuje na stanowisku dowodzenia sił powietrznych. Rzeczywisty stan zdrowia dyktatora nadal pozostaje zagadką.
15.05.2023 | aktual.: 15.05.2023 18:16
- Niepokoi mnie oświadczenie szefa białoruskiego KGB Iwana Tertela, iż spodziewa się prób dywersji na Białorusi, jakiegoś ataku Zachodu. To by świadczyło, że w tle choroby Łukaszenki toczy się poważna rozgrywka, być może już o zmianę władzy - mówi Wirtualnej Polsce Paweł Łatuszka, białoruski opozycjonista i były ambasador tego kraju w Polsce.
Jednocześnie podkreśla, że białoruska opozycja pracuje nad wdrożeniem planu na wypadek śmierci białoruskiego przywódcy. - Brak informacji o Łukaszence przez sześć dni jest sytuacją nadzwyczajną, która nie miała miejsca od 20 lat - dodaje.
Przypomnijmy, że Alaksandr Łukaszenka ostatni raz był widziany publicznie 9 maja, na defiladzie w Moskwie. Już wtedy wyglądał źle, na jego twarzy widoczny był grymas bólu, miał zabandażowaną dłoń. Wrócił do Mińska, ale od tego czasu jego współpracownicy milczą. W poniedziałek przed godziną 16 rządowa agencja Belta opublikowała zdjęcie Łukaszenki.
"Pierwszy pracuje obecnie w Centralnym Stanowisku Dowodzenia Sił Powietrznych i Wojsk Obrony Powietrznej. Wysłuchamy sprawozdania dotyczącego organizacji i realizacji zadań dyżuru bojowego w obronie przeciwlotniczej. Wydarzenie zaczyna się właśnie teraz. Szczegóły już wkrótce!" - zapowiedziano w podpisie. Na zdjęciu widać opatrunek na lewej dłoni białoruskiego przywódcy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
13 maja serwisy informacyjne Motolko Help i Euroradio poinformowały, że prezydencka kolumna aut przybyła pod budynek rządowej kliniki w Mińsku i parkowała tam przez dwie godziny. 14 maja przywódca Białorusi nie pojawił się na obchodach Dnia Symboli Państwowych. W ostatnich dniach do Mińska przybyła grupa lekarzy z Rosji - wynika z nieoficjalnych informacji opozycjonistów.
Według źródeł Pawła Łatuszki przywódca Białorusi doznał infekcyjno-alergicznego zapalenia mięśnia sercowego. Miałaby je wywołać infekcja wirusowa, która początkowo była niegroźna.
A co jeśli Łukaszenka umrze?
Dyktator, który chorobliwie obawiał się utraty władzy, zadbał o dyspozycje na wypadek takiej sytuacji.
- Jeśli Łukaszenka umarłby śmiercią naturalną, to do czasu wyborów władzę w kraju przejęłaby Natalia Kaczanawa, przewodnicząca tak zwanej Rady Republiki. Natomiast gdyby do śmierci przyczyniły się osoby trzecie, wówczas władzę przejęłaby rada bezpieczeństwa, która obraduje pod jej przewodnictwem. Jednak w takiej sytuacji rośnie rola Aleksandra Wołfowicza, sekretarza rady. Oboje są blisko związani z Rosją - wyjaśnia Łatuszka.
- My natomiast mamy plan mobilizacji. Opracowaliśmy też algorytm działań zarówno na Białorusi, jak i poza jej granicami. Problemem będą ludzie Łukaszenki, którzy będą walczyć o utrzymanie władzy, aby nie ponieść odpowiedzialności za popełnione przestępstwa - dodaje opozycjonista.
Zobacz także
Łatuszka zastrzega, że plan białoruskiej opozycji nie jest jawny. Zdradza jedynie, że kluczowym elementem jest silny, gotowy do działania ruch wewnętrzny, międzynarodowe wsparcie dla narodu białoruskiego oraz "siła zewnętrzna w postaci białoruskich jednostek wojskowych walczących dziś po stronie Ukrainy".
Były ambasador spodziewa się, że Rosja będzie chciała jak najszybciej włączyć Białoruś do swojego "rosyjskiego świata". Jednak - jak podkreśla - "dobrowolne przyłączenie" kraju jest niemożliwe z punktu widzenia prawa międzynarodowego, a sami Białorusini wznieciliby uliczne protesty, jak po sfałszowaniu wyborów w 2020 roku.
Co wiadomo o potencjalnej następczyni?
Białoruska opozycja pisze natomiast więcej o Natalii Kaczanawej jako o "dżokerze Kremla".
"To klasyczna radziecka nomenklatura i wyznawca 'rosyjskiego świata', poprawny ideowo i absolutnie nienarodowo zorientowany, fanatyczny i niekwestionowany członek Komsomołu. Jest narzędziem ostatecznego zniesienia białoruskiej suwerenności, narzędziem realizacji dobrowolnej aneksji, na którą liczy Kreml" - brzmi cytat z białoruskiego serwisu opozycyjnego Hay.
63-letnia polityk formalnie jest wicepremierem Białorusi. Figuruje na listach osób objętych sankcjami przez UE, USA oraz Wielką Brytanię. Zarzucono jej, że odpowiada za popieranie decyzji prezydenta w obszarze polityki wewnętrznej oraz zorganizowanie nieuczciwych wyborów prezydenckich w 2020 roku.
Rządowa agencja Belta poinformowała, że wśród ostatnich aktywności Kaczanawej było spotkanie z funkcjonariuszami białoruskiego komitetu śledczego. - Głowa państwa jasno postawiła zadanie. Każdy na swoim miejscu powinien robić to, co do niego należy. Musimy być zjednoczeni bardziej niż kiedykolwiek, aby zachować spokój i ciszę w kraju - powiedziała, dziękując im za służbę.
Co jeszcze może świadczyć o przygotowaniach do zmiany władzy na Białorusi? Jeden z działaczy białoruskiej opozycji powiedział gazecie "Kyiv Post", że około 24-25 kwietnia były rywal Łukaszenki w wyborach prezydenckich w 2020 roku, więzień polityczny Wiktor Babaryka, trafił do szpitala po pobiciu. "Eliminowanie przeciwników przed przejęciem władzy byłoby spójne z polityką rozgrywaną w dyktaturach w przestrzeni poradzieckiej" - komentuje sprawę "Kyiv Post".
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski