Wymowne zdjęcie z Mińska. Wiadomo, z kim witał się Putin. To "książę"
W najtrudniejszym dla Alaksandra Łukaszenki momencie, podczas protestów po sfałszowanych wyborach, towarzyszył ojcu ubrany w kamizelkę kuloodporną i z kałasznikowem w ręku. Był z ojcem u Baracka Obamy i na audiencji u papieża Franciszka. To tego chłopaka Władimir Putin obdarzył zadziwiająco uprzejmym uśmiechem podczas powitania na lotnisku w Mińsku. Według białoruskich opozycjonistów 18-letni Mikałaj Łukaszenka jest kreowany na dziedzica reżimu.
- Chociaż Kola jest najmłodszym synem Łukaszenki i do tego nieślubnym dzieckiem, to właśnie jego ojciec lansuje na następcę własnego tronu. Następca - tak właśnie mówił o nim wiele razy. Od czwartego roku życia Kola był zabierany na większość uroczystości państwowych i wizyt zagranicznych - tłumaczy w rozmowie z WP Siarhiej Pielasa, dziennikarz TV Biesłat, opozycyjnej telewizji białoruskiej z siedzibą w Warszawie.
Pytaliśmy o wymowne zdjęcie z ostatniej wizyty Władimira Putina w Mińsku. Przywódca Rosji wygląda na zadowolonego i ściska rękę młodego mężczyzny. Obok stoi rozradowany Łukaszenka. Zdjęcie opublikował oficjalny serwis rosyjskiego prezydenta.
- No jak to, kto to jest? Kola Łukaszenka, potencjalny następca Aleksandra - dodaje Paweł Łatuszka były ambasador Białorusi w RP. - Kiedy on mógłby być następcą? Sądząc z białoruskiej konstytucji, mogłoby to nastąpić chyba dopiero, gdy ojciec będzie miał z 90 lat - dodał żartując.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co wiadomo o młodym Łukaszence?
"Istnienie Koli przez cztery lata ukrywano przed światem. Łukaszenka przemilczał fakt posiadania trzeciego syna, nawet wypełniając deklaracje podatkowe" - napisali Andrzej Brzeziecki i Małgorzata Nocuń w książce pt. "Łukaszenka. Niedoszły car Rosji".
Ubrany w mundur Kola pojawił się przy Łukaszence podczas parady wojskowej w 2008 roku. Białoruscy dziennikarze zachodzili w głowę, kim jest ów tajemniczy chłopiec. W wywiadzie dla "Komsomolskiej Prawdy" Łukaszenka przyznał, że to syn. Jedyne, co powiedział o matce to to, że jest lekarką. Tyle wystarczyło, aby opozycyjne media dopisały resztę historii. Według nieoficjalnych doniesień Kola narodził się ze związku polityka z Iriną Abelską, lekarką ze szpitala w Brześciu, która pracowała w kancelarii prezydenta.
- Przyjechałem z synem do Władimira Władimirowicza. Putin powiedział mi: och, Alaksandrze, to jest dar od Boga! Mówi, że dzieci są święte! A dla mnie tym bardziej - zwierzał się rosyjskiej gazecie Łukaszenka. - Bo nikt nie będzie mógł go ubrać ani nakarmić - tylko ja. Opozycja kalkuluje, jak długo będę u władzy. Zastąpi mnie mój najmłodszy syn. On będzie prezydentem - powiedział.
Mikałaj ma dwóch starszych braci przyrodnich, ale to on najczęściej pojawia się publicznie u boku przywódcy białoruskiego reżimu. Jest niczym prezydencka pierwsza dama, bo Galina, żona Aleksandra Łukaszenki od dawna nie pokazuje się publicznie. Jako chłopak uścisnął dłoń dwóm papieżom, prezydentowi USA Barackowi Obamie, prezydentowi Wenezueli Hugo Chavezowi, był u Fidela Castro, a Dmitrij Miedwiediew podczas ćwiczeń wojskowych Wostok wręczył mu zabawkowy złoty pistolet. Rosyjska gazeta napisała o chłopcu, że to "książę Białorusi".
Mikałaj Łukaszenka był przy ojcu, gdy w sierpniu 2020 ważyły się losy kraju. Miał wtedy 16 lat, a ulicami Mińska maszerowały tysiące Białorusinów, domagając się ustąpienia dyktatora, który sfałszował wynik wyborów. Wówczas w oficjalnych relacjach syn Łukaszenki, pojawiał się ubrany w kamizelkę kuloodporną i z automatem Kałasznikowa. Białoruskie media nie cytowały jego wypowiedzi na temat protestów.
Dodajmy, że wokół syna dyktatora już od lat reżimowa propaganda buduje mity. Rzekomo podczas wyścigu narciarstwa biegowego roku prześcignął byłego reprezentanta Białorusi w tej dyscyplinie i srebrnego medalistę Igrzysk w 2010 roku. W rzeczywistości ów mistrz trzy razy przewracał się na śnieg, aby przed metą wyprzedził go młody Łukaszenka.
W 2022 roku białoruskie media opozycyjne zastanawiały się, czy relacje ojca i syna uległy pogorszeniu. Mikałaj Łukaszenka rozpoczął studia na Wydziale Biologii Białoruskiego Uniwersytetu Państwowego. Tymczasem ojciec zapowiadał, że rozpocznie on karierę w wojskach pogranicza.
"Specjalnie dla Mikałaja otwarto nową specjalność – biotechnologię według chińskiego programu nauczania. (...) W przeszłości, aby zrobić na złość ojcu, powiedział nawet, że chce studiować medycynę i nie chce zostać prezydentem" - relacjonował TV Biełsat, powołując się na opozycyjnego blogera Antona Motolkę.
Klan Łukaszenków. Starsi synowie pilnują rodzinnych pieniędzy
Spośród dwóch starszych synów Łukaszenki najważniejszy w rodzinnej hierarchii jest 47-letni Wiktar, członek Rady Bezpieczeństwa Białorusi. - Kontroluje on białoruskie służby specjalne, ale przede wszystkim poprzez działalność biznesową pilnuje zgromadzonego przez rodzinę majątku. Natomiast młodszy od niego Dzmitryj Łukaszenka, trzyma się z dala od zainteresowania mediów, jest działaczem sportowym przy komitecie olimpijskim - opowiada Siarhiej Pielasa z TV Biełsat.
Obaj starsi synowie byli obecni podczas potajemnej inauguracji Alaksandra Łukaszenki, po sfałszowanych wyborach. Rada Europy wciągnęła ich na listę osób z zakazem podróżowania do Wspólnoty uznając, że "kontrolują szereg przedsiębiorstw i odnoszą korzyści z reżimu Łukaszenki".
W ubiegłym tygodniu białoruski opozycjonista Aleksander Azarow ujawnił, że w styczniu klan Łukaszenków wybiera się w podróż do Zjednoczonych Emiratów Arabskich oraz do Zimbabwe. Dlaczego te kraje? - Wszyscy wiedzą, że tam trzymane są ich pieniądze. Jest tam ukryta rezerwa złota, majątek ukradziony Białorusinom. Najstarszy syn zawsze tam jeździ i pilnuje tych pieniędzy - powiedział Azarow, cytowany przez TV Biełsat. Przypomnijmy, że to szef inicjatywy BYPOL zrzeszającej byłych członków białoruskich sił bezpieczeństwa. Jego zdaniem, informacja o "wakacjach" stawia w innym świetle ostatnie wydarzenia na Białorusi.
- Być może wkrótce nastąpi atak na Ukrainę, może nastąpi koniec wojny i nie wiadomo, co będzie dalej. Łukaszenka rozumie, że Putin nie wygra tej wojny tak szybko i musi przygotować sobie drogi wyjścia na wypadek porażki - podsumował.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski