Porażka przy rozliczaniu Alvina Gajadhura. Doradca prezydenta niewinny
Sąd Okręgowy w Warszawie podtrzymał decyzję sądu pierwszej instancji o umorzeniu postępowania przeciwko Alvinowi Gajadhurowi, byłemu Głównemu Inspektorowi Transportu Drogowego. To porażka prokuratury i obecnych władz GITD, które chciały ukarania Gajadhura za ujawnienie wiadomości służbowych.
W styczniu 2025 roku o zarzutach wobec Alvina Gajadhura poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Piotr Skiba. W niektórych mediach były Główny Inspektor Transportu Drogowego został przedstawiony jako Alvin G., a na zdjęciach ilustracyjnych pojawiał się z czarnym paskiem na oczach.
- Były Główny Inspektor Transportu Drogowego Alvin G. usłyszał zarzuty bezprawnego ujawnienia wiadomości służbowych – wskazał wówczas prokurator Skiba.
Sprawa dotyczyła bezprawnego ujawnienia przez Gajadhura informacji przeznaczonych wyłącznie na użytek służbowy, a do przestępstwa miało dojść na portalu X.
"Tubki" ministra Telusa. Jest reakcja polityka PSL
Chodzi o opublikowanie maila od pracownika GITD oraz pisma z 4 lutego 2016 r. wysłanego przez ówczesnego dyrektora Biura Spraw Wewnętrznych GITD do ministra infrastruktury i budownictwa. Wpisy dotyczyły m.in. sumy kosztów poniesionych przez GITD w związku z obecnością zaproszonych gości na galę 20-lecia Inspekcji Transportu Drogowego, a także kosztów poniesionych w związku z akcjami promocyjnymi inspekcji.
- Informacje zostały uzyskane w związku z wykonywaną pracą i wbrew przyjętemu na siebie zobowiązaniu określonemu w obowiązującej w GITD Polityce Bezpieczeństwa Informacji - wyjaśniał prokurator Piotr Skiba.
Szybka decyzja sądu
Już dwa miesiące po postawieniu zarzutów prokuratorskich do sądu wpłynął akt oskarżenia przeciwko Gajadhurowi. I jak szybko sprawa trafiła do sądu, tak szybko go opuściła.
6 sierpnia sąd po zapoznaniu się z aktem oskarżenia uznał, że nie ma w ogóle potrzeby prowadzenia przewodu sądowego, bo nie sposób przypisać Gajadhurowi żadnego przestępstwa.
Wirtualna Polska dotarła do uzasadnienia sądu. Ten podkreślił, że "zgromadzony w postępowaniu przygotowawczym materiał dowodowy, w sposób niebudzący wątpliwości i widoczny bez konieczności prowadzenia przewodu sądowego jednoznacznie wskazuje, że żaden z czynów zarzucanych oskarżonemu nie zawiera znamion jakiegokolwiek czynu zabronionego ściganego z oskarżenia publicznego".
Sąd stwierdził, że żadna z wiadomości opublikowanych przez Alvina Gajadhura nie stanowiła informacji niejawnych.
Jeden z zarzutów dotyczył opublikowana przez Gajadhura fragmentu listu, który Artur Czapiewski, obecny Główny Inspektor Transportu Drogowego przesłał kilka lat temu do ówczesnego ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka. W korespondencji Czapiewski wyraża swoją radość z powołania Gajadhura na szefa GITD. Zdaniem prokuratury Gajadhur publikując fragment, naruszył artykuł 266 kodeksu karnego, który dotyczy ujawniania lub wykorzystywania informacji, do których dostęp uzyskano w związku z pełnioną funkcją, pracą lub działalnością.
Sąd z taką interpretacją się nie zgodził i stwierdził, że list Czapiewskiego do ministra infrastruktury przesłany był z pominięciem drogi służbowej i trudno uznać go za wiadomość wewnętrzną. Sąd zauważył również, że korespondencja Czapiewskiego stanowiła raczej próbę uzyskania przez niego "przychylności politycznej" u Andrzeja Adamczyka z Prawa i Sprawiedliwości.
Alvin Gajadhur prawomocnie niewinny
Prokuratura i obecne władze GITD nie pogodziły się z decyzją sądu i postanowiły złożyć zażalenie.
I ten etap próby rozliczenia obecnego doradcy prezydenta Karola Nawrockiego szybko się zakończył. Jak ustaliła Wirtualna Polska, 24 października Sąd Okręgowy w Warszawie podtrzymał decyzję sądu pierwszej instancji o umorzeniu postępowania.
Sąd stwierdził, że podniesione przez GITD i prokuraturę zarzuty nie uzasadniają kontynuowania procesu. Słowem, to co prokuratura ustaliła w kilkumiesięcznym śledztwie i przelała na akt oskarżenia, zostało całkowicie odrzucone przez dwa sądy na pierwszych rozprawach.
- Sąd drugiej instancji w całej rozciągłości podtrzymał druzgocącą krytykę aktu oskarżenia, którą sformułował sąd pierwszoinstancyjny – wskazuje mec. Krzysztof Wąsowski, obrońca Alvina Gajadhura.
I dodaje: - Działania zarzucone Alvinowi Gajadhurowi przez oskarżycieli albo nie wypełniały znamion przestępstwa, albo nie były społecznie szkodliwe w takim stopniu, żeby uznać je za działania przestępcze. Jednym zdaniem, pieniądze podatników po raz kolejny zostały zmarnowane na niepotrzebny proces sądowy, zabierając dodatkowo czas, który sądy mógłby spożytkować na osądzanie przestępców.
Prośbę o komentarz przesłaliśmy również do Artura Czapiewskiego, Głównego Inspektora Transportu Drogowego. Odpowiedzi nie otrzymaliśmy.
Paweł Figurski, dziennikarz Wirtualnej Polski