Nocleg jest już załatwiony. Szef ITD kasował ekspertów bez faktur
Główny Inspektor Transportu Drogowego, gdy był polskim ekspertem pracującym w Turcji, wynajmował - w finansowanym ze środków unijnych domu - pokoje urzędnikom przyjeżdżającym na szkolenia. Twierdzi, że środki szły na wsparcie projektu Komisji Europejskiej. Ale żadne faktury się nie zachowały.
- Artur Czapiewski, obecnie Główny Inspektor Transportu Drogowego, przed kilkoma laty kierował finansowanym ze środków unijnych projektem w Turcji. Mieszkał w wynajętym za unijne pieniądze domu w Ankarze.
- W projekcie uczestniczyło wielu polskich inspektorów, którzy kształcili Turków w zakresie przepisów o transporcie drogowym. W rozmowie z Wirtualną Polską trzech z nich twierdzi, że byli nakłaniani do mieszkania w domu Czapiewskiego, za co musieli płacić po 60 euro na dobę.
- Inspektor Czapiewski przekonuje, że pobierane od nich pieniądze były wydawane na pomoc przy realizacji projektu, np. na zatrudnienie tłumaczy. Dowodu na to, że środki rzeczywiście zasiliły budżet unijnej inicjatywy, nie przedstawia.
- GITD zaznacza, że projekt był poddany audytowi i przeszedł go pomyślnie.
Z Inspekcją Transportu Drogowego powołaną do kontroli przestrzegania przepisów z zakresu wykonywania transportu drogowego i niezarobkowego przewozu osób i rzeczy, Artur Czapiewski związany był od początku, czyli od 2002 r. 8 kwietnia 2025 r. premier Donald Tusk powołał go na stanowisko Głównego Inspektora Transportu Drogowego (wcześniej, jeszcze w 2024 r., Czapiewski był p.o. szefa ITD).
W jego biogramie na stronie instytucji czytamy między innymi, że w przeszłości "wspierał ministerstwo transportu Turcji w implementacji krajowych rozwiązań prawnych dotyczących przewozów ADR" [chodzi o przewóz towarów i ładunków niebezpiecznych - red.].
Projekt - finansowany ze środków unijnych - nosił nazwę "Assistance on the transport of dangerous goods" i był prowadzony w latach 2014-2015.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niebezpieczne wypadki na hulajnogach. Policja udostępniła nagranie
Nieodpłatnie, ale były datki z własnej woli
W październiku 2024 r. Telewizja Republika zarzuciła Arturowi Czapiewskiemu, że w latach 2014-2015 prowadził w Turcji działalność hotelarską. W materiale wypowiadał się Alvin Gajadhur, były Główny Inspektor Transportu Drogowego, obecnie doradca prezydenta RP Andrzeja Dudy.
Czapiewski oraz kierowana przez niego inspekcja stanowczo zaprzeczyli. Zatrudniona przez głównego inspektora kancelaria prawna wezwała telewizję do zaniechania naruszeń dóbr osobistych oraz do publikacji sprostowania.
Jednocześnie w wezwaniu skierowanym w imieniu inspektora Czapiewskiego czytamy: "Miejsca noclegowe były udostępniane niektórym ekspertom, ale zawsze nieodpłatnie, a oni - z własnej woli - część diet, które były do ich wyłącznej dyspozycji - przekazywali na poprawę warunków ich udziału w tym projekcie, a tym samym jego efektywności, tj. przede wszystkim na usługi tłumaczy (w szczególności tłumaczenie materiałów szkoleniowych oraz komunikację między uczestnikami projektu z Polski i Turcji, a to z uwagi na niedostateczną znajomość jęz. angielskiego przez osoby uczestniczące w szkoleniach) oraz na pokrycie kosztów transportu w trakcie pobytu ekspertów w Turcji".
"Zasadą jest spanie w domu pana Czapiewskiego"
Wirtualna Polska dotarła do trzech inspektorów, którzy opowiedzieli, jak wyglądał pobyt polskich ekspertów w Turcji. Cała trójka poprosiła o anonimowość. Dysponujemy jednak ich pisemnymi oświadczeniami.
Z relacji wynika, że wyjeżdżający do Turcji eksperci otrzymywali dietę, z której mieli opłacić noclegi. Część osób wolała mieszkać w wyższym standardzie, co oznaczało, że mniej pieniędzy zostanie im z wyjazdu, część wolała zaoszczędzić i dzięki temu więcej zarobić.
Inspektor 1: - Gdy szykowałem się do wyjazdu do Turcji, zapytałem o to, czy jest jakiś polecany hotel. Od razu usłyszałem, że mam się o to nie martwić, że nocleg jest już załatwiony.
Inspektor 2: - Usłyszałem, że zasadą jest spanie w domu pana Czapiewskiego i że szukanie hotelu na własną rękę to zbędne formalności.
Inspektor 3: - Gdy zasugerowałem, że wolałbym wynająć pokój w hotelu, odniosłem wrażenie, że jest to niemile widziane.
Choć - to słyszymy od dwóch z naszych rozmówców - zakazu wyboru hotelu formalnie nie było, i niektórzy eksperci jasno komunikowali, że wybierają tę formę zakwaterowania. Zdaniem inspektorów wybór kwatery mógł zależeć od tego, jak silną pozycję w strukturach ITD ktoś miał. W czasach, o których piszemy, Czapiewski pracował w strukturach Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego i w odbiorze naszych rozmówców, od niego zależało, czy ktoś będzie mógł dorobić za granicą, czy nie.
60 euro za dobę
Inspektorzy, z którymi rozmawialiśmy, uważają, że standard w domu wynajmowanym przez Czapiewskiego - trzypiętrowy dom z kilkoma łazienkami, położona 15 minut jazdy od centrum Ankary - nie był zbyt wysoki. Stawka za nocleg wynosiła zaś 60 euro za dobę.
- Za te pieniądze w 2014 r. można było bez problemu znaleźć miejsce w hotelu o wyższym standardzie niż ten dom. Ale uznałem to za zwyczaj i po prostu się do niego dostosowałem - słyszymy od jednego z rozmówców.
Czy Czapiewski wystawiał jakikolwiek rachunek albo mówił, na co będą przeznaczone pieniądze? - Pieniądze przekazałem mu w kuchni. Bodaj 300 euro, bo było pięć noclegów. Pieniądze z ręki do ręki, bez żadnego pokwitowania, bez świadków. Czy z tych pieniędzy było coś sfinansowane w ramach projektu? Nie mogę powiedzieć na 100 proc., że nie, ale na żadnym etapie nie było o tym mowy - opowiada inspektor.
Podobną relację słyszymy od pozostałej dwójki: pieniądze z ręki do ręki, bez pokwitowania. - Czapiewski był bardzo miły. Gdy był rano w domu, przygotowywał nawet śniadania. Choć był znacznie wyżej w hierarchii inspekcji ode mnie, normalnie rozmawiał, żartował - relacjonuje inspektor.
Nasi rozmówcy nie byli w stanie oszacować, ile pieniędzy łącznie mógł pobrać Artur Czapiewski. Polscy eksperci przyjeżdżali bowiem na kilka dni, często się zmieniali, a nie ma pewności, że każdy rzeczywiście płacił Czapiewskiemu.
Projekt był potrzebny. Faktur nie ma
Artur Czapiewski spotkał się z nami kilka miesięcy temu przy zupełnie innym temacie. Sam z siebie, niepytany o ten wątek, zaczął opowiadać o swojej misji w Turcji i o tym, że jest niesłusznie atakowany. Przekonywał, że pieniądze, które pobierał za noclegi, przeznaczał na wsparcie unijnego projektu. Podkreślał, że przyprawia mu się gębę, podczas gdy miał dobre intencje, czyli możliwie najlepsze przeszkolenie Turków z zakresu przepisów o przewozie ładunków i towarów niebezpiecznych.
Jeszcze w czerwcu wysłaliśmy szereg pytań do GITD.
Zaznaczyliśmy, że według relacji, które posiadamy, inspektorzy przebywający w Turcji w ramach projektu twinningowego (twinning polega na przekazywaniu dobrych praktyk administracyjnych państw członkowskich UE bliźniaczym jednostkom w krajach znajdujących się w sąsiedztwie Unii Europejskiej – red.) mieszkali w domu wynajmowanym przez Artura Czapiewskiego. Osoby te płaciły panu Czapiewskiemu ok. 60 euro w gotówce, nie otrzymały żadnego pokwitowania.
Poprosiliśmy o informację, z jakich środków wynajmowany był dom, w którym mieszkał Artur Czapiewski. Na jakiej podstawie oferował on odpłatnie nocleg w tym domu? Jak rozliczane były opłaty pobierane za nocleg w ramach projektu finansowanego przez Unię Europejską? Jaką łączną kwotę pobrał w trakcie swojego pobytu w Turcji? W jakim okresie pobierał takie opłaty? Czy taka forma wynajmu mieszkań podczas zagranicznych delegacji inspektorów ITD funkcjonuje obecnie?
Zapytaliśmy wreszcie - jeśli pieniądze pochodzące z opłat za noclegi były przeznaczane na rozwój projektu, np. zatrudnienie tłumaczy - czy są na to stosowne faktury i czy zostały one przedłożone organom finansującym projekt? Poprosiliśmy też o przekazanie nam kopii tych faktur.
W stanowisku, które otrzymaliśmy od Wojciecha Króla z biura głównego inspektora, nie znalazła się odpowiedź na żadne z tych pytań.
Czytamy za to, że "projekt współpracy bliźniaczej pod nazwą 'Assistance on the transport of dangerous goods', zrealizowany na rzecz Turcji przez GITD wspólnie z litewską inspekcją transportu drogowego, miał na celu pomoc w implementacji przepisów umowy ADR, przyjętej przez Turcję w marcu 2010 roku. Projekt poddany został audytowi przez instytucję zajmującą się zarządzaniem, rozliczaniem programów i projektów współfinansowanych w ramach zagranicznych środków pomocowych i następnie rozliczony. Audyt wykazał zgodność realizacji projektu z wymogami umowy bliźniaczej, zarówno pod kątem zgodności wydatków, jak i zarządzania finansowego".
I dalej, że "wydatki projektu były zgodne z założeniami budżetowymi, a wszystkie koszty bezpośrednie, takie jak wynagrodzenia, diety, podróże służbowe i inne, były kwalifikowalne, poparte odpowiednią dokumentacją (faktury, umowy, bilety itp.) i zgodne z przepisami. Uznano, że koszty te były niezbędne do realizacji działań projektowych. Audyt nie wykazał żadnych niekwalifikowanych kosztów. Projekt nie generował również przychodów wymagających zgłoszenia w raportach finansowych".
Mówiąc najkrócej: projekt był potrzebny, audyt z jego realizacji wypadł pomyślnie. Zarazem faktur na dodatkowe usługi, które miały być finansowane z pieniędzy pobieranych od polskich inspektorów za noclegi, albo nie ma, albo przynajmniej nie zostaną nam przekazane.
Artur Czapiewski od 1 do 8 grudnia 2024 r., gdy był już p.o. szefa ITD, wziął udział w innym projekcie twinningowym. Tym razem w Macedonii. Otrzymał w związku z tym dietę oraz wynagrodzenie w wysokości 2765 euro (w przeliczeniu to ok. 11,7 tys. zł).
Średnie miesięczne wynagrodzenie brutto Głównego Inspektora Transportu Drogowego wynosi 20 871,84 zł. Natomiast w czasie, gdy Czapiewski pełnił obowiązki głównego inspektora, jego średnie wynagrodzenie brutto wynosiło 23 961,70 zł miesięcznie.
Paweł Figurski i Patryk Słowik, dziennikarze Wirtualnej Polski
Napisz do autorów: Pawel.Figurski@grupawp.pl, Patryk.Slowik@grupawp.pl