Krzysztof Zanussi: Rosjanie mają Polaków za zdrajców
- Rosjanie źle myślą o Polakach. Według nich powinniśmy być zachodnią flanką "ruskiego miru" i przyjąć rosyjskie przywództwo - mówił Krzysztof Zanussi w programie "Didaskalia" WP. Reżyser wspominał też swoje spotkanie z Władimirem Putinem i podkreślał, że dyktator z Kremla ma "czarne poczucie humoru".
Patrycjusz Wyżga rozmawiał z prof. Krzysztofem Zanussim w "Didskaliach" między innymi o wojnie w Ukrainie. Reżyser, scenarzysta i producent filmowy tłumaczył, z czego może wynikać zachowanie wielu Rosjan i ich przyzwolenie na to, co robi Władimir Putin. Według reżysera robią to nie tylko ze strachu przed panującym w Federacji Rosyjskiej terrorem, podsłuchami, inwigilacją i reżimem, ale jest to również część rosyjskiego myślenia i anarchicznego podejścia do słowiańskiej jedności.
- W ich mniemaniu Ukraina to nie jest sąsiad, tylko zbuntowana prowincja rosyjska. Zaprzeczanie ukraińskiej tożsamości jest linią propagandową, która funkcjonuje od wielu lat, zaczęła się jeszcze przed atakiem na Krym - podkreślił prof. Zanussi.
Według Rosjan zdradziliśmy słowiańszczyznę i zbuntowaliśmy się: Krzysztof Zanussi - didaskalia #10
"Według Rosjan zdradziliśmy słowiańszczyznę i zbuntowaliśmy się"
Reżyser zaznaczył, że Rosjanie źle myślą również o Polakach, bo wyrwaliśmy się z pojęcia słowiańszczyzny poprzez odrębność wynikającą z łacińskojęzyczności czy katolicyzmu. - To widziane jest jako zdrada tożsamości. Rosjanie źle myślą o Polakach. Ich zdaniem powinniśmy być pokorną częścią wielkiego słowiańskiego świata, zachodnią flanką "ruskiego miru" i przyjąć rosyjskie przywództwo - mówił prof. Zanussi.
Reżyser wskazał, że wiele relacji z Rosjanami, jakie kiedyś były dla niego ważne, rozpadło się. - Dawni przyjaciele boją się powiedzieć, co myślą, bo są inwigilowani - tłumaczył.
Siedział obok dyktatora. "Człowiek obolały"
Prof. Zanussi ocenił, że Putin jest "człowiekiem z mrocznym poczuciem humoru". Opowiedział, jak wyglądało jego spotkanie z rosyjskim dyktatorem podczas jednego z festiwali filmowych.
- Siedziałem obok niego. Nie z uwagi na jakieś szczególne zasługi - zaśmiał się gość programu "Didaskalia". - Protokół nie chciał, aby siedzieli obok niego Amerykanie, którzy mieli wiele agresywnych pytań, a ja z góry powiedziałem, że nie mam żadnych interesów w Rosji, więc trudnych pytań nie muszę zadawać, dlatego tak wyszło - wyjaśniał.
Prof. Zanussi nazwał też Putina "człowiekiem obolałym". - Nie jest jasny, pogodny, pełen optymizmu. Jest nieodrodnym synem KGB, chwali się tym. Gdy ktoś pochwalił go za sportowe osiągnięcia, kontrował, że w Moskwie są setki ludzi z takimi sukcesami - relacjonował reżyser.
Gość WP wspominał też o "kamiennej twarzy" rosyjskiego dyktatora. Zaznaczył, że rzadko rysowała się na niej mimika, a teraz - jak podejrzewa - Putin został zapewne poddany wielu zabiegom kosmetycznym. - Gdybym miał obsadzać kogoś w roli KGB-isty, to bym natychmiast takiej twarzy poszukał - zaśmiał się producent filmowy.
Ocenił jednak, że rosyjski przywódca musi być przekonany o sobie, że jest pionierem i otwiera nowe rozdziały dla swojego narodu. - Zawsze boję się złego scenariusza. Najgorsze by było zwycięstwo Putina i podporządkowanie Ukrainy Rosji, długotrwała i wyczerpująca partyzancka wojna. To byłby wrzód świata. Wykorzystaliby to Chińczycy. Ale na szczęście w historii świata zdarzają się cudowne zwroty. Może się okazać, że i my będziemy świadkami szczęśliwego zakończenia - podkreślił.
"Z niepokojem patrzę na Europę"
Polski reżyser mówił też w "Didaskaliach" o swoich obawach, czarnych scenariuszach i refleksjach na temat ludzkiej natury, dobra i zła.
- Zło czyha za każdym rogiem - podkreślił prof. Zanussi, nie kryjąc swoich obaw związanych ze współczesnym światem. - Z niepokojem patrzę na Europę. Znów uwiodła nas dekadencja, jak w czasach Republiki Weimarskiej, gdy sztuka i kabaret były próbą zapomnienia, a stały się drogą do zagłady. W 2023 roku widzę wyraźnie, że znów mamy tendencję do dążenia do wolności na najwyższym poziomie. Stawiamy na swawolę, potępiamy bezinteresowność i poświęcenie, lekceważymy najwyższe wartości. Jako filmowiec próbuję opowiadać, że wolność jest wspaniałą wartością, ale miłość powoduje, że się wolności wyrzekamy. Świat dzisiaj nie głosi miłości jako naczelnej wartości, którą każdy mógłby w życiu zrealizować - mówił gość Patrycjusza Wyżgi.
Rozważania prof. Zanussiego doprowadziły do smutnych wniosków. - Łatwo jest świat wykoleić. Ludzie bawią się wyborami, zapominają o ideałach Unii Europejskich, które były odpowiedzią na masakrę, którą przyniosła wojna. Zapomnieliśmy, że ta masakra jest zawsze możliwa. Szczególnie, że widzimy ją w Ukrainie - mówił reżyser.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Kontrolowany wybuch". Polski astronauta mówi, czy boi się pierwszego lotu w kosmos
"Liczba doskonała"
Prof. Zanussi opowiedział również o swoim najnowszym filmie, którego premiera odbyła się w kwietniu. "Liczba doskonała" to powrót reżysera do dawnych ulubionych wątków. Znów stawia bohatera - naukowca, matematyka Dawida, w obliczu dylematów, które zmuszają go do weryfikacji wszystkiego, w czym tkwił wcześniej. To ponownie filozoficzna rozprawa o konieczności przewartościowywania priorytetów i stawania oko w oko z refleksją nad porządkiem świata, sensem życia i przemijaniem.
- Tęsknota za doskonałością jest dla mnie postępem, a hedonizm - kwestionowaniem wszelkich wartości - skwitował reżyser. Podkreślił, że widzi też pewną szansę dla ludzkości w zjawiskach, które dopiero rodzą się w zachodnim świecie.
Nowy świat - jak zaznaczył - ujawnia się na przykład w zachowaniach wielu ludzi, którzy porzucają gonitwę za pieniądzem i dają odpór przypisanej do ludzkiej natury chciwości. - Mają dwa pokoje, nie chcą harować na trzeci. Nie zapominają, że są miejsca na świecie, w których ludzie nie mają nic - mówił prof. Zanussi.
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski