"Nie miały nikogo dotknąć". PO tłumaczy słowa Tuska o migrantach

Politycy PO bronią swojego lidera w mediach społecznościowych, ale na temat jego nagrania o migrantach wolą nie rozmawiać. Krytyka, jaka uderzyła w Donalda Tuska, jest dla nich kłopotliwa. - W nagraniu przewodniczącego nie ma żadnych słów, które miałyby dotknąć kogokolwiek - tłumaczy w rozmowie z WP rzecznik PO Jan Grabiec.

PO tłumaczy słowa Tuska o migrantach. Zamieszanie po publikacji spotu
PO tłumaczy słowa Tuska o migrantach. Zamieszanie po publikacji spotu
Michał Wróblewski

Opublikowane w weekend nagranie Donalda Tuska, na którym szef PO krytykuje politykę migracyjną rządu PiS (a według wielu jawi się jako przeciwnik relokowania w Polsce migrantów ekonomicznych), wywołało polityczną burzę. Tusk mówił m.in. o tym, że Polacy "powinni odzyskać kontrolę nad państwem i jego granicami".

Politycy Polski 2050 czy Lewicy dystansowali się od słów lidera Platformy, a niektórzy nawet stwierdzili, że Tusk "gra na antymigranckich nutach" i "licytuje się z PiS na ksenofobię".

Podobnie uznała dość spora część komentatorów i dziennikarzy. "Obrzydliwy spot, który podgrzewa ksenofobiczną licytację. Platforma Obywatelska postanowiła zbić kapitał, rozpętując niechęć wobec migrantów zarobkowych" - napisał na Twitterze dziennikarz WP Patryk Michalski.

Reporter Paweł Reszka dodał: "Paskudne. Przypomniał mi się p. Jarosław Kaczyński, który w 2015 r. trwożył, że PO chce sprowadzić do Polski 100 tys. muzułmanów (a oni mają w organizmach różnego rodzaju pierwotniaki). Pomogło mu to wygrać wybory. Donald Tusk chciał go przelicytować? Warto było?".

Prawnik i aktywista Krzysztof Izdebski stwierdził zaś, że spot szefa PO "to obrzydliwy i niebezpieczny komentarz", a "konkurowanie na szczucie nie prowadzi do niczego dobrego".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

PO broni Tuska. "Nie miały nikogo dotknąć"

Zapytaliśmy kilku polityków PO, co sądzą na temat nagrania swojego lidera oraz jak odniosą się do jego krytycznych ocen. Nasi rozmówcy oficjalnie bronią Donalda Tuska i uważają, że krytycy nie zrozumieli jego przekazu.

- Hipokryzja i kłamstwa PiS obnażone jednym spotem. Kampania wyborcza powinna być o drożyźnie, inflacji i złodziejstwie. Kaczyński chciał narzucić temat zastępczy. I poniósł kolejną porażkę - stwierdził w rozmowie z WP poseł KO Dariusz Joński, który dostarczał śpiwory i jedzenie migrantom przy granicy polsko-białoruskiej.

Lidera PO i jego słów broni przed krytykami rzecznik partii Jan Grabiec. - Krytyka nagrania wynika z niezrozumienia tej sytuacji i sensu tej wypowiedzi. Wynika też z pewnych różnic dotyczących podejścia do sprawy migracji. Otwarcie polskich granic dla migrantów zarobkowych w ostatnich latach było czymś bez precedensu. Nie chodzi o osoby przyjeżdżające z Ukrainy czy Białorusi, ale osoby, które przyjeżdżają z państw, które przez PiS uznawane są za rzekomo "zagrażające Polakom" - mówi Wirtualnej Polsce polityk PO.

Grabiec podkreśla, że Tuskowi chodziło przede wszystkim o wykazanie hipokryzji PiS. - Straszą Polaków, że zostaniemy "zalani uchodźcami", a sami masowo otworzyli granice dla migrantów z Azji i Afryki. My odpowiedzialnie myślimy o przyszłości Polski i bierzemy pod uwagę stan emocji społeczeństwa - mówi rzecznik PO.

Nasz rozmówca twierdzi, że w treści nagrania Tuska nie było niczego, co mogłoby dyskredytować migrantów. - Tam nie ma żadnego słowa nacechowanego negatywnie. Przewodniczący mówi w nagraniu o rzeczach oczywistych, czyli o lękach i niepewności wśród polskich obywateli. Mówimy adekwatnym, prostym językiem - przekonuje Grabiec.

- Badania wskazują, że Polacy mają różny stosunek do migrantów w zależności od kraju ich pochodzenia. Jeśli ktoś prowadzi odpowiedzialną politykę migracyjną, to musi to uwzględniać - mówi.

"Mówienie językiem salonu nic nie da"

Nie wszyscy w KO podzielają jednak zdanie kierownictwa. Głos w tej sprawie zabrał m.in. Franciszek Sterczewski. "Żaden polityk nie może używać rasizmu i ksenofobii. W żadnym celu. Podstawą demokracji są prawa człowieka i szacunek do każdej osoby niezależnie od jej płci, koloru skóry, wyznania czy pochodzenia. Nikt nie jest nielegalny!" - stwierdził we wpisie na FB.

To właśnie ten poseł próbował dostarczyć jedzenie migrantom przy granicy z Białorusią, co skończyło się ucieczką przed Strażą Graniczną.

Według naszych informacji w PO jest świadomość, że PiS będzie wykorzystywać temat migrantów w kampanii i partia musi się na to przygotować. Jak słyszymy w otoczeniu Tuska, będzie on jeszcze nieraz zabierał na ten temat głos. I to być może już wkrótce.

Czy użyje podobnego języka? A może skoryguje swój przekaz? - Mówienie językiem salonu wobec propagandy PiS-u nie przyniesie żadnego efektu, trudno byłoby dotrzeć do ludzi - zauważa rzecznik PO Jan Grabiec.

Na temat nagrań Tuska i Morawieckiego chcieliśmy porozmawiać m.in. z Janiną Ochojską. Europosłanka KO po naszej prośbie oddzwoniła, obiecała porozmawiać, ale ostatecznie zrezygnowała.

Próbowaliśmy się również skontaktować z posłanką KO Urszulą Zielińską - jedyną przedstawicielką KO w parlamentarnym zespole ds. polityki migracyjnej - ale odrzuciła nasze połączenie.

Kolejna posłanka KO Klaudia Jachira poleciła przesłać jej pytania SMS-em, co również uczyniliśmy. Odpowiedzi nie otrzymaliśmy.

W lutym w wywiadzie dla WP Janina Ochojska stwierdziła, że "PO boi się tematu migrantów i nie potrafi odpowiedzieć pozytywną propagandą na kłamliwą propagandę PiS". - PiS budowało w Polakach poczucie zagrożenia. Straszyło uchodźcami, odczłowieczało ich, straszyło robactwem, brudem, chorobami… A Platforma Obywatelska nie potrafiła się temu przeciwstawić - mówiła nam Ochojska.

Według europosłanki KO największa partia opozycyjna "nie chce dotykać tego tematu, bo uważa, że zaszkodzi im to w kampanii". Przyznała też, że próbowała w tej sprawie umówić się nawet na rozmowę z Tuskiem, ale nic z tego nie wyszło.

Efekt kryzysu sprzed ośmiu lat

Część analityków i dziennikarzy zauważa, że "próbując się licytować z PiS" w zakresie polityki migracyjnej, PO jest na straconej pozycji. Sami w nieoficjalnych rozmowach z politykami PO usłyszeliśmy, że jest to "pole, na którym nie jest łatwo grać".

- Mimo że PiS prowadzi dziurawą politykę migracyjną, potrafiło stworzyć wrażenie, że tylko oni będą stać na straży granic i nie wpuszczać migrantów. To jeszcze efekt 2015 roku - przyznaje nam jeden z polityków PO.

To właśnie wtedy - osiem lat temu - PiS postanowiło wykorzystać kryzys migracyjny do uderzania w politycznych przeciwników. Okazało się to skuteczne. Dlatego właśnie władza tak cieszy się z "prezentu" od Komisji Europejskiej w postaci "paktu migracyjnego". - Teraz PiS może mówić, że przecież to nie oni wywołali ten temat, tylko znów "ta zła Unia". No niestety, bo akurat w tej sprawie emocje społeczne mogą przeważyć na stronę PiS-u, choć PiS w tej sprawie wyprawia rzeczy obrzydliwe - ubolewa nasz rozmówca z opozycji.

Ale Platforma nie zamierza składać broni. - Wciąż będziemy przypominać i pokazywać, co robi PiS. Hipokryzja, cynizm. Mam nadzieję, że wielu ludziom otworzy to oczy - mówi osoba z otoczenia Tuska.

Szkopuł w tym, że politycy PO pytani o nagranie Tuska niechętnie się wypowiadają. Być może niektórzy z nich uznali, że w tej sprawie przewodniczący PO popełnił błąd. Nikt jednak otwarcie tego nie powie.

Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie