"Wszystkie partie łamią prawo". Nawet się z tym nie kryją

- Partie polityczne bez wstydu prowadzą kampanię wyborczą, choć termin wyborów nie został jeszcze ogłoszony. To oznacza, że wydatki są poza kontrolą – mówi w rozmowie z WP Wojciech Hermeliński. Były szef Państwowej Komisji Wyborczej, sędzia TK w stanie spoczynku, podkreśla, że politycy już dawno powinni byli zmienić prawo, ale naruszanie zasad jest im na rękę.

Wszystkie partie polityczne prowadzą kampanię, choć według prawa nie jest to jeszcze dozwolone
Wszystkie partie polityczne prowadzą kampanię, choć według prawa nie jest to jeszcze dozwolone
Źródło zdjęć: © East News, News Lubuski, PAP | Marian Zubrzycki, Piotr Molecki
Patryk Michalski

03.07.2023 13:38

Patryk Michalski, Wirtualna Polska: Konwencje, wiece, spotkania z wyborcami, plakaty – to wszystko wygląda jak kampania, chociaż nie można jej jeszcze prowadzić. To oznacza, że wszystkie partie łamią prawo?

Wojciech Hermeliński, były szef PKW, sędzia TK w stanie spoczynku: Tak, oczywiście, łamią art. 104 Kodeksu wyborczego, który mówi, że kampania rozpoczyna się z dniem ogłoszenia aktu właściwego organu o zarządzeniu wyborów i kończy się na 24 godziny przed dniem głosowania. Nie pierwszy raz mamy do czynienia z tym, że kampania jest prowadzona grubo przed terminem ogłoszenia terminu wyborów. W przeszłości Państwowa Komisja Wyborcza wysyłała apel z prośbą, żeby powstrzymać się z taką działalnością.

Nie przyniosło to żadnego skutku.

Zanikło poczucie wstydu w tego rodzaju działaniu, bo politycy zdają sobie sprawę, że nie ma żadnych sankcji za naruszenie art. 104 Kodeksu wyborczego, więc hulaj dusza. To nawet poszło dalej, bo to, co obserwujemy to czasami nawet agitacja wyborcza, zachęcanie do głosowania na konkretnych kandydatów.

Wcześniej jeszcze politycy próbowali tłumaczyć, że mamy do czynienia z prekampanią, jakimś okresem przejściowym. Teraz wielu wprost mówi o kampanii.

Uważam, że złamanie tych zasad powinno być również traktowanie jako naruszenie konstytucji, która mówi o równości wyborów. Zazwyczaj rozumie się ją tak, że obywatel ma jeden głos, który ma taką samą siłę. Ale można również spojrzeć na równość jako równe szanse wszystkich osób, które chcą kandydować na posłów czy senatorów.

Ktoś kto chce przestrzegać prawa jest na straconej pozycji.

Tak, bo co mają powiedzieć osoby, które chcą walczyć o mandat bez wsparcia dużych partii? Są bez szans.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Skoro wszystkie partie nie przestrzegają tej zasady, dlaczego nie zmienią prawa?

Wielokrotnie apelowaliśmy o zmiany, ale ustawodawca nic z tym nie robił, bo myślę, że dla polityków to wygodne. Partie mogą w sposób nieograniczony wydłużyć kampanię, bo ta formalna nie trwa zbyt długo. Spodziewamy się, że prezydent może ogłosić termin wyborów w połowie sierpnia, a głosowanie zapewne odbędzie się w połowie października.

Jak rozliczane są więc wydatki sprzed oficjalnego rozpoczęcia kampanii?

Kiedy byłem przewodniczącym PKW nie mieliśmy żadnych narzędzi, żeby te wydatki badać. Przecież to oczywiste, że to pieniądze z funduszy partyjnych wydawane z ominięciem rygorystycznych przepisów, które mają zastosowanie po rozpoczęciu kampanii. To oznacza, że wszystkie działania przed tym okresem wymykają się spod działania PKW i nie ma żadnych możliwości, żeby skutecznie zażądać rozliczenia tego okresu. Myślę, że tylko wprowadzenie rygorów finansowych mogłoby ograniczyć łamanie prawa.

Bez tego mamy rozdawanie garnków czy lodówek finansowanych z Funduszu Sprawiedliwości.

To są skandaliczne rzeczy, dla mnie to jest coś niebywałego, żeby w taki sposób działać - i to bez żadnego wstydu, ograniczeń.

Ministrowie i wiceministrowie – rzekomo w ramach ministerialnych obowiązków – częściej jeżdżą do swoich okręgów wyborczych jako dobrodzieje: organizują konferencje, spotykają się z wyborcami.

Minister w trakcie kampanii wyborczej powinien rozdzielić swoją działalność rządową. Jeśli chce się spotkać z wyborcami, to powinien pojechać prywatnym samochodem, na własny koszt. W rzeczywistości wszystko jest pomieszane, a z funduszy państwowych finansuje się przejazdy funkcjonariuszy władzy, którzy chcą zaskarbić sobie głosy wyborców. Nikt tego potem nie rozlicza.

Są też billboardy polityków przy drogach. Zupełnie przypadkiem w okręgach, z których politycy chcą walczyć o mandat startować.

To są namacalne dowody, że kampania jest rozkręcona prawie maksymalnie. Spora część społeczeństwa nie jest tym zainteresowana, ale kwestia transparentności jest kluczowa. Obywatele powinni wiedzieć, skąd partia czerpie środki na swoją działalność.

Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
kampania wyborczawybory 2023pkw
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (433)