Jednym filmem wywołał burzę. Sprawdzamy projekt, o którym mówi Tusk
Z jednej strony PiS rozpoczął kampanię przeciwko przyjmowaniu migrantów, z drugiej przygotował przepisy, które przyspieszą ich przyjmowanie. Rocznie o wizy może się ubiegać nie mniej niż "400 tysięcy osób". Sprawdzamy, o czym jeszcze mówi rozporządzenie, które rozpętało w niedzielę polityczną burzę po filmie Donalda Tuska.
02.07.2023 | aktual.: 02.07.2023 22:06
Awantura wybuchła po filmie opublikowanym w niedzielę rano na profilu Donalda Tuska. - Oglądamy wstrząśnięci sceny z brutalnych zamieszek we Francji - i właśnie teraz Kaczyński przygotowuje dokument, dzięki któremu do Polski przyjedzie jeszcze więcej obywateli z państw takich jak - cytuję - Arabia Saudyjska, Indie, Islamska Republika Iranu, Katar, Emiraty Arabskie, Nigeria, czy Islamska Republika Pakistanu - mówi na nagraniu Tusk.
- Kaczyński jednocześnie szczuje na obcych, i na imigrantów, a jednocześnie chce ich wpuścić setki tysięcy, i to właśnie z takich państw - dodał Tusk.
Awantury w temacie migrantów wybuchły również w porannych programach publicystycznych. Goście Konrada Piaseckiego i Bogdana Rymanowskiego nawzajem oskarżali się o przyjmowanie migrantów. Politycy opozycji wytykali rządowi przepisy, które planuje wprowadzić MSZ.
"Nie mniej" niż 400 tysięcy wniosków rocznie
Tusk dodał, że "Kaczyński już w zeszłym roku ściągnął z takich państw ponad 130 tysięcy obywateli - 50 razy więcej, niż w 2015 roku. Te wizy będzie można dostawać łatwo i szybko, i będą je rozdzielać zewnętrzne firmy, bo tak dużo jest zamówień" - powiedział lider PO.
Jak potem podał na Twitterze rzecznik PO Jan Grabiec, rząd "zakłada wydawanie ponad 400 tys. wiz rocznie". Sprawdziliśmy.
Taka liczba rzeczywiście została podana przez MSZ w informacji o ocenie skutków regulacji. Resort zastrzega, że trudno określić rzeczywistą liczbę osób. Ale "należy założyć, że nie będzie to mniej niż 400 tys. rocznie" - czytamy w projekcie w kontekście liczby składanych wniosków o wizy. A co jeszcze znajduje się w rozporządzeniu?
Polskie firmy czekają na cudzoziemców. Projekt rozporządzenia MSZ
Projekt rozporządzenia MSZ, o które wybuchła awantura, określa listę 21 państw, w których cudzoziemcy mogą składać o wydanie wizy do Polski bezpośrednio do polskiego MSZ. Są to: Arabia Saudyjska, Armenia, Azerbejdżan, Białoruś, Filipiny, Gruzja, Indie, Indonezja, Iran, Katar, Kazachstan, Kuwejt, Mołdawia, Nigeria, Pakistan, Tajlandia, Turcja, Ukraina, Uzbekistan, Wietnam oraz Zjednoczone Emiraty Arabskie.
Do tej pory uproszczona procedura dotyczyła tylko Białorusi i została wprowadzona w 2021 roku. Skąd zmiany? W projekcie rozporządzenia czytamy, że mają one związek z koniecznością zapewnienia jak najszybszego dostępu do procedur wizowych. Skorzystają z nich cudzoziemcy w tych państwach, w których polskie konsulaty korzystają już z tzw. outsourcingu wizowego (korzystanie z usług firmy zewnętrznej przy przyjmowaniu wniosków wizowych - przyp. red.). MSZ wyjaśnia, że zmienia przepisy w związku z rosnącą presją ze strony podmiotów działających na rynku polskim oczekujących na przyjazdy cudzoziemców, głównie w celu podjęcia pracy.
- Od dłuższego czasu w środowisku firm zatrudniających cudzoziemców była mowa o tym, że nasz konsulat w New Delhi w Indiach, obsługujący także Bangladesz, czyli kierunki, z których przedsiębiorcy biorą personel do pracy w Polsce, nie radzi sobie z bieżącym wydawaniem wiz. Stąd pojawił się pomysł wprowadzenia outsourcingu wizowego konsulatów w zakresie wiz pracowniczych - wyjaśnia dr Maciej Chakowski z Uniwersytetu Warszawskiego w rozmowie z serwisem Prawo.pl.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Napięta sytuacja na granicy z Białorusią"
W niedzielę rano szef MSWiA ogłosił, że do ochrony granicy z Białorusią zostanie wysłanych więcej polskich policjantów. "W związku z napiętą sytuacją na granicy z Białorusią, podjąłem decyzję o wzmocnieniu naszych sił grupą 500 funkcjonariuszy Polskiej Policji z oddziałów prewencji i kontrterrorystami. Dołączą oni do 5000 funkcjonariuszy Straży Granicznej" - napisał Mariusz Błaszczak.
Jak podała w niedzielę Straż Graniczna, polską granicę z Białorusią w sobotę 1 lipca próbowało nielegalnie przekroczyć 187 osób, m.in. z Somalii i Iranu.
"Mamy kolejny rekord na granicy. Po dwóch dniach mniejszego ruchu eksplozja prób przekraczania granicy. Przypomnę kolejny raz. Szlaki migracyjne zamyka się na początku, a nie na końcu. Temu służy unijny Pakt o migracjach" - skomentował podawane przez SG statystyki Maciej Duszczyk z Ośrodka Badań nad Migracjami Uniwersytetu Warszawskiego.
"Nie podoba mi się spot Donalda Tuska, ale jednak wskazuje na ważny problem. Kompletny brak kontroli nad decyzjami w zakresie polityki migracyjnej. Jak już wskazuje od miesięcy nadszedł czas zastanowienia się czy nadal prowadzić bardzo liberalną i rozproszoną politykę migracyjną" - skomentował wcześniej na Twitterze Maciej Duszczyk.
"Farbowany polityczny lis" Tusk
Dyskusja wywołana przez Tuska wywołała prawdziwą lawinę komentarzy. "Dokładnie tak jak mówiłem wczoraj. Błyskawicznie się to potwierdza. Jest pozwolenie z Niemiec - PO będzie teraz udawać, że jest przeciw nielegalnej migracji. Oczywiście tylko na kampanię. Niemieccy politycy EPP (pol. EPL) już przyznali, że to ustalone - jeśli PO wygra, natychmiast da zgodę na relokację" - napisał wiceszef MSZ Paweł Jabłoński.
- Naprawdę trudno w to uwierzyć: to ten farbowany polityczny lis właśnie wezwał do obrony polskich granic. Ten sam Donald Tusk, który jest patronem Janiny Ochojskiej, która niemal codziennie wzywa do otwarcia polskich granic, obraża polski mundur - skomentował na nagraniu w mediach społecznościowych premier Mateusz Morawiecki.
Co ciekawe, nagranie Tuska krytykują nie tylko politycy PiS. Posłanka Joanna Scheuring-Wielgus z Lewicy na antenie Polsat News stwierdziła, że jest "zszokowana" wystąpieniem lidera PO. - Wystarczyłoby zamiast Donalda Tuska wstawić tam polityka Konfederacji i to byłby przekaz Konfederacji. Ta pierwsza część jest dla mnie szokująca, bo ona jest rasistowska - podkreśliła.
Czytaj także: