Narasta kryzys migracyjny. "Bardzo poważny problem"
Narastający kryzys migracyjny na Lampedusie rodzi wiele obaw - również o to jak zostanie ten problem rozwiązany. Pojawiają się głosy o możliwości przywrócenia kontroli granicznej przez Niemcy. - Byłoby to rzeczą niezwykle niebezpieczną dla spójności UE, gdyby tego rodzaju działania zaczęły się mnożyć - ocenia w rozmowie z WP b. ambasador we Francji Tomasz Orłowski.
17.09.2023 10:26
Na włoską wyspę Lampedusa, położoną pomiędzy Maltą i wybrzeżem Tunezji, dotarło w ostatnich dniach drogą morską co najmniej 6,8 tys. migrantów z krajów afrykańskich. Jak poinformowała agencja Associated Press, większość spośród nich wciąż przebywa na Lampedusie, co oznacza, że kryzys humanitarny jest tam daleki od rozwiązania.
W związku z narastającym kryzysem migracyjnym kolejne kraje zapowiadają działania mające wpłynąć na zahamowanie tego procesu. Austriackie ministerstwo spraw wewnętrznych poinformowało, że intensyfikują monitorowanie granicy austriacko-włoskiej na przełęczy Brennero w związku z sytuacją migracyjną na Lampedusie.
Francuzi za zaostrzeniem polityki imigracyjnej rządu
Natomiast aż 74 proc. Francuzów w przeprowadzonym w tym kraju sondażu odrzuca politykę imigracyjną rządu - wynika z sondażu Odoxa Backbone opublikowanego w dzienniku "Le Figaro". Respondenci poparli propozycje ograniczenia przywilejów socjalnych dla imigrantów oraz zaostrzenie polityki przyznawania zgód na pobyt we Francji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Za referendum w sprawie migracji opowiedziało się 75 proc. badanych, zaś za zniesieniem ogólnej państwowej pomocy medycznej i zastąpieniem jej pomocą w nagłych wypadkach opowiedziało się 72 proc. Francuzów.
"Będziemy mieli do czynienia ze zjawiskiem trwałym"
- Kryzys migracyjny niestety jest zjawiskiem, które będzie nam towarzyszyło na skutek presji demograficznej, płynącej głównie z Afryki i Azji. Kontynentów, które charakteryzują się bardzo gwałtownym wzrostem liczby ludności - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Tomasz Orłowski, dyplomata, były ambasador RP we Francji, Księstwie Monako, Włoszech i Republice San Marino.
Rozmówca Wirtualnej Polski podaje przypadek Egiptu, gdzie ludność de facto podwaja się. - Pojawia się olbrzymia presja demograficzna. Mówimy o młodych ludziach, którzy szukają warunków do życia, spełnienia się - mówi.
Zobacz także
I dodaje, że Afrykę i Azję dodatkowo charakteryzuje niestabilność polityczna. - W 2017 roku liczba zamachów terrorystycznych w Sahelu (obszar wzdłuż południowych obrzeży Sahary; rozciąga się od Senegalu po Erytreę, przez Mauretanię, Mali, Niger, Czad oraz Sudan - red.), które kosztowały życia ludzkie, stanowiła 1 proc. tego, co się dzieje na świecie. Dziś to 43 proc. - wyjaśnia ekspert.
- Mamy do czynienia z próbą opuszczania tych regionów dotkniętych niestabilnością polityczną i gwałtownym wzrostem demograficznym. Do tego dochodzą zmiany klimatyczne. Będziemy mieli do czynienia ze zjawiskiem trwałym, na które bardzo trudno jest znaleźć szybką odpowiedź. Odpowiedź tego rodzaju, by to zablokować - ocenia.
"Bardzo poważny problem, jaki stanowi przekraczanie granic drogą morską"
Rozmówca Wirtualnej Polski podkreśla: - Wiemy, że budowanie jakichkolwiek przeszkód granicznych, czy to, co dzieje się na granicy hiszpańsko-marokańskiej, czy na granicy Polski z Białorusią, to rozwiązania mające charakter techniczny, a nie rozwiązujący problem - podkreśla Orłowski.
Dyplomata zwraca uwagę, że możemy się spodziewać tego, że takie zjawiska mogą się powiększać. - Do tego dochodzi bardzo poważny problem, jaki stanowi przekraczanie granic drogą morską. Tutaj dochodzimy do aspektów regulowanych prawem morza, prawem humanitarnym, gdzie wiadomo, że jest prawny obowiązek ratowania rozbitków na morzu - wyjaśnia były ambasador. I zwraca uwagę, że to jest przede wszystkim sytuacja, w jakiej znajdują się Włochy.
"Nieszczęściem ludzkim gra również pewna liczba cynicznych przywódców"
- Widzimy, że tym nieszczęściem ludzkim gra również pewna liczba cynicznych przywódców politycznych. Jesteśmy świadkami tego jak Łukaszenka, dla próby destabilizacji sytuacji na pograniczu polsko-białoruskim, posługuje się ściąganiem kandydatów do nielegalnej migracji - dodaje.
Zwraca uwagę, że w tej logice należy także omawiać aferę wizową, która "wstrząsa posadami polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych". - Mamy do czynienia z de facto podobnym typem działania, czyli ułatwianiem nielegalnego przekraczania granicy obywatelom państw, którzy szukają możliwości szansy dostania się do świata "bogatszego" - podkreśla Orłowski.
I zaznacza: - Mamy do czynienia z olbrzymim procederem.
W przypadku Unii Europejskiej składają się na to jeszcze dodatkowe rzeczy. - Są państwa tzw. frontowe - dotyczy to zarówno Polski, jak i swego czasu Węgier (na granicy z Serbią), Bułgarii, Grecji (na granicy z Turcją), Włoch (granica morska). Ci, którzy docierają do tych państw, w większości nie chcą się w nich zatrzymać. Traktują przekroczenie granicy jako możliwość dotarcia do krajów bogatszych. Ostatecznym celem nigdy nie jest Polska - zwraca uwagę rozmówca Wirtualnej Polski.
Gest "nieprzyjazny"
I wylicza, że krajami, do których migranci chcą trafiać, są Niemcy, kraje skandynawskie, Holandia, Austria. - Mamy sytuację, gdy obrona wspólnej granicy zewnętrznej Unii Europejskiej przed naciskiem migracyjnym, nie oznacza, że migranci chcą się dostać do kraju takiego jak Polska, która jest krajem granicznym. Chcą postawić stopę na ziemi europejskiej i dalej przemieszczać się w kierunku innych państw, gdzie łatwiej albo lepiej jest się osiedlić - wyjaśnia.
Podaje przykład z 2016 roku, kiedy Austria, chcąc zahamować przedostawanie się migrantów na północ, rozstawiła na granicy austriacko-włoskiej wojsko. - Pomiędzy państwami należącymi do tej samej Unii Europejskiej taki gest wydaje się być bez mała nieprzyjaznym - ocenia.
I podaje kolejny przykład, tym razem z granicy włosko-francuskiej. - Mimo ruchu bezwizowego, na terenie Schengen, żandarmeria zatrzymywała pociągi i wysadzała z nich osoby, które uznawano za przebywających nielegalnie i próbujących dostać się do Francji. To samo mieliśmy z wielkim obozem w Calais przy próbie dostawania się do Wielkiej Brytanii - wylicza.
Niepokojące sygnały z Niemiec
Rozmówca WP zwraca uwagę na niepokojące sygnały płynące z Niemiec. Pojawiają się bowiem głosy o możliwości przywrócenia kontroli granicznej. - Byłoby to rzeczą niezwykle niebezpieczną dla spójności Unii Europejskiej, gdyby tego rodzaju działania zaczęły się mnożyć - ocenia.
- Niestety fakt, że pojawiło się podejrzenie, że polskie służby konsularne udzielały wiz osobom, które nie powinny takich wiz dostać, a które pozwalały dostać się na terytorium Schengen. Istnieje we mnie bardzo duża obawa, że godność polskiej wizy może ulec erozji. Dla Polski byłoby to niezwykle upokarzającą, nie tylko prestiżowo, ale i praktycznie - wyjaśnia były ambasador.
Przypomina także, że Bułgaria i Rumunia, które przystąpiły do Unii Europejskiej dwa lata po nas i którym zablokowano możliwość przystąpienia do Schengen, cały czas mają z tym kłopot. - Są wątpliwości, czy są w stanie, w sposób gwarantujący respektowanie prawa, kontrolować granice. To są bardzo smutne rzeczy. Takie, których chciałoby się, w procesie budowy zjednoczonej Europy, za wszelką cenę unikać - dodaje.
Ponad 232 tys. nielegalnych przekroczeń zewnętrznych granic UE
Według danych włoskiego resortu spraw wewnętrznych od początku 2023 roku do tego kraju dotarło drogą morską prawie 126 tys. migrantów - niemal dwukrotnie więcej niż w tym samym okresie w roku 2022.
Uciekinierzy z krajów afrykańskich najczęściej udają się do Włoch już nie z Libii, jak miało to miejsce w latach poprzednich, lecz z Tunezji. Przypomnijmy, że rząd w Rzymie zawarł z tunezyjskimi władzami umowę repatriacyjną, umożliwiającą odsyłanie migrantów do kraju pochodzenia, lecz nie posiada takich porozumień z większością pozostałych państw Afryki.
Zobacz także
Od stycznia do sierpnia 2023 roku wykryto łącznie 232 350 przypadków nielegalnego przekroczenia zewnętrznych granic UE, czyli o 18 proc. więcej niż w analogicznym okresie poprzedniego roku i najwięcej w takim okresie od roku 2016 - przekazała włoska agencja prasowa ANSA, cytując dane Frontexu, unijnej agencji ds. granic.
Żaneta Gotowalska-Wróblewska, dziennikarka Wirtualnej Polski