Ukraińcy wolą Niemcy? "Deficyt istnieje"
- Pracowników z Ukrainy jest w Polsce mniej niż było jeszcze w listopadzie czy grudniu zeszłego roku - mówi Wirtualnej Polsce Krzysztof Inglot, ekspert od rynku pracy. Deficyt - nawet 20 tys. osób - jest widoczny szczególnie teraz, gdy kończy się okres prac sezonowych. Czy jednak głównym kierunkiem są dzisiaj dla Ukraińców Niemcy? Odpowiedź może zaskakiwać.
W sierpniu w Niemczech przebywało łącznie 1 101 485 Ukraińców - informuje Federalne Biuro Statystyczne w Niemczech. Eurostat szacuje natomiast, że na koniec lipca w Niemczech przebywało nawet 1 153 865 obywateli Ukrainy - o ponad 180 tys. więcej niż w Polsce. Te dysproporcje na korzyść sąsiada zza Odry mogą się szybko zwiększać.
Wiadomo również, że trzy czwarte przebywających nad Sprewą Ukraińców bierze lub wzięło już udział w kursach integracyjnych czy językowych. 44 proc. deklaruje zaś chęć pozostania w Niemczech "na zawsze" lub "na najbliższe lata".
Ważnym czynnikiem, który mógł mieć wpływ na decyzję o wyjeździe na Zachód była także obowiązująca od 1 czerwca 2022 w Niemczech unijna dyrektywa dająca Ukraińcom dostęp do obowiązujących tam świadczeń socjalnych, opieki zdrowotnej, pracy czy szkolnictwa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Gowin pogrąży PiS? "Wie gdzie szukać nieprawidłowości"
- Trudno się dziwić - mówi Krzysztof Inglot z Personnel Service - firmy specjalizującej się w szukaniu pracowników. Ekspert zdradza w rozmowie z Wirtualną Polską, że ukraińscy pracownicy mogą liczyć na Zachodzie na zarobki wyższe nawet o 50 czy 100 proc. względem tych oferowanych w Polsce. - Jeśli ucieka się z dziećmi, to kwestia ekonomiczna, żeby zarobić na utrzymanie rodziny, musi być ważna - podkreśla.
Wojna zmieniła wszystko
- Wojna stała się "pretekstem" dla wielu krajów Europy Zachodniej, dla Wielkiej Brytanii czy Kanady do tego, żeby otworzyć swoje granice i ułatwić uchodźcom wyrabianie potrzebnych dokumentów. Te rynki, które do tej pory były zamknięte dla nich - bogatych krajów zachodniej Europy, Kanady czy USA się otworzyły i od ponad roku można łatwo wyjeżdżać i dostawać dokumenty, karty pobytu są specjalnie uregulowane przepisami prawa - tłumaczy Inglot.
- To otworzyło gigantyczny rynek pracy przed Ukraińcami. Do tej pory przyjeżdżali do Polski. Do Niemiec czy Skandynawii jeździli natomiast głównie pracować w szarej strefie. Od wojny wszystko stało się to legalne i Ukraińcy z tego korzystają - zaznacza.
- Szacujemy, że spora część Ukraińców, których jest u nas ok. 2 mln, potraktowała Polskę jako kraj tranzytowy i wylądowało na rynkach pracy w bogatych krajach Europy Zachodniej. W Niemczech jest ich ponad 1 milion, a w Kanadzie, Anglii i innych krajach Europy nawet 2,5 mln - podkreśla rozmówca WP.
Zachodnie gospodarki potrzebują Ukraińców w nie mniejszym stopniu jak Polska, a Ukraińcy to "dobrzy, wykształceni pracownicy". - Niemcy są blisko geograficznie i są największą gospodarką w Europie. Ich rynek pracy może jak najbardziej wchłonąć taką liczbę pracowników - zauważa Inglot.
Na ten moment w Niemczech czynnych zawodowo jest 18 proc. przybyłych po 24 lutym do kraju uchodźców - podaje Niemiecki Instytut Badań Ekonomicznych.
A jak zatem wygląda sytuacja w Polsce? - Widać malejącą podaż pracowników z Ukrainy nad Wisłą. Jest ich mniej niż było w listopadzie czy grudniu zeszłego roku - podkreśla ekspert.
"Deficyt istnieje"
- Na razie jest jakiś poziom równowagi - nie jest jakoś mega drastycznie - ale odczuwa się tę mniejszą podaż - tłumaczy. - Kończą się prace sezonowe, a ci ludzie nie wracają na rynek pracy, stąd też nie ma nadpodaży. Wydaje mi się, że 10, 15, może 20 tys. pracowników mogłoby bez problemu znaleźć zatrudnienie jeszcze w tym miesiącu. Deficyt istnieje. Są to m.in. wakaty w fabrykach - dodaje.
Inglot wskazuje, że może to stanowić pewien problem dla naszej gospodarki. Przedsiębiorstwa nie są bowiem przygotowane na przyjęcie pracowników z innych części świata, którzy w teorii mogliby zastąpić Ukraińców.
Polskie firmy przystosowały się do pracowników zza wschodniej granicy - Większość firm jest gotowa do zatrudniania Ukraińców, ale już zdecydowana mniejszość potrafi zatrudniać pracownika np. anglojęzycznego, szczególnie na tym najniższym poziomie - mówi ekspert.
Jakie są zatem perspektywy dla polskiego rynku i czy uda się zatrzymać Ukraińców w kraju?
- Wydaje mi się, że gospodarka jest na takim "trendzie bocznym", że czekamy na zamówienia z rynków zachodnich. Koniec września, początek października pokaże, czy mamy jeszcze pod koniec tego roku szanse na odbicie i zwiększenie liczby miejsc pracy - podsumowuje rozmówca WP.
Faktycznie Niemcy?
Czy jednak faktycznie głównym kierunkiem Ukraińców z Polski są Niemcy? Niekoniecznie. Z najnowszych danych Federalnego Urzędu ds. Migrantów i Uchodźców z 9 września - udostępnionych Wirtualnej Polsce wynika, że na terenie Niemiec przebywało w tym okresie 1 087 680 uchodźców wojennych z Ukrainy - to nieznacznie mniej niż w sierpniu, ale już ok. 70 tys. mniej niż w lipcu. Trend jest zatem ujemny.
Władze w Berlinie zastrzegają jednak, że liczby te mogą nieco odbiegać od faktycznych. Niemcy nie gromadzą danych, z jakich krajów uchodźcy przybyli nad Sprewę.
"Spośród uchodźców zarejestrowanych w Niemczech znaczna część mogła udać się do innych państw UE, a także powrócić na Ukrainę. Liczba ponad miliona osób jest zatem liczbą tych, którzy przebywali tymczasowo w Niemczech od początku wojny lub nadal przebywają. Ogólnie można jednak stwierdzić, że napływ osób z Ukrainy z czasem maleje" - przekazała WP Lioba Hebauer, rzeczniczka Federalnego Urzędu ds. Migrantów i Uchodźców.
Tomasz Waleński, dziennikarz Wirtualnej Polski
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski