Media zza Odry: sytuacja na granicy z Polską wymyka się spod kontroli
Dziennik "Bild" i stacja MDR informują o zaostrzającym się kryzysie migracyjnym na granicy z Polską. Niemieckie media przekazują, że liczba nielegalnych przekroczeń granicy niemiecko-polskiej wzrosła do rekordowego poziomu.
"Funkcjonariusze Policji Federalnej na granicy są pierwszymi, którzy spostrzegają, że to wymyka się spod kontroli. Pomimo to desperacko próbują opanować sytuację, do jakiej doprowadziła polityka" - stwierdza "Bild".
Niemcy. Policjanci kontra przemytnicy. "Gra w kotkę i myszkę"
Gazeta cytuje jednego z policjantów, który uczestniczy w patrolach przy granicy z Polską i - jak mówi - każdego dnia ściga z kolegami przemytników.
- Jestem tu już od kilku lat, ale praca jest coraz trudniejsza i wyczerpująca. I niestety także bardziej frustrująca, bo przypadki przemytu mnożą się każdego dnia, a my coraz częściej zostajemy w tyle. Gonimy furgonetki za granicę, jak w grze w kotka i myszkę - mówi anonimowy rozmówca gazety.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Policjant dodaje, że wprowadzenie stacjonarnych kontroli granicznych, jak obecnie na granicy z Austrią, "znacząco by pomogło". Wówczas - jak twierdzi - niekontrolowany przemyt ludzi nie byłby możliwy.
Stałe kontrole to "jedyna alternatywa"
Według policjanta pościgi są czasem niebezpieczne. Migranci często przemycani są w starych pojazdach i bez zabezpieczenia w przestrzeni ładunkowej.
- To zagraża ich życiu. Potem przemytnicy zazwyczaj parkują furgonetki lub małe ciężarówki gdzieś w pobliżu granicy na poboczu drogi lub na polnej ścieżce i uciekają - relacjonuje policjant. Ocenia też, że kraje sąsiednie czasem nie są zainteresowane wyłapywaniem przemytników u siebie.
"Bild" przypomina, że także związek zawodowy Policji Federalnej bezskutecznie apeluje do szefowej MSW Nancy Faeser o wprowadzenie stacjonarnych kontroli na wschodniej granicy. Przewodniczący związku Heiko Teggatz alarmuje w rozmowie z gazetą, że w związku z rosnącą imigracją "sytuacja krajów związkowych i gmin ciągle się pogarsza".
- Nancy Faeser musi wreszcie działać i dać swej Policji Federalnej możliwość odsyłania (migrantów) na wszystkich granicach. Tymczasowe kontrole graniczne to jedyna alternatywa. Przyglądanie się, jak co miesiąc kilka tysięcy ludzi nielegalnie dostaje się do Niemiec, jest nieodpowiedzialne - mówi Teggatz "Bildowi".
Odpowiedzialność krajów sąsiednich
Jego zdaniem za sytuację współodpowiedzialne są też kraje sąsiedzkie. - Dużym problemem jest to, że nasi sojusznicy ze strefy Schengen nie traktują swoich zobowiązań zbyt poważnie. Normalnie na nasze granice nie powinien docierać nikt, kto nie został zarejestrowany w innym kraju - ocenia związkowiec.
Narzeka, że "migranci są po prostu wysyłani w kierunku Niemiec", a inne kraje Schengen nie chcą przyjmować już zarejestrowanych u nich imigrantów. - W ten sposób biznes band przemytniczych kwitnie dalej - mówi Teggatz, dodając, że ludzie, którzy nielegalnie dostają się do Niemiec odsyłani są zbyt rzadko.
Na trasach wokół Budziszyna "punkt zapalny"
Także stacja MDR z Saksonii informuje o sytuacji na wschodniej granicy. Według danych policji w sierpniu liczba imigrantów zatrzymanych na granicy państwa w tym landzie była rekordowa.
"Szczególnie region Górnych Łużyc wokół Budziszyna można nazwać 'punktem zapalnym' nielegalnej imigracji" - donosi MDR. Tylko we wtorek (232 sierpnia) w regionie tym zatrzymano 69 imigrantów. Dzień później policja natrafiła na 21 Syryjczyków na przystanku autobusowym w pobliżu miejscowości Halbendorf.
- Migranci najczęściej są przejmowani przez kolejnych przemytników albo członków rodzin, albo też próbują jechać dalej autobusami i koleją - mówi MDR Sachsen Alfred Klaner z komisariatu policji federalnej w Ebersbach.
Według niego w 99 proc. przypadków imigranci chcą starać się o azyl i są kierowani do ośrodków tymczasowych na terenie Saksonii.