Narada przed szczytem NATO. Jest komunikat BBN
Zakończyło się posiedzenie w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. Rozmawiano głównie o zbliżającym się szczycie NATO w Wilnie. Podjęto też temat kilku incydentów, m.in. rosyjskiej rakiety, która spadła pod Bydgoszczą czy tajemniczych balonów nad Polską. Pytany o tarcia między ministrem Błaszczakiem a armią, szef BBN Jacek Siewiera stwierdził, że "wojsko nie zna takiego pojęcia, jak konflikt".
Siewiera przekazał, że na naradzie rozmawiano przede wszystkim o szczycie NATO, który odbędzie się w Wilnie w dniach 11-12 lipca. Jak podkreślił, dyskutowano nad przystosowaniem "planowania regionalnego, generacji dowodzenia Sojuszu Północnoatlantyckiego do współczesnych wyzwań".
- W trakcie tego spotkania zostały omówione sprawy bieżące, czyli sytuacji z funkcjonowaniem obrony powietrznej kraju, obrony przeciwlotniczej w kontekście tych obiektów, które są obserwowane w ostatnim czasie, tych balonów w polskiej przestrzeni powietrznej. Rozmawiano o tym, w jaki sposób można reagować na ich obserwację oraz przechwycenie - mówił Siewiera.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"W trakcie spotkania w BBN bardzo szeroko omówione zostały wszystkie działania, które zostały zaplanowane do realizacji przed zbliżającym się szczytem NATO w Wilnie. To działania skupione na kwestii dotyczącej planowania regionalnego, generacji sił, również struktury dowodzenia i adaptacji struktury dowodzenia Sojuszu Północnoatlantyckiego do współczesnych, aktualnych wyzwań" - napisano na Twitterze kancelarii prezydenta.
Szef BBN o rakiecie pod Bydgoszczą
Podczas konferencji prasowej Siewiera został także zapytany o to, czy kompromitacją polskich sił zbrojnych jest tłumaczenie pogodą kilkumiesięcznych poszukiwań rosyjskiej rakiety, która spadła pod Bydgoszczą.
- Odnoszenie się w sposób "czy to jest kompromitacja", to nie jest dobre sformułowanie. Pogoda jest jednym z głównych czynników, które warunkują skuteczność prowadzenia działań. Każdy żołnierz wie, że pogoda jest tym czynnikiem, który wpływa na jego skuteczność, skuteczność rozpoznawania, skuteczność działania, skuteczność realizacji postawionych działań - mówił szef BBN.
Podkreślił, że strona ukraińska przekazywała informacje o nadlatującej rakiecie. - Jest to jeden z elementów działania sojuszniczego, który jest standardowo podejmowany, gdy zwiększa się aktywność lotnictwa dalekiego zasięgu Federacji Rosyjskiej - mówił.
Przyznał, że należy jednak z tej sprawy wyciągnąć wnioski. - Tu ogromną rolę będą miały aktualizacje procedur czy podjęcie dyskusji na temat procedur po stronie sojuszniczej. Bo również takie sytuacje, jak ta z balonami, stanowią poważne zagrożenie i nowe wyzwanie - mówił.
Spytany o to, czy konflikt na linii MON-wojsko został zażegnany, Siewiera odpowiedział: - Wojsko nie zna takiego pojęcia, jak "konflikt". - Realizacja zadań odbywa się bez względu na to, jakie nastroje panują między żołnierzami, w strukturze wojskowej, strukturze sił zbrojnych - podkreślił.
- Generał (Tomasz) Piotrowski i minister (Mariusz) Błaszczak podjęli szereg rozmów dotyczących m.in. organizacji ćwiczeń jednej z brygad, omówili kwestie poszukiwań i wykrywania obiektów w polskiej przestrzeni powietrznej. Poruszyli więc szereg tematów, nie zauważyliśmy trudności w komunikacji. Panowie są w stałym kontakcie telefonicznym - zapewnił.
Rosyjska rakieta wleciała w polską przestrzeń powietrzną
Do czwartkowego spotkania w BBN doszło tydzień po oświadczeniu szefa MON Mariusza Błaszczaka. Polityk odniósł się w nim do kwestii obiektu, który w grudniu ubiegłego roku spadł w Zamościu pod Bydgoszczą, oraz do kwestii kontroli w tej sprawie w DO RSZ.
Błaszczak oświadczył wówczas, że podległe Dowódcy Operacyjnemu Rodzajów Sił Zbrojnych Centrum Operacji Powietrznych-Dowództwo Komponentu Powietrznego otrzymało 16 grudnia ubiegłego roku od strony ukraińskiej informację o zbliżającym się w stronę Polski "obiekcie, który może być rakietą" oraz że "procedury i mechanizmy reagowania ws. obiektu znalezionego pod Bydgoszczą zadziałały prawidłowo do poziomu Dowódcy Operacyjnego", który nie poinformował go "ani odpowiednich służb o obiekcie, który pojawił się w polskiej przestrzeni powietrznej".
W reakcji na słowa szefa MON Dowódca Operacyjny RSZ gen. Tomasz Piotrowski zaapelował dzień później "o rozsądek, o to abyśmy w nadchodzących dniach bardzo ważyli emocje, abyśmy byli rozsądni w tym co robimy, abyśmy bardzo ambitnemu i agresywnemu przeciwnikowi nie dawali pożywki, nie dawali się dzielić na grupy".
BBN podało 12 maja, że informacje w których posiadaniu jest aktualnie prezydent Duda nie uzasadniają podjęcia decyzji personalnych dotyczących najwyższej kadry dowódczej Wojska Polskiego, a ponadto prezydentowi nie przedstawiono żadnego wniosku w tej sprawie. Następnie MON poinformowało, że prezydent i premier otrzymali raport z kontroli funkcjonowania Systemu Obrony Powietrznej RP. Wnioski - jak podano - wyraźnie wskazują na zaniedbania Dowódcy Operacyjnego RSZ.
W środę prezydent - przebywający tego dnia z wizytą w Islandii, gdzie odbywa się szczyt Rady Europy - został zapytany przez dziennikarzy, czy zapoznał się z raportem MON. Andrzej Duda powiedział, że zapoznał się z nim od razu "w szczegółach", przekazał go także do analizy ekspertom w BBN. Prezydent podkreślił, że ma swoje wnioski w tej sprawie, ale "raport jest klauzulowany" i nie można publicznie mówić o jego szczegółach.
Duda stwierdził, że są problemy w przygotowanych już dawno procedurach i zaznaczył, że procedury są, "ale nigdy nie były wykorzystywane, bo nigdy nie byliśmy w takiej sytuacji". - To jest kwestia współdziałania, wspólnej realizacji zadań: z jednej strony cywilnego kierownictwa nad armią, ale z drugiej strony kwestii czysto wojskowych. Pewne elementy funkcjonują dobrze, a pewne elementy funkcjonują gorzej czy nie zafunkcjonowały - oświadczył prezydent. - Będziemy to poprawiali, łącznie z procedurami NATO - dodał.
Czytaj więcej: