Nie dotarł do Moskwy. Analitycy wskazują powód
Lider wagnerowców Jewgienij Prigożyn nie mógłby prowadzić działań zbrojnych w Moskwie "bez dodatkowego wsparcia" - tak ocenili analitycy z amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną.
Amerykańscy analitycy zwracają uwagę, że skutki nieudanego puczu nie są do końca znane. Nie jest też jasne, czy porozumienie, w którym brał udział Aleksander Łukaszenka, zostanie zrealizowane przez strony. Nie wiadomo też jaka będzie przyszłość najemników z Grupy Wagnera.
Zmiany w rosyjskim rządzie?
Amerykanie podkreślają również, że niejasne pozostają konsekwencje porozumienia Prigożyn-Łukaszenka dla rosyjskiego Ministerstwa Obrony, z którym skonfliktowany byl szef wagnerowców.
W raporcie analitycy ISW zwrócili uwagę na możliwość zmiany na stanowisku ministra obrony Rosji. Siergieja Szojgu miałby zastąpić Ołeksij Diumin, gubernator obwodu tulskiego oraz były ochroniarz Władimira Putina.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Jakiekolwiek zmiany w kierownictwie MON byłyby znaczącym zwycięstwem Prigożyna, który swój zbrojny bunt tłumaczył bezpośrednim oskarżeniem Szojgu i Gierasimowa o śmierć dziesiątek tysięcy rosyjskich żołnierzy w Ukrainie" - piszą Amerykanie w raporcie.
Według amerykańskich analityków Prigożyn nie byłby w stanie prowadzić działań bojowych w Moskwie bez dodatkowego wsparcia na miejscu. To mogło go skłonić do zawarcia porozumienia z Łukaszenką.
W amerykańskim raporcie wskazano, że powstanie wagnerowców nie wpłynęło znacząco na stan sił rosyjskich i ich możliwość do prowadzenia walk w Ukrainie. Niektóre rosyjskie ośrodki wykorzystują jednak próbę puczu do usprawiedliwiania rosyjskich niepowodzeń w ostatnich dniach.