Amerykanie już wiedzą. "Krótkoterminowe rozwiązanie"
Jewgienij Prigożyn skierował swoje siły na Moskwę. Ostatecznie ogłosił jednak odwrót. Porozumienie zostało wynegocjowane przez prezydenta Białorusi. Eksperci wskazują, że "umowa z Łukaszenką to rozwiązanie krótkoterminowe, a nie stabilne".
25.06.2023 | aktual.: 25.06.2023 12:46
Jewgienij Prigożyn oświadczył w sobotę wieczorem, że jego oddziały, które od piątku szły na Moskwę rozpoczynają odwrót i kierują się do obozów polowych, by "uniknąć rozlewu krwi". Władze w Mińsku ogłosiły, że pośredniczą w rozmowach ws. gwarancji bezpieczeństwa dla wagnerowców.
Porozumienie z Łukaszenką to krótkoterminowe rozwiązanie, które "ujawniło poważne słabości Kremla i rosyjskiego Ministerstwa Obrony" - oceniono w najnowszym raporcie amerykańskiego Instytut Badań nad Wojną.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Eksperci z ISW są przekonani, że "sugestie, że bunt Prigożyna, odpowiedź Kremla i mediacja Łukaszenki zostały zainscenizowane przez Kreml, są absurdalne".
Ich zdaniem marsz wagnerowców na Moskwę świadczy o "degradacji rosyjskich rezerw wojskowych, które są niemalże całkowicie zaangażowane w walkę na ukraińskim froncie". Sytuacja pokazała też, że kremlowskie władze popełniają błąd, polegając na niedoświadczonych rezerwistach w kontekście obrony granic kraju.
Zobacz także
ISW podkreśla, że Rosja "stoi obecnie w obliczu głębokiej niestabilności". Porozumienie, które wynegocjował samozwańczy prezydent z Mińska nie rozwiązuje problemów związanych z bezpieczeństwem wewnętrznym, które "prawdopodobnie wynikają z zaskoczenia i wpływu ciężkich strat w Ukrainie".
Dyktator z Mińska rozdaje karty?
Analizując sytuację Alaksandra Łukaszenki, który miał odegrać kluczową rolę w doprowadzeniu do "deeskalacji" i wynegocjowaniu porozumienia pomiędzy Prigożynem i Kremlem, ISW ocenił, że polityk ten "wzmocnił swoje karty".
"Punkt widzenia, według którego Łukaszenka odegrał bezpośrednią rolę w powstrzymaniu zbrojnego marszu na Moskwę, jest upokarzający dla Putina. Mogło to zagwarantować Łukaszence inne korzyści" - przypuszcza ISW, wskazując, że białoruski autorytarny lider będzie zapewne dążyć do opóźnienia sformalizowania państwa związkowego z Rosją oraz niedopuszczenia do zaangażowania wojsk białoruskich w Ukrainie.
Odwrót wagnerowców
W sobotnim oświadczeniu Prigożyn wyjawił, że grupa Wagnera dotarła na odległość 200 km od Moskwy i w tym czasie "nie przelała ani jednej kropli krwi swych żołnierzy". "Kucharz Putina" dodał, że "teraz nastąpił moment, gdy może do tego dojść", więc "zdając sobie sprawę z odpowiedzialności" za taką sytuację, najemnicy rozpoczynają odwrót. - Idziemy z powrotem, do obozów polowych - oznajmił szef wagnerowców.
Kancelaria Alaksandra Łukaszenki poinformowała wcześniej, że dyktator z Mińska rozmawiał z Prigożynem i ten zgodził się zatrzymać kolumnę najemników idącą na Moskwę.
Łukaszenka prowadził te rozmowy w porozumieniu z Władimirem Putinem - oświadczył Mińsk. Jak informuje agencja Reutera, kancelaria Łukaszenki twierdzi, iż pośredniczył on w porozumieniu o wstrzymaniu marszu grupy Wagnera w zamian za gwarancje bezpieczeństwa.
Doniesienia o odwrocie grupy Wagnera nastąpiły w czasie, gdy - według rozmaitych doniesień - oddziały w liczbie około 5 tys. ludzi znajdowały się na terenach kilku obwodów Rosji. Pojawiły się informacje, trudne do zweryfikowania, o obecności najemników już w obwodzie moskiewskim - w Sierpuchowie i Kaszyrze.
W reakcji na marsz najemników zablokowane zostały w obwodzie moskiewskim wszystkie przeprawy przez Okę. Do Moskwy dotarły w sobotę wieczorem, według niezależnego portalu Ważnyje Istorii, rezerwowe oddziały żołnierzy wysłane z innych regionów Rosji.
Czytaj także:
Źródło: ISW/PAP/WP