Prigożyn zniknął. "Wszystkich pozdrawia"
Alaksandr Łukaszenka już trzeci raz w przeciągu ostatnich dwóch dni rozmawiał telefonicznie z Władimirem Putinem. Tak częste kontakty mają związek z interwencją białoruskiego dyktatora po kryzysie wywołanym buntem Jewgienija Prigożyna. Tymczasem od wczoraj szef grupy Wagnera nie dał znaku życia.
W niedzielę rano Alaksandr Łukaszenko rozmawiał telefonicznie z Władimirem Putinem - poinformował serwis prasowy dyktatora Białorusi.
Jak przypomina rosyjska agencja państwowa RIA Novosti, dzień wcześniej Putin rozmawiał z Łukaszenką dwa razy - rano i wieczorem.
Co się dzieje z Prigożynem?
Tymczasem od wczoraj nie ma śladu po Jewgieniju Prigożynie. CNN wysłała pytanie do służb prasowych szefa grupy Wagnera. "Wszystkie twoje pytania zostały przekazane Jewgienijowi Wiktorowiczowi. Przesyła wszystkim pozdrowienia i odpowie na pytania, kiedy będzie miał odpowiednią komunikację" - taką odpowiedź otrzymało CNN.
CNN przypomina, że po raz ostatni Prigożyna widziano, jak w sobotę wieczorem wyjeżdżał z Rostowa nad Donem. Od tamtego czasu nawet jego aktywne zazwyczaj konto na Telegramie nie jest aktualizowane.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rola Łukaszenki
W piątek właściciel najemniczej grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn stwierdził, że oddziały rosyjskiej armii zaatakowały obóz jego bojowników, powodując liczne ofiary. Zapowiedział "przywrócenie sprawiedliwości" w armii i domagał się odsunięcia od władzy skonfliktowanego z nim ministra obrony Siergieja Szojgu. Wagnerowcy opanowali sztab Południowego Okręgu Wojskowego w Rostowie nad Donem, a następnie skierowali swoje siły na Moskwę.
Jednak po upływie doby, w sobotę wieczorem, Prigożyn ogłosił odwrót i wycofanie najemników do obozów polowych, by "uniknąć rozlewu krwi". Miało to być rezultatem negocjacji białoruskiego autorytarnego lidera Alaksandra Łukaszenki z Prigożynem, prowadzonych w porozumieniu z Władimirem Putinem.
Czytaj także:
Źródło: CNN, RIA Novosti, PAP