To czeka wagnerowców. Prigożyn się wścieknie
- Putin był na tyle słaby, że bał się starcia z Prigożynem - twierdzi w rozmowie z WP dr Adam Eberhardt, dyrektor Centrum Studiów Strategicznych WEI. Ekspert jest przekonany, że po puczu dojdzie do zmian na Kremlu. Jego zdaniem stanowisko straci m.in. Siergiej Szojgu. Na tym jednak konsekwencje puczu się nie skończą.
25.06.2023 | aktual.: 25.06.2023 17:31
- Władimir Putin wykazał się niezwykłą słabością - mówi Wirtualnej Polsce dr Adam Eberhardt, dyrektor Centrum Studiów Strategicznych WEI.
- Jewgienij Prigożyn swoją próbą puczu pokazał, jak krucha jest współczesna Rosja, jak łatwo nastraszyć Putina i jego otoczenie - tłumaczy. W ten sposób komentuje 24-godzinny pucz szefa prywatnej armii - Grupy Wagnera. Jego sobotni zbrojny marsz na Moskwę został przerwany wieczorem, po negocjacjach na linii Aleksander Łukaszenka - Jewgienij Prigożyn.
Zdaniem eksperta rosyjski dyktator musiał iść na ustępstwa. - Gdyby (Putin - przyp. red.) miał świadomość, że dysponuje siłą, która pozwala mu rozprawić się z Prigożynem bez ryzyka rozlania się tego konfliktu, to by to zrobił. Tak się nie stało - zaznacza rozmówca WP. W efekcie obie strony zrezygnowały z walk.
Oficjalnie komunikat jest jasny - zrobiły to, by nie doszło do rozlewu krwi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prigożyn bez większych konsekwencji?
Dr Adam Eberhardt zaznacza przy tym, że wyjątkowo ciekawy jest los samego Prigożyna.
- W Rosji można pójść do więzienia za rozpowszechnianie żartów w mediach społecznościowych. W przypadku szefa wagnerowców, gdzie mamy do czynienia z próbą puczu, zestrzeleniem trzech samolotów i śmierci 15 osób, nikt za to nie ponosi odpowiedzialności - tłumaczy.
I wskazuje, że Putin w orędziu zapowiedział trybunał dla zdrajców i ogłaszał list gończy, a ostatecznie się cofnął. - Nie wymierza żadnej sprawiedliwości Prigożynowi - dodaje.
Problem Putina. "Elita zobaczyła"
Według dyrektora Centrum Studiów Strategicznych WEI nie ma większego znaczenia to, że lider grupy Wagnera wyląduje na Białorusi.
- Problemem jest to, że rosyjska elita zobaczyła, jak słaby jest Putin i "putinizm" w ogóle - mówi rozmówca WP i podkreśla, ze Putin stracił na wizerunku silnego dowódcy. A jest to przecież wizerunek misternie budowany przez lata. Raz - na krajowym podwórku - zdjęciami bez koszuli. Innym razem - na arenie międzynarodowej - zdjęciami z kanclerz Angelą Merkel czy kolejnymi przywódcami Francji.
O tym, że "putinizm" przeżywa kryzys, świadczyć ma jeszcze jedno: sposób, w jaki Prigożyna żegnały tłumy.
- Ludzie na ulicach Rostowa czy Woroneżu oklaskiwali wagnerowców. To świadectwo pokazujące poziom zmęczenia Putinem. To pewien paradoks: watażka, bandyta, jakim jest Prigożyn, wyrasta na symbol uczciwości i braku korupcji we współczesnej putinowskiej Rosji - kontynuuje nasz rozmówca.
Próba zamachu stanu w Rosji. "Mówimy o dwóch przegranych"
W rozmowie z Wirtualną Polska dr Adam Eberhardt wskazał, co może stać się w najbliższej przyszłości.
- Armia Wagnera pewnie będzie rozwiązana i wcielona w skład Siły Zbrojnych Rosji. W ramach kompromisu dojdzie do wymiany ministra obrony narodowej. Ktoś nowy przyjdzie za Siergieja Szojgu - zaznacza.
Kto będzie jego następcą? Na giełdzie nazwisk pojawił się m.in. wojskowy Aleksiej Diumin, który jest gubernatorem obwodu tulskiego w Rosji. Przez lata pracował między innymi w Federalnej Służbie Ochrony Federacji Rosyjskiej. Ppłk rez. Maciej Korowaj, ekspert w dziedzinie rosyjskiej wojskowości, w mediach społecznościowych wskazuje, że Diumin jest człowiekiem od lat wskazywanym i przygotowywanym na najważniejsze państwowe stanowiska.
- Dzisiaj Rosją rządzi strach Władimira Putina - akcentuje dr Eberhardt i na koniec dodaje, że w konflikcie między rosyjskim dyktatorem a szefem wagnerowców możemy mówić o "dwóch przegranych".
- Tylko,że Prigożyn traci własną armię i pewnie będzie ograniczony w kontynuowaniu swoich działań w Rosji, ale głównym przegranym jest Putin, bo to u niego obnażono słabość i strach - słyszymy.
Przeczytaj też:
Sylwia Bagińska, dziennikarka Wirtualnej Polski