Media o zatruciu Odry. "Mogło zginąć nawet 100 ton ryb"

Stowarzyszenie ekologiczne BUND szacuje, że w ciągu ostatnich kilku dni w Odrze mogło zginąć nawet 100 ton ryb, a katastrofa ekologiczna dotknęła Odrę na odcinku blisko 500 km. Przyczyna nadal pozostaje nieustalona - informuje we wtorek portal dziennika "Berliner Zeitung" (BZ).

Media o zatruciu Odry. "Mogło zginąć nawet 100 ton ryb"
Media o zatruciu Odry. "Mogło zginąć nawet 100 ton ryb"
Źródło zdjęć: © PAP | Patrick Pleul

"Fakt jest taki, że w martwych rybach nie wykryto żadnych pozostałości toksycznych substancji. Tak mówią wyniki ostatnich testów laboratoryjnych" - podkreśla "BZ".

- Spożycie ryb prawdopodobnie nie jest więc szkodliwe. Ale oczywiście pozostajemy ostrożni - mówi Gernot Schmidt (SPD), starosta powiatu Maerkisch-Oderland.

- Jeszcze nie wiemy dokładnie, co spowodowało te zatrucia ryb - skomentował premier Brandenburgii Dietmar Woidke (SPD), który przybył do Lebus, aby osobiście zorientować się w sytuacji. W Lebus i Schwedt 350 wolontariuszy wyłowiło w ostatnich dniach tony martwych ryb z Odry.

Minister wykluczył rtęć

Zdaniem brandenburskiego ministra środowiska Axela Vogla (Zieloni) powodów wymierania prawdopodobnie może być kilka, w tym takie czynniki, jak susza i niski poziom wód. W jego ocenie zniszczeniu uległ cały ekosystem Odry.

- Uważamy, że nie jest to katastrofa, której efekty da się usunąć w ciągu sześciu miesięcy poprzez ponowne zarybienie - podkreślił Vogel. Minister wykluczył też, że wymieranie ryb miałaby powodować rtęć w wodzie. - Rtęć gromadzi się bardzo powoli, powoduje śmierć zwierząt po dłuższym czasie - wyjaśnił Vogel.

Jeśli chodzi o próbki wody, wyniki nie były jednoznaczne - dowiaduje się "BZ". W niektórych miejscach nad Odrą faktycznie występują wartości rtęci nieco powyżej zakresu tolerancji. Ponadto laboratorium państwowe stwierdziło bardzo wysoki poziom soli i wyższą wartość pH (między 8 a 9,2).

- Zastanawiająca jest też znacznie podwyższona zawartość tlenu przy temperaturze rzeki przekraczającej niekiedy 25 stopni - dodaje "BZ", podkreślając, że woda z Odry ma zostać ponownie zbadana pod kątem obecności metali ciężkich.

Władze niemieckie i polskie podczas spotkania, które odbyło się w niedzielę w Szczecinie, ustaliły, że będą ściślej współpracować w celu wyjaśnienia katastrofy. Już we wtorek eksperci z obu krajów chcą się spotkać i przedstawić informacje, mogące pomóc w ustaleniu przyczyn - pisze "BZ".

Jeśli chodzi o urlopowiczów, przebywających nad Bałtykiem, to nie ma dla nich zagrożenia - ocenia Till Backhaus (SPD), minister środowiska Meklemburgii-Pomorza Przedniego. - Codziennie pobieramy próbki wody - podkreśla Backhaus.

"Jest nadzieja, że ewentualne toksyny będą wystarczająco rozcieńczone, gdy trafią do Bałtyku po przebyciu kilkuset kilometrów" - podsumowuje "BZ".

Zatrucie Odry

Pierwsze sygnały o śniętych rybach w Odrze pojawiły się pod koniec lipca. Znaleziono je na dolnośląskim odcinku rzeki w okolicach Oławy. Na początku sierpnia Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska we Wrocławiu stwierdził, że w wodzie występuje substancja toksyczna, która jest szkodliwa dla organizmów wodnych. Wrocławski WIOŚ zawiadomił prokuraturę o przestępstwie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

W kolejnych dniach zanieczyszczenie dotarło na lubuski odcinek Odry. Polskę obiegły zdjęcia śniętych ryb wyrzucanych na brzeg. 10 sierpnia Wody Polskie informowały, że z rzeki wyłowiono pięć ton śniętych ryb, następnego dnia była to już liczba dwukrotnie większa. Mieszkańcy terenów nadodrzańskich informują też, że widzieli w rzece martwe bobry.

Minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak skierował wojsko do pomocy w usuwaniu szkód.

Do 12 sierpnia skażenie wystąpiło również na zachodniopomorskim odcinku rzeki. Tego dnia rozesłano też pierwsze alerty RCB do mieszkańców. Premier Mateusz Morawiecki zaapelował, by nie wchodzić do wody i nie kąpać się w niej.

Czytaj też:

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (49)