Makowski: ”Koniec medialnego miesiąca miodowego. TVN i Newsweek idą na wojnę z Biedroniem” [OPINIA]
Wraz z założeniem partii i pierwszymi sondażami, pokazującymi odpływ wyborców Platformy na rzecz Wiosny, Robert Biedroń z politycznego celebryty nagradzanego przez "Newsweeka” i goszczonego w TVN, zamienił się we wroga Lisa i Schetyny. Rozbijacza opozycyjnej jedności. Z sytuacji skwapliwie skorzysta TVP.
12.02.2019 | aktual.: 12.02.2019 13:05
Cóż to była za ”Kropka nad i”. Z jaką furią dziennikarską rzuciła się redaktor Monika Olejnik na Roberta Biedronia. Krzyżowy ogień pytań, kulisy finansowania partii, wiarygodność programowa, oskarżenia o populizm. A pomyśleć, że jeszcze niedawno ten sam Biedroń występował w roli jurora w TVN-owskim ”Top Model”, a ku uciesze stacji - wraz z Magdaleną Gessler - jako niegroźny i sympatyczny prezydent Słupska, mieszał w sylwestrowym kotle 1200 kg bigosu.
Biedroń nielubiany, rozczarowujący, zły
Dzisiaj, gdy okazało się, że jego ambicje są nieco większe, a grafiki z odpływem platformianego elektoratu na rzecz Wiosny podziałały na wyobraźnię, medialny mainstream porzucił złudzenia. Spodziewając się takiego stanu rzeczy nieco wcześniej, ”Newsweek” i spółka od miesięcy konsekwentnie nakręcał mechanizm obdzierania Biedronia z lukru, który wcześniej sam dziesiątkami tekstów produkował. Jeśli Państwo nie wierzą, proszę, to kilka tytułów dotyczących wywiadu w TVN na portalu Tomasza Lisa NaTemat: "Biedroń cenzuruje w internecie. Lista zbojkotowanych za krytykę jest długa", "Liderowi Wiosny zabrakło argumentów u Olejnik. Posunął się więc do... kłamstwa", "Ekspertka mowy ciała dostrzegła trzy sygnały, które zdradzają Biedronia".
Prezydent Słupska z progresywnej nadziei Rzeczpospolitej, wraz z klarowaniem się jego partii, stawał się rozczarowaniem. Kimś, kto wyjeżdża non stop z miasta na zagraniczne konferencje, zamiast rządzić. Ba, człowiekiem, pod nosem którego tuszowano skandal pedofilski, a on sam nic z tym nie zrobił.
Świadomy tego stanu rzeczy Biedroń powiedział w pewnym momencie u Moniki Olejnik, że Tomasz Lis się na niego uwziął, a wcześniej odznaczał i przyznawał dyplomy w konkursach na najlepszych prezydentów miast. ”To niech pan do niego zadzwoni” - odparła prowadząca wywiad. Choć rozmowy telefonicznej nie było, korespondencyjną wymianę uprzejmości mogliśmy przeczytać na Twitterze.
Kto tutaj kłamie?
”Panie Robercie. Nigdy Pan nie wygrał rankingu Newsweeka na najlepszego prezydenta. Raz był Pan w pierwszej dziesiątce. Nigdy nie wręczałem Panu żadnego dyplomu. Życzę serdecznie powodzenia i pokazania, że polityka może być inna. Ale proszę, niech Pan nie zaczyna od kłamstw” - napisał redaktor naczelny ”Newsweeka”. ”Pamięć krótka, czy wybiórcza red. Tomaszu Lisie? Nie podejrzewam o celowość, choć medialny atak kompulsywnie uruchomiony wydaje się symptomatyczny. No to albo Robert Biedroń był w 15. najlepszych prezydentów nagrodzonych przez Newsweeka przez kilka lat z rzędu albo nie?” - kontrował Krzysztof Śmiszek z partii Wiosna, wklejając zdjęcia z gali i dyplomu dla byłego prezydenta Słupska, własnoręcznie podpisanego przez… Tomasza Lisa właśnie.
Dystansowanie się wiernego Grzegorzowi Schetynie mainstreamu do Roberta Biedronia nie zaczęło się jednak i nie kończy na jednym tygodniku. Z pozbawionym emocji chłodem relacjonowano w TVN-ie również jego konwencję wyborczą na warszawskim Torwarze, zwracano uwagę na trudne do realizacji obietnice i konieczność przejścia brutalnego sprawdzianu wyborczego.
Oczywiście zwolennicy Biedronia, w sporej części (podobnie jak on), niechętni wobec duopolu PO-PiS, nie pozostawali dłużni, ostro krytykując nieprzychylne im media, a od strony politycznej choćby konwencję o prawach kobiet, zrealizowaną przez Koalicję Obywatelską. ”Schetyna traci w sondażach, jest drugi, będzie trzeci i być może potem czwarty” - dodawał w ”Kropce nad i” polityk. A jak powszechnie wiadomo nie tylko w polityce, gdzie dwóch się bije… tam skorzysta rząd i TVP.
Ryzykowna gra z TVP
”Marcin Anaszewicz z Wiosny Biedronia stwierdził 27 stycznia w TVP, że ’nie było drugiej takiej partii, która by tak bardzo ingerowała w prawa kobiet’. Miał na myśli... PO. Mówił to w telewizji kontrolowanej przez PiS, w gronie samych konserwatystów. Pod nieobecność PO, działacz partii Biedronia wziął udział w grze TVP. I poszedł o krok za daleko” - zagrzmiało pod koniec stycznia początkowo sympatyzujące z nową partią Oko.press. W tekście, który stanowił de facto apologię programu Platformy Obywatelskiej, na pierwszy plan przebijał się jednak lęk przed wprowadzeniem zbyt wielu akcentów w opozycyjnej narracji, które skwapliwie wykorzysta obóz PiS-owski.
Podobnie jak w TVN i ”Newsweeku”, Wiosna okazała się groźna, ponieważ zburzyła stabilne poparcie oswojonej i wykreowanej na jedyną tamę dla zakusów rządu partii opozycyjnej. I to jeszcze w kontekście występowania na podwórku ”wroga demokracji”, który z cynizmem wykorzysta i podkręci wycelowane w Grzegorza Schetynę wypowiedzi biedroniowców. Tymczasem, przy bojkocie Platformy i konieczności promowania się nowej partii w mediach, ludzie Wiosny będą zaproszenia z Telewizji Polskiej przyjmować.
Czy z perspektywy Jacka Kurskiego jest sens promować ludzi ugrupowania, które jest jawnie antyklerykalne i którego lider zupełnie wprost zapowiada Trybunał Stanu dla całego rządu, prezydenta i Jarosława Kaczyńskiego (ciekawe na mocy jakiego przepisu konstytucji trafi przed niego ten ostatni)? Oczywiście, że tak, przynajmniej z powodów wcześniej wymienionych. Ale dochodzi jeszcze jeden, mniej makiaweliczny. To gra, w którą grają obie strony. Biedroń po prostu zdaje sobie sprawę, że innej trybuny do wygłaszania poglądów mieć nie będzie. Dlatego litować się tutaj nad jedną ani nad drugą stroną nie zamierzam. Tak się kończy każdy scenariusz zburzenia status quo w dotychczasowej polityce. Można bowiem być albo przytulanym i niegroźnym, albo przejąć władzę. Środka nie ma.
Marcin Makowski dla WP Opinie