"Iść do przodu z radością". Co papież radzi Kościołowi w Polsce? [OPINIA]

Papieska pielgrzymka do Belgii i Luksemburga nie jest szczególnie mocno obecna w polskich mediach. A szkoda, bo w jej trakcie padają słowa, które mogą pomóc polskiemu Kościołowi w kryzysie laicyzacyjnym, który obecnie przeżywa - pisze dla Wirtualnej Polski Tomasz Terlikowski.

Papież Franciszek w czasie wizyty w Belgii
Papież Franciszek w czasie wizyty w Belgii
Źródło zdjęć: © PAP | CIRO FUSCO
Tomasz P. Terlikowski

29.09.2024 12:57

Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.

Po pielgrzymce do Azji i Oceanii, która prowadziła papieża do miejsc, gdzie obecnie katolicyzm rozwija się błyskawicznie, i gdzie przeniosło się (obok Afryki) centrum życia Kościoła, teraz Franciszek wybrał się w miejsca, gdzie Kościół powoli, ale w sposób widocznym "wygasa".

Belgia, choć jej tożsamość historyczna opiera się w znacznym stopniu na katolicyzmie i która jeszcze w latach 50. XX wieku wysyłała tysiące misjonarzy do Afryki czy krajów azjatyckich, dziś jest mocno zlaicyzowana. Parafie wyludniły się, uczęszczają do nich raczej jednostki, niż tłumy, a znacząca część wiernych to migranci. - Kościół by tu nie przetrwał, gdyby nie migranci - mówił mi jeden z duchownych belgijskich, którego spotkałem podczas niedawnej wizyty w tym kraju.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Jednocześnie miejscowi biskupi uchodzą za jedną z bardziej progresywnych grup w światowym katolicyzmie (całkiem niedawno zaakceptowali specjalny obrządek błogosławienia osób homoseksualnych, którego wprawdzie nie określają mianem błogosławienia par, ale i to wywołało oburzenie w wielu innych miejscach świata katolickiego), a Uniwersytet w Louvain wciąż jest jednym z intelektualnych centrów katolicyzmu. Luksemburg to kraj maleńki, a i Kościół nie jest w nim potęgą, choć na jego czele stoi jeden z najbliższych współpracowników papieskich kard. Jean-Claude Hollerich SJ.

Ukryty motyw papieża

Dlaczego więc papież się tam wybrał? Odpowiedź formalna jest taka, że chciał uczcić obchodzący kolejną, okrągłą rocznicę swojego istnienia uniwersytet w Louvain, którego roli w czasie Soboru Watykańskiego II nie sposób przecenić. Trudno jednak uciec od wrażenia, że za tą decyzją stoją jeszcze dwie inne przyczyny.

Po pierwsze papież chciał pokazać, że z pewną sympatią patrzy na głębokie duszpasterskie reformy jakie od lat podejmuje się w Belgii i Luksemburgu, a po drugie chciał zaproponować Kościołowi w Europie, który trwa w błyskawicznej laicyzacji, nową formę istnienia i działania.

Tę wizję przedstawił już papież w kilku wystąpieniach. I tak do wspólnoty katolickiej w Luksemburgu papież mówił o tym, że "Kościół w zsekularyzowanym społeczeństwie ewoluuje, dojrzewa, rośnie". To mocne słowa, bo one uświadamiają, że sekularyzacja i laicyzacja wcale nie musi dowodzić słabości chrześcijaństwa, ale może być elementem jego zmiany i rozwoju. Ale aby tak było, Kościół w społeczeństwach laicyzujących nie może się, cytując papieża "zamykać się w sobie" i być "smutny, zrezygnowany, urażony". Zamiast tego powinien podjąć wyzwanie, by "odkryć i ocenić w nowy sposób drogi ewangelizacji, przechodząc coraz bardziej od zwyczajnego podejścia troski duszpasterskiej do głoszenia misyjnego".

To misyjne wezwanie nie oznacza jednak skupieniu na prozelityzmie, nawracaniu innych, na odzyskiwaniu liczebności. A na tym, co "pobudza nas do misji".

- Kościół nie potrzebuje powiększenia liczb, ale aby jak największej liczbie braci i sióstr ukazać radość spotkania z Chrystusem. I tutaj chciałbym przypomnieć piękne wyrażenie Benedykta XVI: "Kościół wzrasta nie dzięki prozelityzmowi, ale dzięki przyciąganiu" - mówił Franciszek. - Miłość przynagla nas do głoszenia Ewangelii, otwierając się na innych, a wyzwanie głoszenia sprawia, że wzrastamy jako wspólnota, pomagając nam przezwyciężyć lęk przed wejściem na nowe drogi i skłaniając nas do wdzięcznego przyjęcia wkładu wszystkich. Jest to piękna, zdrowa, radosna dynamika, którą warto kultywować w nas i wokół nas - dodawał.

Czym przyciągać ma Kościół? Papież odpowiadał, że otwarciem na inność, w tym na migrantów, ale także podjęciem wezwania walki o środowisko. - Duch Ewangelii jest duchem gościnności, otwartości na wszystkich i nie dopuszcza żadnego wykluczenia. Zachęcam was zatem, abyście pozostali wierni temu waszemu dziedzictwu, temu bogactwu, które posiadacie, nadal czyniąc wasz kraj przyjaznym domem dla każdego, kto kołacze do waszych drzwi, prosząc o pomoc i gościnność - mówił papież.

Konieczna pokuta

Ale to nie wystarczy, bo - na co zwracał uwagę papież już w Belgii - konieczne jest również oczyszczenie i głęboka pokuta związana z przestępstwami seksualnymi w Kościele. - Kościół żyje w tym odwiecznym współistnieniu, pomiędzy świętością i grzechem, światła i cienia, często z owocami wielkiej hojności i wspaniałego poświęcenia, a czasem niestety z pojawieniem się bolesnych antyświadectw. Myślę o dramatycznych wydarzeniach związanych z wykorzystywaniem dzieci – do których odnieśli się król i premier – to jest plaga, z którą Kościół walczy z determinacją i stanowczością, słuchając i towarzysząc osobom zranionym oraz wdrażając szeroko zakrojony program prewencyjny na całym świecie - mówił.

- Bracia i siostry, to jest wstyd! Wstyd, który wszyscy musimy dziś wziąć w swoje ręce, prosić o przebaczenie i rozwiązać problem: wstyd wykorzystywania, wykorzystywania dzieci. Myślimy o czasach Świętych Niewiniątek i mówimy: "Och, co za tragedia, co zrobił król Herod!". Ale dzisiaj w Kościele jest to przestępstwo; Kościół musi się wstydzić, prosić o przebaczenie i próbować rozwiązać tę sytuację z chrześcijańską pokorą. I wprowadzić wszystkie wymogi, aby to się nie powtórzyło - zaznaczał papież.

Kilka tygodni temu Prymas Irlandii to samo wezwanie do pokuty wyraził jeszcze mocniej. Arcybiskup Dermot Farell podkreślał, że nie będzie trwałej i autentycznej reformy w Kościele, dopóki nie będzie rozliczenia się z kwestią pedofilii.

Polska jak Belgia

Co to ma wspólnego z Polską i Kościołem w naszym kraju? Otóż także w Polsce Kościół wchodzi w podobny proces jak w Belgii. Laicyzacja postępuje błyskawicznie (choć oczywiście jesteśmy na zupełnie innym etapie), spada też liczba praktykujących katolików, jest też coraz mniej powołań.

Jednocześnie w Polsce (Belgia już ten proces przerobiła) jest wciąż żywa pamięć o wielkiej przeszłości, która przeminęła, ale na której przeminięcie wielu się nie godzi. W efekcie rodzi się frustracja, próby politycznego przywrócenia sytuacji sprzed kryzysu i poszukiwanie winnego. Tyle że jest to droga donikąd, bo nie da się cofnąć czasu. Można co najwyżej przeżyć żałobę za tym co utracone, pogodzić się ze zmianami i zacząć szukać nowych rozwiązań.

I właśnie to proponuje także polskim katolikom papież w Belgii. Jeśli uważnie się wsłuchać w jego słowa, to mówi on do wierzących w Polsce: zamiast zaprzeczać rzeczywistości, zamiast marzyć o powrocie do tego, co było, zamiast sięgać po metody polityczne, zacznijcie służyć społeczeństwu przez otwarcie na wykluczonych (a tych także u nas nie brakuje), zacznijcie budować społeczeństwo otwarte na migrantów (a tych także nie braknie) i wreszcie pokazujcie zamiast sfrustrowanej twarzy, twarz pełną radości.

Czy polscy katolicy są do tego zdolni? Oczywiście nie brakuje miejsc, gdzie to się już dzieje, ale jako całość, wciąż jesteśmy jeszcze w fazie głębokiemu zaprzeczania rzeczywistości i głębokiej frustracji związanej z utratą tego, co mieliśmy. I dlatego te słowa papieskie, obawiam się, nie zostaną usłyszane.

Dla Wirtualnej Polski Tomasz Terlikowski

Tomasz P. Terlikowski, doktor filozofii, publicysta RMF FM, felietonista "Plusa Minusa", autor podcastu "Wciąż tak myślę". Autor kilkudziesięciu książek, w tym "Wygasanie. Zmierzch mojego Kościoła", "To ja Judasz. Biografia Apostoła", "Arcybiskup. Kim jest Marek Jędraszewski".

Źródło artykułu:WP Opinie
papieżfranciszekkościół
Zobacz także
Komentarze (870)