Okresowe badania dla posiadaczy broni? Myśliwi i sportowcy mówią "nie"
Badania okresowe dla wszystkich posiadaczy broni to zbędne koszty i granie na stereotypach - podkreślili przedstawiciele myśliwych i sportowców w dyskusji nad sondażem IBRiS dla PAP, dotyczącym przepisów o dostępie do broni. Zdecydowanie innego zdania są Polacy.
Co musisz wiedzieć?
- 47,6 proc. respondentów nie chce liberalizacji dostępu do broni palnej - wynika z najnowszego sondażu IBRIS dla PAP.
- 71,1 proc. Polaków popiera okresowe badania psychologiczne dla wszystkich posiadaczy broni.
- We wrześniu posłowie Polski 2050 złożyli do Sejmu drugi projekt nowelizacji ustawy o broni i amunicji (pierwszy został odrzucony przez Sejm w styczniu), który zobowiązuje do okresowych badań myśliwych oraz posiadaczy broni sportowej i szkoleniowej.
W dyskusji nad raportem IBRiS dla PAP starły się dwa podejścia. Przedstawiciele myśliwych i strzelectwa sportowego przekonywali, że powszechne badania okresowe to zbędna biurokracja i koszt. Rzecznik klubu Lewicy Łukasz Michnik argumentował, że takie testy są standardem tam, gdzie obowiązują surowsze zasady dostępu do broni.
"Kultura posiadania broni w Polsce dopiero się rodzi"
W dyskusji towarzyszącej piątkowej prezentacji raportu udział wzięli: prezes IBRiS Marcin Duma, prezes Naczelnej Rady Łowieckiej Marcin Możdżonek oraz rzecznik klubu parlamentarnego Lewicy Łukasz Michnik. Rozmowę poprowadziła zastępczyni redaktora naczelnego PAP Zuzanna Dąbrowska.
Zdaniem prezesa Naczelnej Rady Łowieckiej w Polsce kultura posiadania broni dopiero się rodzi. Zaznaczył jednocześnie, że nigdy od czasów pierwszego masowego rozbrajania Polaków, które - jak zaznaczył - rozpoczęło się w 1938 r., pozwolenie na broń nie było tak łatwo dostępne, jak teraz.
Pytany, czy w Polsce powinna postępować liberalizacja przepisów w tym zakresie, ocenił, że choć ustawa o broni i amunicji wymaga zmian, to - jak powiedział - "broń nie powinna być dostępna na kształt tego, co mamy na przykład w Stanach Zjednoczonych".
Możdżonek zwrócił uwagę, że aby uzyskać podobne pozwolenie obecnie, wystarczy zapisać się do klubu sportowego, przejść kurs, zdać egzamin, przejść całą procedurę i broń może trafić w nasze ręce w naprawdę krótkim czasie.
- Nie wyobrażam sobie na tę chwilę, żebyśmy nie mieli być sprawdzani przed zakupem broni - dodał.
Czy obecne przepisy wymagają zmian?
Prezes IBRiS Marcin Duma mówił, że "pożądanie" broni przez Polaków nie zwiększa się, pozostając mniej więcej na stałym poziomie, niezależnie od tego, że w sąsiednim państwie toczy się wojna. Jego zdaniem Polacy wolą "outsourcować" swoje bezpieczeństwo i powierzać je profesjonalistom żołnierzom i innym służbom.
Odnosząc się do danych, zgodnie z którymi ponad połowa Polaków nie ma potrzeby posiadania pozwolenia na broń, rzecznik klubu Lewicy opowiedział się za przeszkoleniami w zakresie jej obsługi - poparcie dla tego pomysłu wyraziło w badaniu 93,7 proc. ankietowanych.
Zdaniem Michnika jednak "jednym z fundamentów (...) wielkiego sukcesu, jaki Polska na tle całej Europy odnosi, czyli naszego bezpieczeństwa, jest właśnie to, że jesteśmy powszechnie cywilnie rozbrojeni". - Mamy jeden z najniższych w Europie wskaźników rozbojów, jeden z najniższych w Europie wskaźników zabójstw z premedytacją z użyciem broni - wymieniał Michnik.
Rzecznik klubu Lewicy ocenił, że obecne przepisy w zakresie dostępu do broni - choć w kilku kwestiach do poprawy - są dobre.
Michnik zgadza się z większością ankietowanych, których zdaniem "im więcej osób ma broń, tym łatwiej jest o wypadki i eskalację konfliktu, która zakończy się jej użyciem". Przypomnijmy, z badania wynika, że 39,9 proc. Polaków obawia się, że ewentualny powszechniejszy dostęp do broni obniżyłby poczucie bezpieczeństwa. Jednocześnie co piąty badany uznaje, że nie miałoby to większego znaczenia, a co trzeci uważa, że szerszy dostęp do broni zwiększyłby bezpieczeństwo obywateli.
Możdżonek argumentował jednak, że posiadacze broni w Polsce "to najbardziej praworządna grupa w kraju, grupa, która w zasadzie nie popełnia żadnych przestępstw".
Według prezesa Naczelnej Rady Łowieckiej "przestępcy nigdy nie wchodzą w posiadanie broni w sposób legalny, zawsze kupują ją na czarnym rynku". Broń w rękach cywilów ma jego zdaniem służyć do czegoś innego – na np. do obrony na czas kataklizmów, jak w przypadku zeszłorocznej powodzi, gdy na terenach dotkniętych żywiołem pojawili się szabrownicy.
Jakie koszty i procedury budzą spór?
W kontekście prawa do posiadania broni emocje wzbudza kwestia badań okresowych – z raportu wynika, że 71,1 proc. badanych "zdecydowanie" popiera wprowadzenie okresowych - powtarzanych np. co 5 lat - badań psychologicznych dla wszystkich posiadaczy broni. "Raczej" za takim rozwiązaniem jest 21,6 proc., przeciw zaś łącznie 6 proc. badanych; 1,2 proc. nie ma w tej sprawie zdania. Podobnie Polacy wypowiadają się w sprawie badań dla myśliwych - 76,3 proc. uważa, że również oni powinni bezwzględnie przechodzić obowiązkowe, systematyczne badania psychologiczne.
W Polsce pozwolenie na broń wydaje się w szczególności w celach: ochrony osobistej, ochrony osób i mienia, łowieckich, sportowych, rekonstrukcji historycznych, kolekcjonerskich, pamiątkowych i szkoleniowych. Obecnie obowiązek okresowych badań lekarskich i psychologicznych co 5 lat dotyczy wyłącznie posiadaczy broni pozyskiwanej do celów ochrony osobistej oraz ochrony osób i mienia.
We wrześniu posłowie Polski 2050 złożyli do Sejmu drugi projekt nowelizacji ustawy o broni i amunicji (pierwszy został odrzucony przez Sejm w styczniu), który zobowiązuje do okresowych badań także myśliwych oraz posiadaczy broni sportowej i szkoleniowej.
Do kwestii tej odniósł się adwokat Rafał Dębowski, przedstawiciel Polskiego Związku Strzelectwa Sportowego. Jego zdaniem pomysł przeprowadzania okresowych badań jest zbędną formalnością w stosunku do osób z licencją sportową czy myśliwską.
- Dlatego, że te grupy podlegają codziennej kontroli przez władze klubów, władze związków sportowych, przez organizacje myśliwskie i jeżeli zdarza się sytuacja, gdy koledzy sprawujący kontrolę widzą, że ktoś ma problem z alkoholem, zdrowiem czy psychiką, to natychmiast jest to sygnalizowane – tłumaczył Dębowski.
Według niego taka forma kontroli "jest szczelniejsza niż pozorne badania okresowe, które są robione wyrywkowo i w taki sposób, że niczego nie prezentują".
Podobnego zdania jest Marcin Możdżonek, który zaznaczył w dyskusji, że obecny system działa. Jak mówił, po zdaniu wszystkich niezbędnych egzaminów członków rodziny i sąsiadów zainteresowanego odwiedza dzielnicowy, który przeprowadza szczegółowe wywiady odnośnie do tego, czy dana osoba powinna otrzymać pozwolenie na broń, co - jak powiedział - "robi niezły przesiew".
Zarówno Dębowski, jak i Możdżonek podkreślili, że wprowadzenie obowiązkowych badań okresowych dla wszystkich posiadaczy broni wiązałoby się z ogromnymi kosztami dla związków oraz stowarzyszeń sportowych i łowieckich. Dębowski zaznaczył jednak, że musi istnieć jakiś system weryfikacji zdrowia osób, które nie są zrzeszone w stowarzyszeniach, nie są też myśliwymi czy sportowcami. - Ale to już jest w przepisach zagwarantowane. W związku z tym projekt ustawy narzucający taki obowiązek dla sportowców i myśliwych jest graniem na stereotypach, obawach i emocjach - podkreślił.
Z kolei Michnik zauważył, że badania te są standardem w wielu państwach o bardziej restrykcyjnym dostępie do broni.