Mówił o zamachu stanu. W poniedziałek dalsze przesłuchania Hołowni
W poniedziałek o godz. 11 odbędzie się dalsze przesłuchanie marszałka Szymona Hołowni w sprawie jego kontrowersyjnych słów o "zamachu stanu" z lipca tego roku.
Co musisz wiedzieć?
- Przesłuchanie odbędzie się w poniedziałek o godz. 11 i będzie dotyczyło sprawy słów Hołowni o "zamachu stanu"
- Przesłuchanie w tej sprawie rozpoczęto już 10 października, ale je przerwano.
Pierwsza część przesłuchania marszałka Szymona Hołowni odbyła się 10 października, ale została przerwana na jego wniosek. Następny termin wyznaczono na 3 listopada.
Tak ścigną Ziobrę. Polityk KO przyznaje, chcą mu wysłać maila
W pierwszym przesłuchaniu marszałka wzięli udział pełnomocnik Krajowej Rady Sądownictwa mec. Bartosz Lewandowski oraz prezes Trybunału Konstytucyjnego Bogdan Święczkowski. Oba te urzędy składały w sprawie zawiadomienie. W rozmowie z dziennikarzami Lewandowski przyznał, że zarówno on jak i prezes TK będą mieli do Hołowni "szereg dodatkowych pytań".
Przesłuchanie jest częścią szerszego śledztwa dotyczącego rzekomych działań przeciwko konstytucyjnemu porządkowi w Polsce. Postępowanie to zostało wszczęte na podstawie zawiadomienia złożonego przez prezesa Trybunału Konstytucyjnego Bogdana Święczkowskiego.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Koszty wyjazdu Hołowni do USA. Same bilety 123 tys. złotych
Burza po wypowiedzi marszałka
W lipcu, Hołownia wielokrotnie stwierdził, że sugerowano mu opóźnienie zaprzysiężenia Karola Nawrockiego na prezydenta, co miałoby stanowić "zamach stanu". Jak tłumaczył, użył tego określenia w sensie politycznym, a nie prawnym.
Nie chciał zdradzić, od kogo miały padać podobne sugestie. Stwierdził jedynie, że "ludzie ci nie akceptowali wyników wyborów prezydenckich".
Później Hołownia tłumaczył, że sformułowania "zamach stanu" użył nie w znaczeniu prawnym, tylko w znaczeniu politycznej diagnozy.
Marszałek Sejmu po przesłuchaniu podkreślił, że sformułowania "zamach stanu" używał nie w trybie kodeksowym tylko publicystycznym mówiąc o poważnym rozstroju państwa, do którego doszłoby, gdyby posłuchał głosów, które wzywały go "tak naprawdę do złamania konstytucji".