Putin ogłasza dramat Ukraińców. Co się dzieje w wokół twierdzy w Donbasie?
Nie ma żadnych dowodów na to, że ukraińskie wojska w Pokrowsku czy Kupiańsku znalazły się w okrążeniu – podkreśla w rozmowie z Wirtualną Polską dr Wojciech Siegień. Ekspert, który od lat analizuje rosyjskie przekazy propagandowe ocenia, że słowa Władimira Putina mają na celu osłabienie wsparcia Zachodu dla Kijowa i stworzenie wrażenia, że Ukraina jest na skraju klęski.
– Putin może mówić o "okrążeniu", aby zniechęcić zachodnich przywódców do dalszej pomocy Ukrainie. Ten przekaz ma sugerować rychłe przełamanie ukraińskiej obrony i nieuchronne zwycięstwo Rosji – wyjaśnia dr Wojciech Siegień. – Rosjanie zdają sobie sprawę, jak silny może być przekaz powierzchowny. Dla wielu europejskich decydentów takie stwierdzenie wystarczy – nikt nie weryfikuje, co naprawdę dzieje się na froncie – dodaje ekspert.
Jak zauważa rozmówca WP, rosyjska propaganda od lat wykorzystuje słabość zachodnich mediów i polityków do krytycznej analizy źródeł. – Niektórzy rosyjscy opozycjoniści biją na alarm, że zachodni politycy wielokrotnie traktowali słowa Putina jako potwierdzone fakty. Wychodziło na to, że znali sytuację wojenną jedynie z nagłówków rosyjskich mediów. Kreml dokładnie na to liczy – mówi dr Siegień.
Pokrowsk, symbol walki o Donbas
Ekspert odnosi się w ten sposób do serii doniesień rosyjskich agencji, według których Władimir Putin miał stwierdzić, że sytuacja wojsk ukraińskich w Pokrowsku "jest dramatyczna", a same oddziały są "zablokowane przez wojska rosyjskie". Jak przekazała w środę RIA Nowosti, prezydent Rosji polecił resortowi obrony umożliwić zagranicznym dziennikarzom wizytę w rejonie rzekomego kotła.
Putin miał też zaproponować przerwę w wymianie ognia na pięć-sześć godzin, by – jak twierdzi Kreml – reporterzy nawet zachodnich mediów mogli "na własne oczy przekonać się, jak wygląda sytuacja w Pokrowsku, Myrnohradzie i Kupiańsku". Ukraina wydała komunikat, iż dziennikarze nie mogą podjąć próby kontaktu z walczącymi ukraińskimi oddziałami. Ten ruch natychmiast wykorzystała rosyjska propaganda, sugerując, że Ukraina ukrywa dramatyczne położenie swoich żołnierzy.
Pokrowsk to miasto o dużym znaczeniu strategicznym: to kluczowy węzeł logistyczny i komunikacyjny w obwodzie donieckim, dlatego walki w tym rejonie należą do najbardziej intensywnych na całym froncie, z dziesiątkami ataków każdego dnia. Kupiańsk jest miastem, którego zdobycie otworzyłoby Rosjanom podejście w kierunku okolic Charkowa.
Rozmówca Wirtualnej Polski przedstawia też inne możliwe wyjaśnienie deklaracji Władimira Putina. – On często bywa niedoinformowany albo nawet więcej: sztaby przekazują rosyjskiemu kierownictwu zafałszowany, podkolorowany obraz sytuacji – mówi dalej dr Wojciech Siegień.
– To ogromna bolączka rosyjskiej armii. Widać to choćby w relacjach samych żołnierzy, którzy w swoich wideoblogach narzekają, że dowódcy ogłaszają zajęcie miasta lub powstanie kotła, a potem rzeczywistość musi nadrabiać za tymi deklaracjami. Takie działania często kończą się ogromnymi stratami – podkreśla ekspert.
Ukraina reaguje. Sam Zełenski zabiera głos
Do doniesień Kremla odniósł się również prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Jak podkreślił podczas konferencji prasowej, w rejonie Pokrowska nie ma żadnego okrążenia ukraińskich sił. – Nasze wojska kontrolują sytuację. Owszem, jest tam bardzo duże napięcie, wróg naciska z kilku stron, ale nikt nie jest otoczony – zapewnił Zełenski, odpowiadając na pytania dziennikarzy.
Ukraiński przywódca przypomniał, że podobne dezinformacje Rosja rozpowszechniała już wcześniej, m.in. podczas operacji kurskiej. – Wtedy też mówiono o rzekomych tysiącach żołnierzy w kotle. To było kłamstwo. Wszyscy dowódcy rozumieją, że nie można dopuścić do okrążenia. Ludzie są ważniejsi niż cokolwiek innego – zaznaczył Zełenski.
Prezydent dodał, że w rejonie Pokrowska Rosjanie skoncentrowali około 170 tysięcy żołnierzy. – Jest ich wielu, ale mówienie, że wygrywają, jest nieprawdą – podsumował.
Za wcześnie na "otchłań śmierci"
Ukraińscy wojskowi potwierdzają, że sytuacja wokół Pokrowska jest wyjątkowo trudna, zwłaszcza w zakresie logistyki. Dostarczanie amunicji, paliwa i zaopatrzenia jest utrudnione, ponieważ rosyjska artyleria nieustannie ostrzeliwuje drogi dojazdowe.
Naczelny Dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy gen. Ołeksandr Syrski poinformował o spotkaniu z dowódcami korpusów odpowiedzialnych za ten odcinek frontu. Jak przekazał, jednym z kluczowych tematów rozmów było zapewnienie stabilnych szlaków logistycznych dla obrońców miasta.
Analityk wojskowy i były rzecznik ukraińskiego Sztabu Generalnego Wadym Sielezniow podkreśla, że sytuacja jest "bardzo dynamiczna", a Rosjanie przerzucili w ten rejon swoje elitarne jednostki – marines, spadochroniarzy i oddziały specjalne.
– Wróg będzie nadal podejmował próby całkowitego zablokowania naszego garnizonu. Ale myślę, że jest za wcześnie, byśmy "wskakiwali do otchłani śmierci", ponieważ Sztab Generalny doskonale zna realną sytuację i podejmuje działania, by odblokować nasze jednostki – zaznaczył Sielezniow.
Według niego, choć sytuacja operacyjna jest niezwykle trudna, nie można jeszcze mówić o pełnym okrążeniu. – Szlaki zaopatrzeniowe istnieją, choć są zagrożone. Najważniejsze jest, by utrzymać ich funkcjonalność i nie dopuścić do odcięcia naszych żołnierzy – dodał oficer.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski