Hamas przygotowywał się od lat. Tak oszukali Izrael
Palestyńskie ugrupowanie Hamas, znane z działań terrorystycznych, przez ostatnie dwa lata zdołało skutecznie wprowadzić Izrael w błąd. Przekonywało, że nie ma zamiaru rozpoczynać konfliktu, podczas gdy w rzeczywistości przygotowywało się do ataku. Informacje te podała w poniedziałek agencja Reutera, powołując się na rozmówców z obu stron konfliktu.
09.10.2023 | aktual.: 17.01.2024 18:58
Sobotni atak Hamasu na Izrael dowodzi, że cała operacja była starannie zaplanowana i podzielona na cztery etapy. W pierwszym z nich Hamas wystrzelił na cele w Izraelu około 3 tys. pocisków rakietowych, a jednocześnie przerzucił część swoich bojowników przez granicę, wykorzystując do tego paralotnie.
Izrael zignorował Hamas. "Największa porażka"
Po wylądowaniu bojowników Hamasu na terytorium izraelskim i zabezpieczeniu tam terenu doszło do zniszczenia umocnień granicznych i wtargnięcia kolejnej grupy terrorystów do Izraela. Kolejnym krokiem było skuteczne zakłócenie łączności izraelskiej armii, co opóźniło reakcję przeciwnika.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na koniec wzięto zakładników i uprowadzono ich do Strefy Gazy - przypomina Reuters.
Zdaniem ekspertów, ten konflikt to "największa porażka Izraela od czasu wojny z koalicją Egiptu i Syrii w 1973 roku, znanej jako wojna Jom Kipur". Władze w Tel Awiwie były przekonane, że Palestyńczykom zależy na wsparciu ekonomicznym, dlatego oferowały pracownikom z Gazy różnego rodzaju zachęty na rynku pracy. "Nikt nie traktował poważnie możliwości tak zmasowanego ataku" - podkreślono w opracowaniu Reutersa.
"To jest nasz 11 września 2001 roku"
W ciągu ostatnich dwóch lat Hamas zbudował nawet w Strefie Gazy makietę izraelskiego osiedla, gdzie ćwiczył operację desantu i szturm na cele przeciwnika. "Izraelskie służby specjalne prawdopodobnie były tego świadome, ale mimo to zlekceważyły zagrożenie. Palestyńczykom bardzo skutecznie udało się zbudować przekonanie, że nie są zainteresowani bezpośrednią konfrontacją" - pisze agencja.
- To jest nasz 11 września 2001 roku (tj. zamach terrorystyczny Al-Kaidy na Światowe Centrum Handlu w Nowym Jorku i Pentagon w Waszyngtonie - przyp. red.). Hamas nas zaskoczył, nacierając z wielu kierunków jednocześnie - zarówno z powietrza, lądu, jak też morza - przyznał w rozmowie z Reutersem major Nir Dinar, rzecznik izraelskich sił zbrojnych.
- Wierzyliśmy, że to, iż (Palestyńczycy) przyjeżdżają (do nas) do pracy i przywożą pieniądze do Gazy, przynajmniej do pewnego stopnia uspokoi sytuację. Myliliśmy się - dodał inny przedstawiciel armii Izraela.
Bojownicy zaatakowali uczestników festiwalu
Rozmówcy Reutersa po stronie izraelskiej zauważyli, że o braku przygotowania Tel Awiwu najlepiej świadczy fakt, że dopuszczono do organizacji festiwalu muzycznego tuż przy granicy ze Strefą Gazy. Jak informowały w niedzielę media z Izraela, terroryści z Hamasu zamordowali tam w sobotę co najmniej 260 osób.
- Jak ta impreza mogła odbywać się tak blisko Gazy? - nie dowierzał podczas rozmowy z Reutersem jeden z przedstawicieli izraelskich resortów siłowych.
Izrael od lat szczyci się znakomitymi zdolnościami wywiadowczymi i dobrym rozpoznaniem działań palestyńskich organizacji zbrojnych. Dlatego kluczową częścią operacji Hamasu było zachowanie wszystkich planów w tajemnicy i uniknięcie jakichkolwiek przecieków. "Udało się tego dokonać" - podkreślił Reuters.
Atak Hamasu na Izrael został przeprowadzony dzięki bliskiej współpracy Palestyńczyków z Iranem. Plany inwazji były opracowywane od kilku miesięcy, a ostateczna decyzja zapadła w ubiegłym tygodniu podczas rozmów w stolicy Libanu, Bejrucie - ujawnił w niedzielę amerykański dziennik "Wall Street Journal". Sekretarz stanu USA Antony Blinken nie potwierdził tych doniesień gazety.
Czytaj również: Iran: Uderzymy z trzech krajów na Izrael, jeśli nas zaatakuje