Wcale nie Niemcy. Polacy wskazali winnego bałaganu ze śmieciami
Po pożarze składowiska chemikaliów na przedmieściach Zielonej Góry i sygnałach o wielu podobnych groźnych odpadach w całej Polsce rząd PiS stara się zrzucić z siebie odpowiedzialność za ten problem. Z najnowszego sondażu dla Wirtualnej Polski wynika, że Polacy raczej nie wierzą w te wyjaśnienia.
31.07.2023 | aktual.: 31.07.2023 13:01
Aż 41,7 proc. uczestników sondażu United Surveys dla WP uważa, że to rząd Zjednoczonej Prawicy odpowiada za problem nielegalnych i niebezpiecznych wysypisk śmieci w Polsce. Co więcej, nawet wśród zwolenników obozu PiS ta opinia wcale nie jest rzadkością. Stwierdził tak co siódmy ankietowany (14 proc.), który określa się jako wyborca koalicji pod wodzą Jarosława Kaczyńskiego.
PiS zrzuca winę za problem z odpadami. Polacy nie wierzą
Wśród osób deklarujących poparcie dla opozycji ten odsetek jest duży wyższy. Na odpowiedzialność rządów Beaty Szydło i Mateusza Morawieckiego za problem ze składowiskami nielegalnych odpadów wskazało aż 65 proc. wyborców partii opozycyjnych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wyjaśnienia rządu nie przekonały jednak także osób, które jeszcze nie wiedzą, na kogo będą głosować. W grupie niezdecydowanych 41 proc. wskazało na rząd Zjednoczonej Prawicy jako odpowiedzialny za nieskuteczną walką z nielegalnym przechowywaniem niebezpiecznych substancji.
Nielegalne składowiska. Kto jest winny? Co czwarty nie wie
22 proc. uczestników sondażu dla WP odpowiedziało, że nie wie, kto odpowiada za problem nielegalnych i niebezpiecznych wysypisk śmieci.
Biorąc pod uwagę preferencje polityczne, wyniki wyglądają następująco: 17 proc. wśród wyborców obozu PiS, 16 proc. spośród zwolenników opozycji i 32 proc. tych bez wyrobionego zdania, co do poparcia konkretnej partii politycznej.
Na poprzedni rząd, czyli koalicję Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego, jako winnych obecnej sytuacji z nielegalnymi składowiskami chemikaliów i śmieci, wskazało 16,1 proc. spośród wszystkich respondentów.
Przy uwzględnieniu podziału na zwolenników obozu PiS, strony opozycyjnej i tych bez jasnych deklaracji politycznych to odpowiednio: 42 proc., 4 proc. i 8 proc.
Jak nie PO-PSL, to może samorządy?
Samorządy jako najbardziej winne problemów ze składowiskami nielegalnych odpadów uznało natomiast tylko 12,4 proc. ankietowanych przez United Surveys na zlecenie WP. Taką opinię wyraziło po 15 proc. zwolenników zarówno Zjednoczonej Prawicy, jak i ugrupowań opozycyjnych.
Samorządowców nie obwinił nikt spośród osób niezdecydowanych, jeśli chodzi o aktualne preferencje wyborcze.
Premier o Niemcach. Niewielu myśli podobnie
Najmniej osób w odpowiedzi na nasze pytanie wskazało winę Niemców. Mówił tak premier Morawiecki czy minister Anna Moskwa, ale z takim stanowiskiem zgodziło się tylko 7,8 proc. respondentów.
Tu warto zaznaczyć, że nawet wśród zwolenników obozu PiS za polski problem śmieci tylko 12 proc. badanych obwinia naszych zachodnich sąsiadów. Stwierdziło tak również 13 proc. osób niezdecydowanych, a nikt spośród wyborców opozycji.
"Nieudolna propaganda"
Wyniki sondażu w rozmowie z Wirtualną Polską skomentował prof. Andrzej Rychard. Jego zdaniem wyniki powinny być sygnałem alarmowym dla rządu.
- Najbardziej zwracam uwagę na wynik badania wśród osób niezdecydowanych. Jesteśmy przed wyborami. Różnica paru punktów procentowych może zdecydować o wygranej. Wynik 14 proc. ankietowanych wśród wyborców Zjednoczonej Prawicy, którzy obarczają rząd, też powinien być sygnałem alarmowym - ocenia prof. Rychard.
Socjolog zwraca również uwagę na ogólny wynik. - Rząd próbował zrzucić winę na opozycję. Jak widać, niewiele to dało. Ale nie tylko z powodu nieudolnej propagandy, ale też aktualności tematu. Problem odpadów uwidocznił się w tej chwili. A każde negatywne rzeczy, które uwidaczniają się na bieżąco, działają na niekorzyść rządzących. Tym bardziej, że Zjednoczona Prawica jest u władzy już drugą kadencję - podsumowuje.
Badanie United Surveys dla Wirtualnej Polski przeprowadzono metodą CAWI & CATI 50/50 w dniach 29-30 lipca 2023 roku na reprezentatywnej grupie 1000 dorosłych Polaków.
Czytaj też: Tykające bomby ekologiczne na Mazowszu