24 lutego minął drugi rok pełnoskalowej wojny w Ukrainie. Przypominamy nie tylko największe ukraińskie sukcesy i porażki, ale pokazujemy także, co zmieniło się w postrzeganiu wojny przez Zachód, bez którego pomocy Ukraina nie pokona Rosji. W rozmowach z Wirtualna Polską eksperci wyjaśniają, jakie największe wyzwania stoją przed Ukrainą w roku 2024.
Wojna pozycyjna
Bachmut, Awdijiwka, Robotyne, Kupiańsk - ich nazwy powtarzają się od kilkunastu miesięcy niemal we wszystkich opisach z frontu. To w tych miejscowościach - lub wokół nich - toczyły się najbardziej krwawe bitwy wojny, która po triumfach Ukraińców z roku 2022, zamienia się w wojnę pozycyjną.
Obecnie sukcesem nie jest już bowiem wyzwolenie spod rosyjskiej okupacji dużych obszarów kraju, a raczej odbijanie małych skrawków lub przełamywanie pojedynczych linii obrony najeźdźców.
To dlatego, że w 2023 r. dowództwo rosyjskiej armii wyciągnęło wnioski z porażek i postawiło na walkę na umocnionych pozycjach, co zdecydowanie utrudnia Ukraińcom działania ofensywne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ostatnia akcja w Awdijiwce. Moment wycofania się tuż przed atakiem Rosjan
Trudniejszy rok Ukrainy
- Rok 2023 był zdecydowanie trudniejszy - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską dr Marcin Zaborowski z GLOBSEC, analityk i były dyrektor Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
Ekspert przypomina, że jeszcze rok temu zaczęły się pojawiać huraoptymistyczne analizy, że Ukraina wygra. Najbardziej euforyczne zakładały nawet, że przegrana Rosja doprowadzi do jej rozpadu.
Te oceny budowane były na podstawie tego, że ukraińska armia nie tylko obroniła większość terytorium kraju, ale przeprowadziła również skuteczną kontrofensywą w rejonie Charkowa.
- Tych sukcesów podtrzymać się nie udało - mówi dr Zaborowski. - Kontrofensywa nie przyniosła spodziewanych rezultatów, a sama Ukraina w tej chwili przeszła na pozycje obronne. Nie jest to łatwa i prosta sytuacja.
Dr Zaborowski zwraca uwagę, że w dramatycznej sytuacji znajdują się również cywile: - Praktycznie codziennie poddawani są terrorowi. Zapewne w dużej mierze cierpią na PTSD [zespół stresu pourazowego - red.], co niesłusznie przypisywane jest z reguły tylko żołnierzom na froncie.
Utrata Awidijiwki, upadek symbolu
Mimo długich i krwawych walk Rosjanie przejęli pełną kontrolę nad Awdijiwką - wycofanie swoich sił z miasta ukraińska armia potwierdziła w nocy z 16 na 17 lutego 2024 roku.
Awdijiwka jest postrzegana jako "brama do Doniecka", największego miasta przejętego przez wspieranych przez Rosję separatystów jeszcze w 2014 roku i od tego czasu okupowanego, a następnie nielegalnie zaanektowanego przez Moskwę. Po miesiącach intensywnych walk Awdijiwka jest niemal całkowicie zniszczona.
Decyzję o odwrocie z Awdijiwki prezydent Wołodymyr Zełenski skomentował podczas Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa: - Chronimy naszych żołnierzy, naszych ludzi. To dla nas najważniejsze zadanie.
"Wyjście sił ukraińskich z Awdijiwki odbywało się zgodnie z planem, sporządzonym z uwzględnieniem różnych scenariuszy i możliwych zmian sytuacji operacyjnej. Mimo to, na końcowym etapie operacji pewna liczba ukraińskich wojskowych trafiła do niewoli" - napisał z kolei gen. Ołeksandr Tarnawski, dowódca zgrupowania Tauryda.
Zmasowane ataki na ukraińskie miasta
Choć rosyjskie ataki na miasta i obiekty cywilne miały miejsce przez cały drugi rok wojny, to w ostatnich tygodniach jeszcze się nasiliły. Do jednego z najbrutalniejszych uderzeń doszło 29 grudnia 2023. Tego dnia Rosjanie użyli ponad 100 rakiet różnego typu i około 700 dronów. W samym Kijowie zginęło wówczas około 30 osób.
Grudzień minionego roku w ogóle był rekordowym miesiącem pod względem użycia przez Rosjan dronów. Celem stała się nie tylko stolica Ukrainy, ale również Charków, Dniepr, Odessa, Chersoń i Lwów.
Nic nie wskazuje na to, że intensywność tych ataków zmaleje. Według szacunków ukraińskich służb wywiadowczych Rosja zwiększyła swoje zdolności produkcyjne różnego typu rakiet. Obecnie wytwarza ich miesięcznie około 100, a jak się prognozuje, ta liczba - podobnie jak dronów - prawdopodobnie jeszcze wzrośnie.
Bitwa o Bachmut
Jedną z kluczowych bitew była ta o Bachmut. Jeszcze pod koniec 2022 r. starcie przybrało charakter pozycyjnych walk w okopach, a ogromne straty poniosła jedna i druga strona.
⦁ 10 stycznia 2023 r. - Grupa Wagnera zdobyła miasto Sołedar (położone ok. 20 km na północ od Bachmutu), Rosjanie odcięli jedną z dróg zaopatrzenia ukraińskiej armii.
⦁ Początek lutego 2023 r. - wznowienie ataku na Bachmut, ciężkie walki, zdobycie Krasnej Hory i Paraskowiewi.
⦁ 20 maja 2023 r. - Jewgienij Prigożyn [zginął w katastrofie lotniczej 23 sierpnia. Najprawdopodobniej stał za nią Kreml - red.] - ogłosił, że najemnicy kontrolowanej przez niego Grupy Wagnera, opanowali miasto.
⦁ Lipiec 2023 r. - ukraińska kontrofensywa doprowadziła do półokrążenia miasta i przejęcia kontroli nad drogami dojazdowymi, co doprowadziło do tego, że rosyjskie oddziały w mieście zostały pozbawione ciągłych dostaw zaopatrzenia.
⦁ 10 lipca 2023 r. - Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy poinformował, że pod Bachmutem od początku działań wojennych wyzwolone zostały łącznie 24 km kwadratowe terytorium.
⦁ Obecnie pod Awdijiwką i Bachmutem trwają krwawe starcia obydwu armii.
Klęska ukraińskiej ofensywy
Ukraińska kontrofensywa, która obiecująco rozpoczęła się w czerwcu, utknęła w martwym punkcie w związku ze zmianą rosyjskiej taktyki.
Dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy Wałerij Załużny [kilkanaście dni temu zastąpił go gen. Ołeksandr Syrski - red.] wskazał w "The Economist", że jego osobistym błędem było prognozowanie szybkiego wyczerpania rosyjskich zdolności militarnych, w tym potencjału mobilizacyjnego. W efekcie, w ciągu trwającej pięć miesięcy kontrofensywy, armia ukraińska posunęła się zaledwie o 17 kilometrów w głąb pozycji wroga.
Według Załużnego do przełamania impasu Ukraińcy potrzebują "nowych technologii". Za najważniejsze uznał dostawy środków obrony powietrznej, m.in. samolotów myśliwskich, bezzałogowców, środków walki radioelektronicznej, sprzętu pozwalającego prowadzić ogień kontrbateryjny oraz urządzeń niezbędnych do neutralizacji min, w tym robotów saperskich. Wojskowy przestrzegał też przed "wojną na wyniszczenie", która może "ciągnąć się latami".
Początek 2024 r. nie przyniósł większych zmian - utrzymuje się wzmożona aktywność Rosjan na większości kierunków, za to słabną działania zaczepne Ukraińców. Inicjatywa jest więc ponownie po stronie agresora.
Gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych ocenia w rozmowie z WP, że ukraińskim wojskowym nie pomagają decyzje polityków.
- W Bachmucie, Siewierodoniecku, a wcześniej także w Awdijiwce, Ukraina traci ogromny potencjał wojskowy przez to, że politycy, a konkretnie Wołodymir Zełenski, uznali, że te miasta to symbole oporu, a o symbole trzeba walczyć - mówi gen. Skrzypczak. - Stąd katastrofalne straty Ukraińców.
Udane akcje Ukrainy
Gen. Philip Breedlove, były dowódca NATO w Europie, podkreślił, że w 2023 r. Siły Zbrojne Ukrainy (SZU), choć nie pozyskały dużych zdobyczy terytorialnych, to jednak osiągnęły pewien postęp. Do sukcesów generał zaliczył przeprawę na lewy brzeg Dniepru w obwodzie chersońskim i działania na Morzu Czarnym, w wyniku których duże straty poniosła rosyjska Flota Czarnomorska.
Jak pisał David Axe z amerykańskiego "Forbesa", traciła ona okręty w tempie blisko jednego na miesiąc. Pełnoskalową wojnę rozpoczęła z dziewięcioma okrętami desantowymi, w tym sześcioma klasy Ropucha i trzema klasy Tapir.
Po dwóch latach Ukraińcy mają na koncie wysadzenie w powietrze lub zatopienie trzech Ropuch oraz "Saratowa" klasy Tapir. Od początku rosyjskiej inwazji - jak szacuje Centrum Komunikacji Strategicznej ukraińskiej armii (StratKom) - siły ukraińskie unieruchomiły około 33 procent okrętów Floty Czarnomorskiej Rosji.
Ostatnie ataki ukraińskiej armii na Flotę Czarnomorską
⦁ Połowa września 2023 r. - masowy atak dronów na Sewastopol, w wyniku którego uszkodzono kilka rosyjskich okrętów - w tym dwie jednostki znajdujące się w suchych dokach: desantowy "Mińsk" i okręt podwodny "Rostów nad Donem".
⦁ Początek listopada 2023 r. - uszkodzony przez pożar został krążownik "Kercz".
⦁ Noc z 25 na 26 grudnia 2023 r. - zniszczono okręt desantowy "Nowoczerkask".
⦁ Noc z 31 stycznia na 1 lutego 2024 r. - żołnierze oddziału specjalnego "Group 13", wchodzącego w skład ukraińskiego wywiadu wojskowego (HUR), zniszczyli rosyjski kuter rakietowy "Iwanowiec".
14 lutego 2024 r. - ukraińskie drony morskie zaatakowały i zniszczyły kolejny rosyjski okręt desantowy - "Cezar Kunikow". Po tym ataku usunięty ze stanowiska miał zostać admirał Wiktor Sokołow.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Atak na rosyjski okręt "Cezar Kunikow":
Ataki na Krym
W roku 2023 Ukraina nasiliła ataki na Krym, zaanektowany przez Rosję w 2014 r. Przypominamy najbardziej spektakularne akcje Ukraińców na tym terenie:
⦁ 27 sierpnia 2023 r. - zniszczenie na Krymie systemu rakietowego S-400.
⦁ 21 września 2023 r. - atak na rosyjskie lotnisko wojskowe "Saki" w zachodniej części okupowanego Krymu, w operacji wykorzystano drony i pociski przeciwokrętowe Neptun.
⦁ 5 grudnia 2023 r. - Most Krymski został zamknięty dla ruchu samochodowego., mieszkańcy Krymu informowali o wybuchach w rejonie mostu.
⦁ 26 grudnia 2023 r. - atak na port w Teodozji.
⦁ 4 stycznia 2024 r. - atak na Sewastopol i Eupatorię.
⦁ 31 stycznia 2024 r. - uderzenie na lotnisko wojskowe Belbek.
Gen. Waldemar Skrzypczak za niewątpliwy sukces Ukrainy w minionym roku uważa właśnie te ataki oraz "zupełne sparaliżowanie Floty Czarnomorskiej". Ponadto uderzenia na i tak już osłabione lotnictwo armii rosyjskiej.
- Warta zaznaczenia jest wysoka skuteczność obrony powietrznej Ukrainy, której skuteczność w niszczeniu rakiet i dronów znajduje się na poziomie 80 proc. i więcej. To naprawdę wielkie osiągnięcie, tak jak zdolność do wykonywania uderzeń na obiekty armii rosyjskiej w głębi kraju - podkreśla wojskowy.
Zachód w sprawie Ukrainy
Mimo że w 2023 r., jak mówi Wołodymir Zełenski, Ukraina potroiła produkcję broni i sprzętu wojskowego, a w przemyśle zbrojeniowo-obronnym pracuje 300 tys. Ukraińców, dostawy broni i amunicji z Zachodu to coś, na co kraj w stanie wojny czeka z ogromnymi nadziejami.
Największy i najważniejszy donator sprzętu wojskowego na rzecz ukraińskiego wysiłku wojennego to USA. Odpowiadają one za ponad połowę całości przekazanego uzbrojenia, a w wielu segmentach są wręcz wyłącznym dostawcą.
17 października 2023 roku rzeczniczka Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA Adrienne Watson potwierdziła, że Ukraina otrzymała partię rakiet ATACMS o zasięgu 165 km. Według amerykańskich mediów przekazano kilkanaście lub nawet ok. 20 rakiet z głowicami kasetowymi M74.
"The Wall Street Journal" donosił, że te rakiety zostały wykorzystane przez armię ukraińską m.in. do ataków na lotniska w okupowanych Berdiańsku i Ługańsku, co następnego dnia potwierdziła Ukraina.
Mimo ogromnego wsparcia Ukraina wciąż czeka na dostawy myśliwców F-16. Dania zapowiedziała, że przekaże Ukrainie 19 myśliwców w drugim kwartale 2024 roku. Transfer ma dojść do skutku po zakończeniu szkolenia ukraińskich pilotów.
Z kolei w grudniu premier Holandii Mark Rutte przekazał, że przygotowywanych do przekazania Kijowowi jest pierwszych 18 maszyn. W tym samym czasie Brytyjczycy ogłosili, że sześciu ukraińskich pilotów zakończyło podstawowe szkolenie w pilotażu F-16.
Sekretarz obrony USA Lloyd Austin na konferencji prasowej w siedzibie NATO w Brukseli 11 października przekazał, że Ukraina może otrzymać myśliwce F-16 najwcześniej wiosną 2024 roku.
Po stronie Ukrainy - jak zauważa w rozmowie z WP dr Marcin Zaborowski - jest zniecierpliwienie Zachodem, a także tym, że wsparcie płynie nie szeroką rzeką, a raczej strumykiem.
- Pomocy zawsze jest mało. Ponadto, kiedy dociera broń, która mogłaby zmienić sytuację na polu walki, jest już po prostu za późno. A wywiad rosyjski wie, że broń dojdzie, bo o tym się głośno mówi - ocenia dr Zaborowski.
Zmęczenie Zachodu
Kolejnym problemem jest zmęczenie Zachodu i zachodnich społeczeństw przeciągającą się wojną. Martin Sandbu, komentator "Financial Times" dowodził, że "zmęczenie Ukrainą" jest problemem, który zachodni przywódcy sami wyhodowali, przedstawiając konflikt jako łatwiejszy do wygrania, niż jest w rzeczywistości i nie udzielając jej większej pomocy.
Jak zauważył, "zmagamy się ze zmęczeniem opinii publicznej konfliktem, który przeciąga się z powodu naszych własnych opóźnień w dostarczaniu Ukrainie najpotężniejszej broni".
Dodał również: "Przywódcy stoją dziś w obliczu konieczności wydatkowania większego kapitału politycznego, ponieważ wcześniej unikali trudnych wyborów politycznych. Dotyczy to zarówno broni, jak i wsparcia finansowego".
Nadszarpnięcie relacji polsko-ukraińskich
W ostatnich miesiącach doszło do pogorszenia stosunków Polski z Ukrainą. Kluczowe były kwestie ukraińskiego zboża i protestu przewoźników. We wrześniu ubiegłego roku, choć Komisja Europejska zniosła unijne embargo, Polska wraz ze Słowacją i Węgrami postanowiły je przedłużyć. Władze w Kijowie zdecydowały się na zaskarżenie tych jednostronnych decyzji do Światowej Organizacji Handlu.
W styczniu ukraińska redakcja "Europejskiej Prawdy" opublikowała tekst o pogarszających się relacjach polsko-ukraińskich. Już jego tytuł był wymowny: "Polska prowadzi 'wojnę' przeciwko europejskiej przyszłości Ukrainy. Warszawa musi zdać sobie z tego sprawę".
Na początku stycznia minister spraw zagranicznych Ukrainy oświadczył, że rząd w Kijowie "widzi gotowość do rozwiązywania istniejących problemów" w relacjach z Polską.
Deklaracje rozmijają się z rzeczywistością, o czym przypominają rolnicze blokady dróg przeprowadzane w całej Polsce.
- To, co się dzieje na granicy z Polską, nie dotyczy zboża, ale raczej polityki - oświadczył 19 lutego Wołodymyr Zełenski, nawiązując do protestów i blokad polskich rolników i przewoźników. Dodał, że według jego wiedzy tylko 5 proc. ukraińskiego eksportu produktów rolnych przechodzi przez polską granicę.
I dalej: - To sytuacja, która każdego dnia pokazuje erozję solidarności. To, co dzieje się na naszej zachodniej granicy - granicy z Polską - nie może być postrzegane jako coś normalnego i zwyczajnego. Potrzebujemy sprawiedliwości, prostej i jasnej.
Problemy z kontynuowaniem pomocy dla Ukrainy
W połowie lutego amerykański Senat przyjął wreszcie ustawę zawierającą pakiet 95 mld dolarów na pomoc m.in. dla Ukrainy.
- Nie możemy sobie pozwolić na dalsze czekanie. Koszty bezczynności rosną z dnia na dzień, szczególnie w Ukrainie - oświadczył prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden.
Zaapelował również do Izby Reprezentantów, w której większość mają Republikanie, o szybkie zatwierdzenie pakietu.
- Już widzimy wpływ tego, że USA nie były w stanie podjąć decyzji - powiedział sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg. Jak dodał, wsparcie Ukrainy jest kluczowe dla bezpieczeństwa całego świata. Wyraził także nadzieję, że amerykańscy przedstawiciele podejmą jednomyślną decyzję o poparciu ustawy.
Czynnik Donalda Trumpa
Napięcie wokół wojny w Ukrainie podkręcają wypowiedzi walczącego o urząd prezydenta USA Donalda Trumpa.
We wrześniu 2023 r. Trump w rozmowie z NBC News deklarował, że jeśli zostanie ponownie wybrany, to rozwiąże kwestię wojny na Ukrainie w 24 godziny. Jak to osiągnie - nie powiedział. Nie jest tajemnicą, że Trump żyje w pewnej zażyłości z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. Eksperci uważają, że zakończenie wojny odbyłoby się zdecydowanie kosztem Ukrainy.
To jednak nie wszystko. Na początku stycznia 2024 roku portal Politico opublikował nieznane wcześniej szczegóły dotyczące spotkania na szczycie w Davos w 2020 roku.
- Jeśli Europa zostanie zaatakowana, nigdy nie przyjdziemy z pomocą i wsparciem - miał mówić Donald Trump do Ursuli von der Leyen.
Na wiecu w Conway w Karolinie Południowej przekonywał, że NATO było "popsute", zanim jeszcze został prezydentem Stanów Zjednoczonych. Zrelacjonował rozmowę z jednym z szefów państw NATO, nie wymieniając jednak jego nazwiska.
Stwierdził, że jeden z przywódców zapytał go, czy jeśli nie będą wydawać tyle na wojsko, a Rosja ich zaatakuje, to prezydent USA stanie w ich obronie. - Nie, nie broniłbym was. W zasadzie zachęcałbym ich [Rosjan - red.], by robili, cokolwiek im się podoba. Musicie płacić. Musicie spłacić rachunki - mówił Trump.
Rysy na wizerunku Zełenskiego
Kolejną kwestią, która wybrzmiała w ostatnim roku wojny w Ukrainie, są rysy na wizerunku samego Wołodymira Zełenskiego. W pierwszym roku wojny prezydent był przedstawiany jako postać wręcz krystaliczna. Obecnie coraz częściej wymieniany jest w kontekście kłótni z dowództwem armii, korupcji i podejmowania niepopularnych decyzji. Ukraińcom szczególnie nie spodobała się ta o zmobilizowaniu 450-500 tys. poborowych.
Zełenski po dwóch latach od rozpoczęcia pełnoskalowej wojny w Ukrainie ma więc coraz więcej problemów, a jego wizerunek podupada. Nawet na Zachodzie zaczyna być postrzegany jako roszczeniowy petent.
W obliczu przeciągającej się wojny poparcie dla Zełenskiego spada również w kraju - w ciągu roku z 91 do 76 proc. Ukraińcy są już zmęczeni konfliktem, ciągłymi ograniczeniami, wyrzeczeniami i spadającym poziomem życia. Równocześnie aż 87 proc. uważa, że przy wsparciu Zachodu uda się wygrać z Rosją - tak wynika z sondażu Kijowskiego Międzynarodowego Instytutu Socjologii.
Sporo mówiło się także o konflikcie Zełenskiego z generałem Walerijem Załużnym. Skończył się on tym, że 8 lutego prezydent Ukrainy wydał dekret zwalniający Załużnego ze stanowiska naczelnego dowódcy Sił Zbrojnych Ukrainy. Na jego miejsce prezydent mianował generała Ołeksandra Syrskiego, dotychczas dowódcę Wojsk Lądowych oraz operacyjno-strategicznego zgrupowania wojsk Chortyca.
Zmusić Rosję do wydatków
Jakie wyzwania stoją przed Ukrainą i Zachodem w nadchodzącym roku wojny?
- Pieniądze, pieniądze, jeszcze raz pieniądze - ocenia w rozmowie z WP płk rez. Maciej Matysiak. W opinii eksperta fundacji Stratpoints, byłego zastępcy szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego, "bez pieniędzy nie będzie możliwości uruchomienia produkcji, bez produkcji nie będzie amunicji, nie będzie artylerii, więc Ukraińcy nie dadzą rady".
- Oprócz pieniędzy Ukraińcy mają również problem z szybkim uzupełnieniem rezerw i mobilizacją. Jeżeli to zrobią, przetrwają. Nie wiem, w jakiej formie, bo tego nikt nie wie, ale to daje im szansę na to, żeby Rosję zmusić do mocnych wydatków, a nie zapominajmy, że Rosja też jest w fatalnej kondycji - ocenia płk Matysiak.
- Ważne, żeby w tym naturalnym procesie zmęczenia, z którym mamy już teraz do czynienia, pozostała jedność celów. Żeby nie doszło do wewnętrznej walki pomiędzy różnymi obozami politycznymi - uważa z kolei dr Marcin Zaborowski.
Podkreśla, że w wielu kwestiach można się różnić, ale rzeczą fundamentalną jest to, żeby w sprawie dotyczącej ochrony, bezpieczeństwa, polityki zagranicznej, była jedność. Ocenia, że kluczowe jest podtrzymanie zachodniej pomocy dla Ukrainy.
- Tutaj mamy ewidentny problem w Stanach Zjednoczonych. W najbliższej przyszłości będziemy mieli do czynienia z taką sytuacją, w której jednak ta szala ciężaru dotyczącego bezpieczeństwa i obrony Ukrainy będzie, jeżeli chodzi o wsparcie, przechodzić na Europejczyków - stwierdza dr Zaborowski.
Gen. Waldemar Skrzypczak mówi, że głównym celem, jaki stoi przed Ukrainą, jest to, żeby wytrzymać ofensywy rosyjskie, które będą coraz większe.
- Zdolności armii rosyjskiej rosną, przez co mają przewagę strategiczną. Ukraińcy muszą się opierać naporowi wroga, a nie zrobią tego bez naszego wsparcia - podkreśla.
- Najważniejsze, żeby Ukraina wytrzymała, żeby wyszła z tego jako państwo, które nie przegra wojny. Żeby wyszli z tego jako państwo po prostu poturbowane, a nie przegrane. Rola Zachodu jest taka, żeby Ukrainę w tym wspomóc, by miała potencjał do dalszej walki.
Żaneta Gotowalska-Wróblewska, dziennikarka Wirtualnej Polski