Blokady rolników. Te miasta zostaną odcięte. "To jest wojna! Idziemy jak kosynierzy"
W piątek rolnicy zablokują autostrady, drogi krajowe i lokalne, a mapa tych protestów aż jarzy się od punktowych blokad. Największy protest odbędzie się w Poznaniu, gdzie organizacja Rola Wielkopolski wjedzie do miasta kilkoma tysiącami traktorów.
09.02.2024 | aktual.: 09.02.2024 06:13
- Nie liczyłbym na to, że uda się wjechać, czy wyjechać z Poznania. Możliwe, że wszystkie nasze traktory nie zmieszczą się w centrum - zapowiada w rozmowie WP Emil Lemański z organizacji Rola Wielkopolski, która organizuje protest wokół Poznania. Po 8 rano armada traktorów wjedzie do miasta z 12 kierunków. Miało być tysiąc maszyn, ale może przyjechać nawet 5 tysięcy.
Lemański zapewnia, że rolnicy nie chcą niszczyć mienia publicznego. Nie będzie tego, co obserwowano podczas protestów na Zachodzie: oblewania gnojowicą i rozrzucania obornika. Rolnicy uzgodnili z policją, że nie zabierają załadowanych naczep, a służby udrożnią drogi do centrum, aby manifestacja przebiegła sprawnie. Protestujący chcą o 12 spotkać się wojewodą Agatą Sobczyk i wręczyć jej petycję z postulatami. Akcja oznacza paraliż miasta, który potrwa do późnego popołudnia, szacują rolnicy.
- Główne postulaty protestu zakończenie importu do UE produktów rolno-spożywczych z Ukrainy oraz wyrzucenie do kosza ustanawianych w przez UE zasad Zielonego Ładu. Te dwie sprawy powodują, że Polska i Europa przestają być miejscem produkowania żywności, będą rynkiem zbytu - mówi dalej Lemański. Gospodaruje na 30 hektarach, ma 24 lata i swoje życiowe plany wiąże z rolnictwem. Podkreśla, że rolnicy nie ustąpią, dopóki pomysły urzędników z Brukseli nie wylądują na śmietniku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"To wojna o żywność"
Ponad 170 rolniczych blokad i miejsc protestów zostało zarejestrowanych na mapie w serwisie Google. Z relacji, jakie WP uzyskała od koordynatorów akcji, wynika, że będzie to największy protest w ostatnich latach.
W mediach społecznościowych pojawiło się wiele relacji, w których rolnicy przepraszają za niedogodności. Tłumaczą, że walczą o swój byt. - Wykończą nas, jak my teraz nic nie zrobimy - podsumowuje w nagraniu zamieszczonym na Tik-Toku Julita Olszewska, rolniczka z Podlasia. Łamiącym się głosem apeluje do miastowych o przyłączenie się do akcji.
Rolnicy twierdzą, że nowe unijne regulacje każą im ograniczać produkcję, uzasadniając to ekologią lub walką z ociepleniem klimatu. Unijny farmerzy staną się zbędni, bo na rynek UE wjadą produkty z Ukrainy, Ameryki Południowej.
- Proszę państwa, nie narzekajcie, tylko ratujcie rolników. Właśnie się decyduje, czy będziemy mogli zjeść schabowego z własnej świni, czy jedynie wegańskie ziemniaki, a może za kilka lat zostanie nam jedzenie drukowane na maszynach i pastylki - apeluje Dominik Zawadzki, działacz Solidarności Rolników Indywidualnych. Staje na proteście pod Grójcem.
- To jest już wojna światowa o rolnictwo! Idziemy jak kosynierzy! Żywią i bronią! - grzmi w rozmowie z WP.
Rolnicy zaczynają blokadę. Te miasta zostaną odcięte
Toruń prawdopodobnie zostanie zablokowany w podobny sposób co stolica Wielkopolski. Do miasta wjedzie około 700 rolniczych maszyn: traktory, ale także kombajny. Protest ma trwać do godziny 20.
Prezydent Torunia Michał Zaleski po konsultacjach z organizatorami ogłosił, że "autobusy wyjadą na ulice, jednak istnieje ryzyko wystąpienia opóźnień spowodowanych sytuacją na drogach".
- Zwracamy się do mieszkańców o to, aby nie wpadali w panikę, ponieważ sytuacja nie będzie aż tak dramatyczna, jak we Francji czy też Niemczech. Traktujemy tę akcję, jako przedostatnie ostrzeżenie przed sytuacją, do której zmusza nas sama Unia Europejska - informuje w komunikacie Paweł Sikorski, koordynator rolniczej akcji pod Toruniem. Deklaruje, że rolnicy początkowo planowali całkowitą blokadę dróg, ale ostatecznie na drogach dwupasmowych udostępnią jeden pas.
Pod Wrocławiem blokady pojawią się w dwóch wrażliwych punktach. Zablokowany zostanie wjazd oraz zjazd na autostradę A4 w Kostomłotach, a częściowa blokada zajmie węzeł w Bielanach Wrocławskich. - Samej autostrady nie planujemy blokować. Znając realia i tak to wystarczy, aby miasto udusiło się od korków. Przepraszamy, chcemy uświadomić wszystkim, w jak trudnej sytuacji się znajdujemy. Skutki ekonomiczne upadku rolnictwa dotkną także miastowych - mówi Andrzej Krowicki, koordynator protestu pod Wrocławiem.
Wskazał, że całkowite blokady drogi staną w Sadach Dolnych i Dobromierzu na drodze krajowej nr 5 (trasa z Wrocławia do Jeleniej Góry) i będzie bardzo trudno tamtędy przejechać.
W wielu miejscach skali oraz skutków protestu nie da się przewidzieć. Lokalni liderzy sami byli zaskoczeni, jak wielki jest gniew branży i odzew na protest. - Zaskoczyło mnie to. Gdy zgłaszałem protest, myślałem, że będzie nie więcej niż 50 maszyn. Potem telefon rozpalił się do czerwoności. Będzie nas 300, może więcej - mówi Karol Skóra, rolnik szef protestu z Rawy Mazowieckiej. Kolumna maszyn może się ciągnąć na 2 km. Protestujący deklarują, że nie będą tarasować trasy S8.
- Ja nie jestem ani radnym, ani nawet sołtysem. Jestem zwykłym producentem mleka, dostawcą dla lokalnej spółdzielni. Nie spodziewałem się tego wszystkiego - dodaje Skóra.
Blokady lub protesty pojawią się na drogach wokół Warszawy m.in. pod Grójcem, Garwolinem, Mińskim Mazowieckiem. Rolnicy nie planują wjazdu do stolicy.
Protesty nie wygasną po 9 lutego. Kolejne manifestacje zostały zaplanowane na 20 lutego. Przyjmą jeszcze ostrzejszą formę. Rolnicy chcą wtedy zablokować dojazdy do granicy z Ukrainą, także główne drogi transportu kołowego i kolejowego oraz centra handlowe. - Mogą być puste półki. Dostawcy nie zdążą dowieźć zaopatrzenia do sklepów - ostrzegł Stanisław Barna jeden z organizatorów drugiej fali protestów.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski