Dekanonizacji nie będzie, ale poważna dyskusja powinna się odbyć [OPINIA]

Dekanonizacji Jana Pawła II, choć jego korespondencja z Anną Teresą Tymieniecką z całą pewnością wnosi nowe elementy do jego biografii, nie będzie. Konieczna dla Polski i Kościoła jest jednak nie tylko pogłębiona analiza tego życiorysu, ale i powrót do korzeni rozumienia świętości - pisze dla Wirtualnej Polski Tomasz Terlikowski.

Jan Paweł II i figura św. PiotraJan Paweł II i figura św. Piotra
Źródło zdjęć: © East News | Piotr Tracz, REPORTER
Tomasz P. Terlikowski

Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.

Korespondencja między Anną Teresą Tymieniecką a Karolem Wojtyłą (a później Janem Pawłem II) - przez szesnaście lat ukrywana w Bibliotece Narodowej, a obecnie ujawniona przez Marcina Gutowskiego w jego reportażach dla TVN24 - rzuca nowe światło na biografię papieża z Polski.

Wszyscy badacze tego pontyfikatu - zarówno ci skupiający się na jego elementach politycznych, jak i ci badający antropologię, rozumienie kobiecości (w tym relacje z kobietami), a także - co istotne - zastanawiający się nad stosunkiem Jana Pawła II do skandali pedofilskich w Kościele, będą musieli się z tymi listami zmierzyć i spróbować odpowiedzieć na pytanie, co dla ich rozumienia papieża z Polski wynika z tych listów. Korespondencja przechowywana w Bibliotece Narodowej jest bowiem skarbnicą zupełnie nowych i niekiedy niewygodnych informacji.

Robert Kubica ma relikwie Jana Pawła II. "Wdzięczność i podziw dla papieża nie zniknął"

CIA i nowy papież

Pierwsza jej część - ta z okresu sprzed wyboru Karola Wojtyły na papieża - pozwala postawić fundamentalne pytanie o wpływ polsko-amerykańskiej filozofki (i jej mocno "ustawionego" w administracji i nauce amerykańskiej męża) na rozwój rozpoznawalności i kariery dynamicznego kardynała i filozofa z Polski.

Odpowiedzi na to pytanie trzeba udzielać na dwóch możliwych poziomach. Pierwszym jest wprowadzenie duchownego zza żelaznej kurtyny na salony, zapoznanie go z kluczowymi ludźmi, czy wprowadzenie do amerykańskich mediów przekonania, że może być on przyszłym papieżem. Drugi poziom jest bardziej osobisty, emocjonalny, egzystencjalny - a jest nim - pokazanie przez Tymieniecką Wojtyle, że jest on gotów do objęcia najwyższych urzędów, że jest w stanie to zrobić. Oczywiście pełna odpowiedź na pytanie, czy i jaki wpływ na późniejsze konklawe, na decyzje konkretnych kardynałów (wcale nie tylko amerykańskich) miały te działania, wymaga szczegółowych badań, i być może nigdy nie będzie udzielona, ale bez ryzyka większego błędu można już teraz powiedzieć, że Anna Teresa Tymieniecka i otoczenie jej męża mogło mieć - przynajmniej pośredni - wpływ na ten wybór.

I nie, wcale nie chodzi o to, że nowego papieża z Polski, na złość sowieckim służbom wybrało CIA. Tak to nigdy nie działa. Ale już scenariusz, w którym wprowadzenie Karola Wojtyły na amerykańskie salony zwróciło na niego uwagę z jednej strony amerykańskich hierarchów, a z drugiej amerykańskich służb dyplomatycznych, które zbierały o nim informacje, rozgrywały jakąś swoją grę, by uczynić go jeszcze bardziej rozpoznawalnym, jest w pełni możliwe.

Można też przypuszczać, że liczne rozmowy z wysokimi urzędnikami USA sprawiły, że Wojtyła poczuł się pewniej w gąszczu kościelnej polityki i dyplomacji, która - co do zasady - niewiele różni się od polityki w zupełnie świeckich krajach. I żeby nie było wątpliwości: uznanie takiej możliwości wcale nie oznacza odmowy działania Ducha Świętego podczas konklawe. Warto bowiem przypominać, że Kościół nie głosi, że wybór papieża dokonuje się w sposób magiczny, że kardynałowie w jakiś zupełnie nadzwyczajny sposób odczytują wolę Bożą, i że kandydat na papieża spada im z nieba. Każde konklawe, i to jest coś absolutnie oczywistego dla historyków i dziennikarzy, to skomplikowana gra interesów, w których od wielu wieków uczestniczą także gracze zupełnie świeccy. Uważna lektura tych listów podpowiada tropy, które warto zbadać w archiwach amerykańskich i watykańskich (gdy będą już one ujawnione).

Wojtyła i kobiety

Istotne pytania można też zadać odnośnie do relacji Wojtyły z kobietami, bowiem - choć Gutowski wiele razy podkreśla, że nie ma żadnych dowodów na romans czy niedopuszczalne relacje między Tymieniecką a Wojtyłą, to korespondencja (a piszę to wyłącznie na podstawie jej ujawnionych fragmentów) stawia pytanie o naturę uczuć ze strony Tymienieckiej, o granice prywatności i intymności, o możliwy wpływ tej niezmiernie bliskiej relacji na życie osobiste filozofki i o to, na ile Wojtyła zachowywał własne, niezmiernie wyśrubowane zasady przedstawiane w dziełach we własnych relacjach. Można na przykład zadać pytanie, czy miał świadomość, że kobiety, które go otaczały, tworzyły później jego kult (w materiałach jest mowa o sanktuarium w Pomfret), i czy zadawał sobie pytanie, na ile wpływa to na ich relacje małżeńskie. To samo pytanie można zresztą zadać w odniesieniu do innej, wciąż nie do końca opisanej, przyjaźni z Wandą Półtawską.

Interesująca jest także próba odpowiedzi na pytanie, czy przyjaźń (bo to była, z tego, co wynika z tej korespondencji, prawdziwa przyjaźń) z Anną Teresą Tymieniecką nie była jedyną w pełni symetryczną relacją w życiu Wojtyły? Ona nie spowiadała się u niego, nie miała do niego relacji jak do duszpasterza, nie traktowała go jak wyniesionego ponad innych biskupa i papieża. Jeśli chciała - wymyślała mu, groziła mu piekłem, ale też potrafiła się na długo obrazić. A on - darł jej listy, odmawiał odpowiedzi (Boston i skandal z nim związany jest dość oczywistym przykładem), ale niezależnie od wszystkiego odpisywał, rozmawiał, dzwonił. Jest coś fascynującego w tej ich relacji i już tylko dlatego warto by ją szczegółowo omówić. I aż dziw, że nie zrobiono tego w czasie procesów beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego. To kładzie się cieniem na działaniach biskupa Sławomira Odera, który te procesy prowadził.

Informowany na bieżąco

Stosunkowo najmniej (choć to fascynująca historia i też powinna być zbadana) wnosi korespondencja z Anną Teresą Tymieniecką do zrozumienia postawy Wojtyły wobec skandali pedofilskich. Owszem jest wstrząsające, że o pewnych rzeczach dowiaduje się on z epicentrum wydarzeń i że nie wyciąga z tego wniosków, ale o tym, że świeccy nie byli dla niego w tych sprawach partnerami, wiadomo było już wcześniej, tak jak wcześniej wiadomo było, że nie jest on w stanie przyjąć do wiadomości (a przynajmniej przekuć tej wiedzy w decyzje) winy duchownych.

Można się na to złościć, ale tak właśnie było, i nie jest to żadna tajemnica. Jan Paweł II był właśnie taki. Jeśli chodzi o kwestie ochrony Kościoła, kultury dyskrecji, systemowego klerykalizmu był dzieckiem swoich czasów i swojej przestrzeni geopolitycznej. Ze wszystkimi dobrymi i złymi tego stronami. Wiara w to, że mógł być inny, będąc tak, a nie inaczej wychowanym, tak uformowanym, po takiej drodze teologicznej, ale i egzystencjalnej - jest naiwnym ubóstwieniem świętych.

Święci mogli się mylić, mogli popełniać potężne błędy, i wiele wskazuje na to, że w sprawie bostońskiej (ale także w sprawie kardynała Groera czy arcybiskupa Juliusza Paetza) papież Jan Paweł II popełniał błędy, nie rozumiał wagi wyznania, był uwięziony w klerykalnych stereotypach i nie miał świadomości destrukcyjnych skutków dla skrzywdzonych, ale i - na innym poziomie - dla całej wspólnoty Kościoła. A nie miał jej, bo był człowiekiem innej epoki i uformowano go do radykalnie innego myślenia. Jeśli ktoś sądzi, że mógł być inny, to znaczy, że nie rozumie kontekstu historycznego i znaczenia osadzenia historycznego każdej jednostki. Wymaganie od człowieka jednych czasów, by myślał tak jak człowiek innych czasów, jest naiwnością.

Kanonizacyjne cancel culture

I już tylko dlatego dekanonizacji nie będzie. Gdyby chcieć ją przeprowadzić, to trzeba by pozbawić tytułów świętych dziesiątki kanonizowanych, którzy głosili poglądy mizoginiczne, odbierali świeckim ich prawa, głosili poglądy antysemickie, albo - jeśli oceniać ich ze współczesnego punktu widzenia - posługiwali się duchową przemocą. I nie ma co ukrywać, że za sto lat jakichś świętych naszych czasów pozbawialibyśmy aureol, bo oni także oskarżeni byliby o ślepotę na jakieś wartości, których my nie dostrzegamy, ale które dostrzegać będą ludzie w przyszłości. Cancel culture nie powinna mieć wstępu do Kościoła, bo w odróżnieniu od części ze współczesnych, akurat ta instytucja ma długą pamięć i świadomość zmienności emocji moralnych.

Ale jest i powód kanoniczny, który uniemożliwia dekanonizację. A jest nim fakt, że decyzja o kanonizacji jest… według prawa kanonicznego jedną z nielicznych, jakie papież podejmuje, posługując się przysługującą mu z mocy urzędu nieomylnością. Jeśli więc ktoś chciałby dowieść, że decyzja o kanonizacji Jana Pawła II była błędna, musiałby dowieść, że najpierw Benedykt XVI, a później Franciszek, nie mieli wiedzy na temat jakichś elementów jego działania.

I choć może zabrzmi to dziwnie, ale nie wierzę, by akurat Ratzinger, który był jasną postacią w historii rozliczania się z przestępstwami seksualnymi w Kościele, jakiejś wiedzy nie miał. On akurat ją miał i jeśli podjął decyzje i rozpoczął proces, to wiedział, co robi. A jego następcy (a tylko papież mógłby przeprowadzić dekanonizację) z całą pewnością nie będą podważać tej jego władzy, bo to oznaczałoby także podkopanie fundamentów ich własnego autorytetu. I także dlatego nie będzie pozbawienia Jana Pawła II tytułu świętego.

Dla Wirtualnej Polski Tomasz P. Terlikowski

Tomasz P. Terlikowski jest doktorem filozofii religii, pisarzem, publicystą RMF FM i RMF 24. Ostatnio opublikował "Wygasanie. Zmierzch mojego Kościoła", a wcześniej m.in. "Czy konserwatyzm ma przyszłość?", "Koniec Kościoła, jaki znacie" i "Jasna Góra. Biografia".

Najciekawsze śledztwa, wywiady i analizy dziennikarzy WP. Konkretnie i bez lania wody. Nie przegapisz tego, co najważniejsze!

Wybrane dla Ciebie
USA i Chiny blisko porozumienia? Przedstawili warunki umowy
USA i Chiny blisko porozumienia? Przedstawili warunki umowy
Blisko setka aut zniszczona we Wrocławiu. Porażające obrazki
Blisko setka aut zniszczona we Wrocławiu. Porażające obrazki
Śnieg zaskoczył wszystkich i zablokował drogę. Co dalej z pogodą?
Śnieg zaskoczył wszystkich i zablokował drogę. Co dalej z pogodą?
Rosyjski dron uderzył w busa pełnego ludzi. Wśród rannych dzieci
Rosyjski dron uderzył w busa pełnego ludzi. Wśród rannych dzieci
Węgry stanowczo stawiają na rosyjską ropę. "Nie możemy się pozbyć"
Węgry stanowczo stawiają na rosyjską ropę. "Nie możemy się pozbyć"
Erupcja wulkanu na Filipinach. Kilkadziesiąt kilometrów od stolicy
Erupcja wulkanu na Filipinach. Kilkadziesiąt kilometrów od stolicy
Włamanie do Luwru. Zatrzymani znani z "wyrafinowanych kradzieży"
Włamanie do Luwru. Zatrzymani znani z "wyrafinowanych kradzieży"
Bankowe oszustwo w całej Polsce. Rosja uderzyła z wielką mocą w Kijów [SKRÓT DNIA]
Bankowe oszustwo w całej Polsce. Rosja uderzyła z wielką mocą w Kijów [SKRÓT DNIA]
Zima zaskoczyła drogowców. Droga do granicy z Czechami była zablokowana
Zima zaskoczyła drogowców. Droga do granicy z Czechami była zablokowana
Złodzieje czyszczą konta w całym kraju. Ekspert mówi, co robić
Złodzieje czyszczą konta w całym kraju. Ekspert mówi, co robić
Atak nożem na taksówkarkę w Lesznie. Wiadomo, kim był sprawca
Atak nożem na taksówkarkę w Lesznie. Wiadomo, kim był sprawca
18-latka za kierownicą. Opel spadł z wiaduktu
18-latka za kierownicą. Opel spadł z wiaduktu