PolskaByły policjant z zarzutami ws. śmierci Stachowiaka nadal w mundurze. Służy w Żandarmerii Wojskowej

Były policjant z zarzutami ws. śmierci Stachowiaka nadal w mundurze. Służy w Żandarmerii Wojskowej

Usłyszał zarzuty przekroczenia uprawnień ws. śmierci Igora Stachowiaka na komisariacie policji we Wrocławiu, a nadal pracuje w służbach mundurowych. Były policjant trafił do Żandarmerii Wojskowej.

Były policjant z zarzutami ws. śmierci Stachowiaka nadal w mundurze. Służy w Żandarmerii Wojskowej
Źródło zdjęć: © Policja
Arkadiusz Jastrzębski

Jak informuje Polsat News chodzi o Adama W., jednego z czterech byłych funkcjonariuszy, którym śledczy postawili zarzuty ws. Stachowiaka. Zatrudnienie mężczyzny potwierdził stacji mjr Artur Karpienko, rzecznik prasowy Komendanta Głównego ŻW.

"Adam W. rozpoczął służbę 1 czerwca 2016 roku" - poinformował mjr Karpienko. Polsat News zauważa, że były policjant zmienił więc miejsce pracy zaledwie dwa tygodnie po tragicznych wydarzeniach we wrocławskim komisariacie.

Już po nagłośnieniu przez media sprawy śmierci Igora Stachowiaka, Komenda Główna Policji stwierdziła, że w szeregach formacji nie ma miejsca dla funkcjonariuszy, którzy dopuszczają się takich czynów.

Stacja wyjaśnia, że Adam W. nie został jednak wydalony ze służby dyscyplinarnie, a zmienił tylko pracodawcę z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji na Ministerstwo Obrony Narodowej. Reporterzy Polsatu ustalili, że mężczyzna pracuje w jednostce ŻW we Wrocławiu, choć usłyszał już zarzuty, a wcześniej jego przełożeni musieli zapoznać się z opinią od byłych szefów.

"Nie ma związku przyczynowego ze zgonem"

Adam W. i jego trzech byli koledzy z komisariatu we Wrocławiu usłyszeli zarzut fizycznego i psychicznego znęcania się nad osobą pozbawioną wolnośc oraz zarzut przekroczenia uprawnień. Według biegłych powołanych przez prokuraturę, zachowanie policjantów wobec zatrzymanego "nie ma związku przyczynowego z jego zgonem".

- Każdy, kto widział film z komisariatu, może sobie odpowiedzieć na pytanie: czy te zarzuty są właściwe. Film pokazuje całą prawdę i że były tam tortury - mówi reporterowi Polsat News Maciej Stachowiak, ojciec zmarłego Igora. Po postawieniu zarzutów byłym funkcjonariuszom pojawiły się informacje, że w komisariacie mundurowi użyli też gazu pieprzowego. Śledczy nie komentują tych doniesień.

Śmierć i dymisje

25-letniego Stachowiaka zatrzymano 15 maja 2016 r. na wrocławskim rynku. Policja poszukiwała go za oszustwa. Według funkcjonariuszy, mężczyzna był agresywny i dlatego musieli użyć paralizatora. Mężczyzna stracił przytomność i pomimo reanimacji zmarł. Według pierwszej opinii lekarza, przyczyną śmierci była ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa.

Po tym, jak stacja TVN24 ujawniła w tym roku wstrząsające nagrania, na których widać jak policjanci rażą Stachowiaka paralizatorem w toalecie na komisariacie, stanowisko stracili: szef komendy wojewódzkiej policji we Wrocławiu, jego zastępca, szef działu prewencji oraz szef komendy miejskiej w stolicy Dolnego Śląska.

Źródła: Polsat News, TVN24, PAP

policjapobiciepolicjant
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (317)