Zwolnienia w policji ws. Igora Stachowiaka
Czterej policjanci z wrocławskiej komendy stracili pracę w związku z postępowaniem ws. śmierci Igora Stachowiaka. Byli już funkcjonariusze przebywali w pomieszczeniach, gdzie przesłuchiwano i rażono prądem zatrzymanego mężczyznę.
- Funkcjonariusze odeszli z policji w piątek. Wcześniej zwolniony został policjant, który użył tasera wobec Stachowiaka, gdy ten miał już założone kajdanki - wyjaśnia asp. szt. Paweł Petrykowski z dolnośląskiej policji. Szósty z policjantów, którzy brali udział w zatrzymaniu 25-latka, zwolnił się w ubiegłym roku.
Igor Stachowiak został zatrzymany na wrocławskim rynku w maju ubiegłego roku Według funkcjonariuszy, mężczyzna był agresywny i dlatego użyli paralizatora. Po przewiezieniu na komisariat stracił przytomność i pomimo reanimacji zmarł. Sprawa wróciła po wyemitowaniu reportażu w TVN24, gdzie m.in. pokazano zapis z kamery paralizatora, którego kilkakrotnie użyto wobec mężczyzny.
W związku z wydarzeniami sprzed roku, szef MSWiA odwołał komendanta dolnośląskiej policji, jego zastępcę ds. prewencji oraz komendanta miejskiego we Wrocławiu. Pod koniec maja nowy komendant dolnośląskie policji nadinsp. Tomasz Trawiński poinformował, że wszczęto administracyjną procedurę zwolnienia pięciu funkcjonariuszy komendy miejskiej i komisariatu Wrocław-Stare Miasto, a postępowanie dyscyplinarne będzie miał policjant wyjaśniający tę sprawę.
Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Poznaniu.
Co widział komendant?
Politycy PO zażądali dymisji szefa policji nadinsp. Jarosława Szymczyka w związku nowymi medialnymi informacjami w sprawie śmierci Igora Stachowiaka. WedługTVN24 - wbrew wcześniejszym informacjom - policjanci mieli widzieć film z paralizatora użytego wobec Stachowiaka już dwa tygodnie po jego śmierci.
Jeszcze w maju - jak zauważyła TVN24 - komendant główny policji zaprzeczał, jakoby policja miała dostęp do filmu.