"Paralizator to narzędzie śmiertelne". RPO znów pisze do Komendanta Głównego Policji
Adam Bodnar nie ustaje w walce o zmianę przepisów dotyczących paralizatorów. Przywołuje głośne sprawy: Igora Stachowiaka oraz Roberta Dziekańskiego, który zmarł w 2007 r. na lotnisku w Vancouver. Rzecznik nie ma złudzeń: powinny być stosowane wyjątkowo i pod kontrolą.
29.06.2017 | aktual.: 29.06.2017 18:08
To już drugi apel Rzecznika Praw Obywatelskich ws. paralizatorów. Pisał już do Komendanta Głównego Policji Jarosława Szymczyka 21 czerwca, ale nie otrzymał odpowiedzi. Adam Bodnar nie odpuszcza i tym teraz podpiera się głośnymi sprawami.
"Paralizatory są niewątpliwie skutecznym środkiem obezwładniania, dzięki nim nie trzeba używać broni palnej. Są jednak bardzo niebezpieczne, co pokazuje nie tylko historia Igora Stachowiaka, ale i Roberta Dziekańskiego, który zmarł w 2007 r. na lotnisku w Vancouver" - podkreślił Bodnar.
Raport Amnesty International: zastosowanie paralizatora nie może przekraczać 5 sekund
To były najgłośniejsze przypadki, ale takich sytuacji jest więcej. "RPO zajmował się jednak wyjaśnianiem innych podobnych zdarzeń - na przykład użycia prywatnego paralizatora wobec obywatela Francji w czerwcu bieżącego roku w Lublinie, a także użycia paralizatora na Komisariacie Policji w Trąbkach Wielkich wobec zatrzymanego w grudniu 2015 r., w styczniu 2013 r. w pomieszczeniach Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku oraz w grudniu 2013 r. w sali wykładowej Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu" - wskazał Bodnar.
Przywołał nawet statystki Amnesty International. Wynika z nich, że od 2001 do 2012 roku w USA śmierć w wyniku użycia tych urządzeń poniosło 500 osób. Z danych wynika, że zastosowanie paralizatora nie może przekraczać 5 sekund. Po tym czasie rośnie ryzyko śmierci Większość ofiar umiera na miejscu w wyniku zatrzymania akcji serca i oddychania zaraz po porażeniu.
Bodnar zwrócił uwagę, że użycie paralizatorów lub taserów wywołuje silny ból. A to może kwalifikować takie działanie jako tortury.