Atak nożownika w Stalowej Woli. Napastnik był zaskoczony zachowaniem jednego z klientów i zrezygnował z zadania ciosu
Konrad K. znalazł się trzy metry od jednego z mężczyzn w centrum handlowym w Stalowej Woli. Nożownik atakował przypadkowe osoby, ale nie zadał ciosów mężczyźnie, który przed nim nie uciekał. Świadek twierdzi, że napastnik był zaskoczony jego zachowaniem.
22.10.2017 | aktual.: 22.10.2017 09:23
W wyniku piątkowego ataku nożownika w centrum handlowym w Stalowej Woli rannych zostało 10 osób. Później w szpitalu zmarła jedna osoba. Napastnika przed przyjazdem policji zatrzymali klienci sklepów.
Portal tvn24.pl dotarł do osoby, która widziała moment zatrzymania nożownika. Mężczyzna w oczekiwaniu na żonę wszedł do sklepu, gdy Konrad K. atakował przypadkowe osoby. Napastnik znalazł się trzy metry od świadka.
- Zacząłem przed nim uciekać, po chwili odwróciłem się i powiedziałem mu: "albo ja, albo ty" i wystartowałem do niego do bicia – powiedział portalowi tvn24.pl. Mężczyzna spojrzał nożownikowi w oczy. - W pierwszej kolejności widziałem tam zabójcę - powiedział. Jego zdaniem napastnik był świadomy swoich czynów. Jednak nie doszło do starcia, bo nożownik był zaskoczony, że ktoś mu się postawił, więc skierował się w inną stronę.
Świadek relacjonuje portalowi moment zatrzymania Konrada K. Za napastnikiem biegło dwóch mężczyzn, wskazujących na Konrada K. Nożownik został przewrócony przez jednego z mężczyzn, który następnie go przytrzymywał nogą, a drugi z nich zaczął go bić. Wtedy też świadek postanowił udać się w jego stronę.
Nożownik usłyszał zarzuty
27-letni napastnik usłyszał w sobotę zarzuty zabójstwa i usiłowania dokonania zabójstwa wielokrotnego. Tego samego dnia sąd zdecydował o aresztowaniu Konrada K. Nożownikowi za zarzucane czyny grozi nawet kara dożywocia.
Szef Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu, która prowadzi śledztwo w tej sprawie, Janusz Woźnik poinformował w sobotę, że podczas przesłuchania mężczyzna przyznał się do zarzucanych mu czynów i złożył wyjaśnienia. Jak dodał, z wyjaśnień wynika, że podejrzany za swoje niepowodzenia życiowe obwinia społeczeństwo, ale nie podał jednoznacznie motywów swojego działania. Konrad K. podczas przesłuchania raz twierdził, że planował atak, innym razem temu zaprzeczał.