Decyzja ws. TVP. To może pomóc wygrać PiS

Zmiana standardu nadawania naziemnego sygnału telewizji budzi obawy Rzecznika Praw Obywatelskich. Marcin Wiącek zwraca uwagę na decyzję ws. TVP, która sprawia, że 2,5 mln Polaków będzie miało dostęp wyłącznie do kanałów telewizji państwowej. A to wszystko w obliczu zbliżających się wyborów.

Danuta Holecka, "twarz" "Wiadomości" TVP
Danuta Holecka, "twarz" "Wiadomości" TVP
Źródło zdjęć: © AKPA
oprac. KKŁ

Pod koniec czerwca w Polsce zakończył się ostatni etap zmiany standardu nadawania telewizji naziemnej. W efekcie widzowie mają zyskać dostęp do lepszej jakości obrazu i dźwięku, a niebawem hybrydowych usług i większej liczby programów.

Jednak w związku z rosyjską agresją na Ukrainę i prowadzeniem przez agresora działań dezinformacyjnych minister spraw wewnętrznych i administracji zawnioskował do Urzędu Komunikacji Elektronicznej z apelem o opóźnienie do końca 2023 r. procesu zmiany standardu nadawania w przypadku Multipleksu MUX-3, który emituje kanały TVP. UKE przychylił się do wniosku.

Co to oznacza? Te osoby, które nie posiadają odpowiedniego telewizora lub dekodera, będą miały dostęp wyłącznie do kanałów telewizji państwowej. A to budzi obawy Rzecznika Praw Obywatelskich Marcina Wiącka.

Obawy przed wyborami. 2,5 mln Polaków "skazanych" na TVP

"Skutki decyzji prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej dotknęły ok. 2,5 mln osób, które pozbawiono wolności pozyskiwania informacji za pośrednictwem telewizji innej niż publiczna" - czytamy w opinii opublikowanej w poniedziałek.

Rzecznik podkreśla, że "decyzja UKE doprowadziła do zróżnicowania obywateli w faktycznej możliwości swobodnego korzystania z przysługującej im wolności konstytucyjnej".

"Decyzja ta musi być rozpatrywana m.in. przez pryzmat Konstytucji - prawa do informacji oraz zasady pluralizmu mediów, a także rzetelności i pluralizmu wyborów" - dodano. Jak wskazuje RPO, kluczowy jest również czas, bo na 2023 r. zaplanowane są wybory samorządowe i parlamentarne.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Ci, którzy w wyniku zmian częstotliwości pozostaną jedynie w zasięgu telewizji publicznej, nie będą mogli śledzić przebiegu kampanii wyborczej w innych mediach" - czytamy w piśmie.

Tym samym Wiącek wystosował prośbę do prezesa UKE o wyjaśnienie sprawy. "Zwraca się przede wszystkim o wskazanie okoliczności prawnych i faktycznych podjętej decyzji - zwłaszcza z uwzględnieniem przeprowadzonego testu proporcjonalności - a także argumentacji przemawiającej za jej ostatecznym brzmieniem" - podkreślono w oświadczeniu.

"Przeciwstawiamy się niesprawiedliwym działaniom"

TVN, Polsat, TV Puls i Kino Polska w reakcji na decyzję Urzędu Komunikacji Elektronicznej wydały wspólne oświadczenie dotyczące zmiany standardu nadawania naziemnych stacji telewizyjnych.

"Przeciwstawiamy się niesprawiedliwym działaniom, które pozbawiają dużą część widzów telewizji naziemnej dostępu do ulubionych kanałów oraz traktują w sposób dyskryminujący wszystkich nadawców komercyjnych, faworyzując telewizję publiczną" - stwierdzono w piśmie.

- Takie działanie, które nie ma żadnych przesłanek merytorycznych, ale w sposób jawny dyskryminuje nadawców prywatnych, może wywołać skutki finansowe dla nas wszystkich, bo dla budżetu państwa - to z kolei słowa rzecznika Platformy Obywatelskiej i przewodniczącego sejmowej komisji Cyfryzacji, Innowacyjności i Nowoczesnych Technologii Jana Grabca.

Jak tłumaczył, można się spodziewać, że właściciele tych stacji, które zostały wyłączone, będę chciały uzyskać od państwa rekompensatę za nierówne potraktowanie podmiotów na rynku.

- Zrobiono to tak, jak PiS wszystko robi: chyłkiem, cichcem i właściwie jak gdyby pod ziemią. Prawie nie było wiadomo, że takie decyzje są podjęte - oceniła wiceprzewodnicząca sejmowej komisji Kultury i Środków Przekazu Iwona Śledzińska-Katarasińska.

Przeczytaj też:

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (382)