Kobosko: Hołownia wróci wzmocniony do polityki
Michał Kobosko w rozmowie z Marcinem Zaborskim w Radiu ZET stwierdził, że Szymon Hołownia wróci w przyszłości do polskiej polityki. – Uważam, że się sprawdził w polityce, co pokazuje całe 6 lat jego obecności – powiedział. Dodał, że Hołownia "nie dezerteruje", a jego partia myśli "w dłuższej perspektywie".
– To nie jest koniec Szymona Hołowni, ogłaszany tak, że to już na zawsze itd. Ja uważam, że on wróci i to wróci wzmocniony do polskiej polityki – podkreślił europoseł.
Według wyników sondy na radiozet.pl tylko 15 proc. głosujących zgadza się z opinią Koboski.
Były wiceszef i współzałożyciel Polski 2050 przyznał, że nie zebrał jeszcze podpisów potrzebnych do kandydowania na przewodniczącego partii. – To akurat nie jest najtrudniejsze wyzwanie, bo nie mówimy o tysiącach podpisów, tylko trzeba zebrać kilkadziesiąt. Na razie nie zebrałem. Mam czas do 9 grudnia. Trochę jeszcze czasu zostało, też na samą decyzję. Takiej decyzji jeszcze nie podjąłem – tłumaczył.
Groźny incydent przed biurem Platformy. Zembaczyński: to był celowany atak
Kobosko zaznaczył, że choć nie wie, czy ma "to coś", nigdy nie był liderem partii, to od początku uczestniczył w budowie Polski 2050. – Wiele osób traktuje mnie w naszej organizacji z szacunkiem i mówi z pewnym sentymentem, że to były najlepsze lata, kiedy wspólnie budowaliśmy tę formację – powiedział. – Na pewno nie porzucam tego dziecka, którego czuję się współojcem – dodał.
Polityk przypomniał, że jako europoseł ma obowiązki wobec wyborców. – Jestem posłem do PE, wyborcy mi zaufali, jestem jedynym przedstawicielem Polski we frakcji liberalno-centrowej, jest konkretna robota do zrobienia, ja się tam nie oszczędzam. Byłoby to trochę niepoważne, gdybym powiedział, że hop-siup, wracam do Polski, że znudziły mi się brukselskie luksusy – stwierdził.
Kobosko odniósł się również do relacji z Prawem i Sprawiedliwością. – PiS zrobił się podejrzanie miły wobec nas, kiedy marszałek Hołownia zrobił to, co zrobił – zaprzysiężenie prezydenta. Wtedy PiS był strasznie miły wobec nas. Ma jeden podstawowy cel – osłabić i rozbić naszą koalicję i zwiększyć swoje szanse na powrót do władzy – ocenił.
Polityk przyznał, że nie widzi zagrożenia przejść posłów Polski 2050 do innych ugrupowań. – Rozmawiam z wieloma kolegami i koleżankami od koalicjantów i nie widzę u nich apetytu (na Polskę 2050 – red.). Przestrzegam ich. Co by to dało, gdyby kogoś od nas złowili? W arytmetyce koalicyjnej nie dałoby to absolutnie nic. Poziom emocji skoczyłby skokowo – powiedział. Dodał, że "role są od lat rozdane" i "nie wyobraża sobie scenariusza, że ktoś przechodząc od nas do innego klubu, miałby tam się znaleźć w jakiejś uprzywilejowanej pozycji".
Wspominając moment podpisywania umowy koalicyjnej, Kobosko mówił: – Pamiętam, jaka była wtedy presja, jakie było ciśnienie. Od pierwszego dnia zwracałem uwagę już wtedy, że jest pewien problem, umowa nie jest do końca precyzyjna, pod presją czasu i oczekiwania społecznego była zawarta tak, że są w niej oczywiste luki – przyznał. Jak dodał, chodzi m.in. o stanowisko wicepremiera i rotację w fotelu marszałka Senatu.
źródło: Radio ZET