Zaskakujące doniesienia o śledztwie w Przewodowie
Według najnowszych doniesień "Rzeczpospolitej" polska prokuratura nie zgodzi się na włączenie strony ukraińskiej do śledztwa w sprawie wybuchu rakiety w Przewodowie (woj. lubelskie). Stanie się tak, pomimo zapewnień polityków, którzy deklarują gotowość, by zaprosić Ukraińców do wspólnych prac.
21.11.2022 | aktual.: 21.11.2022 09:17
Według źródeł "Rzeczpospolitej" niemożliwe jest włączenie ukraińskiej strony do śledztwa. "Nie ma takiej prawnej możliwości i byłoby to wbrew procedurom, nie mówiąc o interesie śledztwa, w którym badane są wszystkie możliwe wersje, w tym i ta, że mogła spaść rakieta obrony przeciwlotniczej Ukrainy" - cytuje źródło dziennik.
To zaskakujące doniesienie, ponieważ, zdaniem "Rz", politycy wprowadzają opinię publiczną w błąd. Sugerują oni, że nie tylko Ukraińcy, ale i Amerykanie już są w śledztwie. Tymczasem nic takiego nie miało mieć miejsca.
Informacje o udziale Ukraińców
Pierwsze informacje o tym, że ukraińskie służby przyjechały do Przewodowa, pojawiły się w piątek po południu.
"Ukraińscy eksperci już pracują na miejscu tragedii w Przewodowie, którą spowodował rosyjski terror rakietowy przeciwko Ukrainie. Jestem wdzięczny stronie polskiej za danie im dostępu. Będziemy kontynuować naszą współpracę w sposób otwarty i konstruktywny, tak jak robią to najbliżsi przyjaciele" – napisał w mediach społecznościowych szef ukraińskiego MSZ Dmytro Kułeba.
Z kolei portal Unikfor, medialna platforma Ukrainy, podał, że minister Kułeba "rozmawiał ze swoim polskim kolegą Zbigniewem Rau o dostępie strony ukraińskiej do miejsca upadku rakiety w Przewodowie". Dodał też, że prezydent Wołodymyr Zełenski "powiedział, że Ukraina otrzymała zaproszenie do specjalnej międzynarodowej komisji do zbadania okoliczności upadku rakiety w Polsce".
Ukraińscy śledczy mieli przyjechać do Przewodowa i mogli obejrzeć miejsce zdarzenia. Nie wykonali jednak żadnych czynności procesowych, bo to według prawa jest niemożliwe.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Według "Rz" decyzję o śledztwie i jego kierunkach podejmuje wyłącznie polska prokuratura. Dziennik podaje, że udział strony ukraińskiej byłby możliwy, gdyby została powołana międzynarodowa komisja śledcza.
"Zginęli polscy obywatele. Śledztwo prowadzi polska prokuratura i polskie służby z nią współpracujące. Trwają rozmowy na temat wypracowania zasad współpracy, w tym kwestii dotyczących chociażby przekazywania materiałów czy wymiany dowodów" - cytuje rozmówcę "Rz".
Tragiczny wybuch w Przewodowie
Do wybuchu w Przewodowie w województwie lubelskim doszło we wtorek. Był to dzień, w którym siły rosyjskie przeprowadziły zakrojony na szeroką skalę atak rakietowy na Ukrainę.
Na teren suszarni we wsi leżącej blisko granicy z Ukrainą spadła rakieta. Jak później informowały polskie władze, był to najprawdopodobniej pocisk ukraińskiej obrony powietrznej. Doszło do eksplozji, w wyniku której zginęło dwóch Polaków. Polskie władze podkreśliły, że wszystko wskazuje na to, iż sytuacja ta była wynikiem nieszczęśliwego wypadku.
Postępowanie w sprawie wybuchu prowadzi Mazowiecki Wydział Zamiejscowy ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej. Na miejscu od wtorku pracowali prokuratorzy Mazowieckiego i Lubelskiego Wydziału Zamiejscowego Prokuratury Krajowej, Prokuratury Regionalnej w Lublinie, Prokuratury Okręgowej w Zamościu, funkcjonariusze Policji, Straży Granicznej, ABW, CBŚP, żołnierze, a także biegli, w tym z Wojskowego Instytutu Techniki Uzbrojenia w Zielonce i Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Komendy Głównej Policji, pirotechnicy oraz amerykańcy eksperci.
Źródło: "Rzeczpospolita"
Czytaj też: