Ujawniliśmy, kto sprowadza zboże z Ukrainy. Fala komentarzy

- Tu musi powstać komisja śledcza, a premier Mateusz Morawiecki powinien podać się do dymisji - tak artykuł Wirtualnej Polski o udziale polskich spółek w imporcie zboża z Ukrainy komentuje lider AgroUnii Michał Kołodziejczak. Według niego w sprawie jest dużo więcej "przypadków", które powinny zostać sprawdzone.

Kołodziejczak wini nie tylko Kowalczyka, ale też Morawieckiego
Kołodziejczak wini nie tylko Kowalczyka, ale też Morawieckiego
Źródło zdjęć: © PAP | Marcin Obara
Adam Zygiel

11.04.2023 | aktual.: 11.04.2023 18:40

Duże niezadowolenie na wsi. Rolnicy mają poważny problem z powodu importu ukraińskiego zboża. Miało być u nas jedynie przejściowo i trafiać docelowo na Bliski Wschód i do Afryki Północnej. Zamiast tego zostało, znacząco obniżając ceny w skupach.

Jest wśród nich spółka Wipasz, której prezesowi miał doradzać (jak sam pisał w oświadczeniu majątkowym) Marek Zagórski, wówczas poseł PiS. Jest też Cedrob, którego prezes przynajmniej do ubiegłego roku był członkiem PiS i według mediów ma znakomite relacje z Mateuszem Morawieckim. Z kolei kontrolowany przez państwo Elewarr świadczył usługi przeładunkowe dla jednej z firm importujących zboże ze Wschodu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Zarobiły duże firmy, stracili mali ludzie"

- Tu powinna powstać komisja śledcza, która by wyjaśniła te zbiegi okoliczności z brakiem kontroli, brakiem reakcji polityków - tak materiał Wirtualnej Polski komentuje lider AgroUnii Michał Kołodziejczak.

Kołodziejczak przekonuje także, że niektóre firmy - nie podaje jednak jakie - odmawiały odbioru zbóż od polskich rolników, bo wolały tańsze plony z Ukrainy. - Zarobiły duże firmy, stracili mali ludzie - twierdzi.

Według niego doniesienia WP o udziale firm bliskich władzy w imporcie ukraińskiego zboża to element bardzo długiej listy zastanawiających "przypadków". Wskazuje choćby na wcześniejsze słowa wicepremiera i byłego już ministra rolnictwa Henryka Kowalczyka o tym, by rolnicy "nie sprzedawali zboża, bo jego ceny wzrosną". Kołodziejczak, jest przekonany, że ktoś Kowalczykowi tak podpowiedział.

Według niego w związku z całym zamieszaniem zrezygnować powinien premier Mateusz Morawiecki. - Zdymisjonował Kowalczyka, zrobili z tego sukces, a sam powinien podać się do dymisji. On w ogóle nie potrafi przewidywać kryzysów - mówi Kołodziejczak.

Sawicki: "Niech rząd się ogarnie"

O sprawę trzech firm importujących zboże z Ukrainy do Polski zapytaliśmy także byłego ministra rolnictwa, a obecnie posła PSL Marka Sawickiego. Jak stwierdził, że "nie jest komunistą, by ścigać spekulantów" i za całą sprawę obarczył rząd Zjednoczonej Prawicy.

- To polski rząd otworzył wrota. Żadna z tych firm nie brała udziału w obrocie nielegalnym - podkreślał.

Zdaniem Sawickiego polski rząd powinien się "ogarnąć". - My już w lipcu proponowaliśmy rozwiązanie: kaucja wwozowa. Ściganie przedsiębiorców, czy to związanych z PiS-em czy Elvisem, nie ma znaczenia - mówił przewrotnie.

Stowarzyszenie "Oszukana Wieś": Obracał prawie każdy

Wiesław Gryn ze Stowarzyszenia "Oszukana Wieś" współpracował z firmą Cedrob wskazaną w artykule WP. Dzisiaj podkreśla, że było to kilka lat temu i od tamtej pory uprawia już pszenicę konsumpcyjną, której nie sprzedaje na pasze.

Przekonuje za to, że w środowisku rolniczym "wszyscy wiedzieli" o kupowaniu zbóż przez spółki powiązane z partią rządzącą. - Krótsza byłaby lista tych firm, które nie kupowały (ze spółek powiązanych z władzą - przyp. red.). Obracał prawie każdy - twierdzi w rozmowie z Wirtualną Polską.

Rolnik zasugerował także, że niektóre firmy mogą przetrzymywać w magazynach polskie zboże, a na rynek wypuszczać tańsze, ukraińskie. - Weźmy tę pszenicę i zróbmy testy odmianowe. Z wielkim prawdopodobieństwem okaże się, że te w depozycie to będą odmiany polskie, a nie ukraińskie - mówił.

Podobnie jak Michał Kołodziejczak, Gryn wskazuje, że zdarzały się sytuacje, gdy polskim rolnikom odmawiano kupna zboża ze względu na dostępność produktów rolnych ze wschodu.

- Miał rolnik np. umowę na dostawę kukurydzy mokrej i co się okazuje? Przyjeżdża rolnik z kukurydzą do firmy, a tam daje mu się aneks do umowy, że po tej cenie już nie ma, tylko dużo niższej, bo mamy z Ukrainy. I albo podpisujesz, albo wracasz do domu - opowiada Gryn.

Izba Zbożowo-Paszowa: Te podmioty to nie są członkowie izby

Prezes Izby Zbożowo-Paszowej Monika Piątkowska zapytana przez nas o firmy sprowadzające zboże z Ukrainy podkreśliła, iż podmioty opisywane w tekście Szymona Jadczaka nie są członkami izby, ale przesłała nam oświadczenie.

"W trakcie spotkań, zgodnie z ograniczeniami przepisów antymonopolowych, nie prowadzimy żadnych dyskusji dotyczących porozumień cenowych lub wspólnych działań, które mogą ograniczać konkurencję" - czytamy w przekazanym WP komunikacie.

Piątkowska przekazała Wirtualnej Polsce, że Izba sprawdza, czy jacyś jej członkowie brali udział w imporcie zboża z Ukrainy. W komunikacie podkreślono, że "statystykę w zakresie ilości importowanego zboża prowadzą służby celne".

Czytaj więcej:

Adam Zygiel, dziennikarz Wirtualnej Polski

Zobacz także