Awans w PiS zablokowany. Niespodziewana decyzja Kaczyńskiego

Ryszard Terlecki miał zabiegać u Jarosława Kaczyńskiego o nową funkcję w partii dla Mateusza Morawieckiego - dowiaduje się Wirtualna Polska. Prezes PiS - jak słyszymy nieoficjalnie - odmówił. Kaczyński szykuje na szefa ugrupowania innego polityka.

Jarosław Kaczyński i Mateusz Morawiecki
Jarosław Kaczyński i Mateusz Morawiecki
Źródło zdjęć: © PAP | Szymon Pulcyn
Michał Wróblewski

- Prezes pozostanie prezesem - mówi nam jeden z polityków PiS. Chodzi o najbliższy kongres partii, który - jak pisaliśmy w WP - planowany jest na przełom września i października. To na nim ma zostać przeprowadzona restrukturyzacja formacji i zmiany w ścisłym kierownictwie PiS, o których pisaliśmy niedawno w Wirtualnej Polsce, a które były sygnalizowane w lutym przez Interię.

Temat wrócił w sierpniu. Jak się dowiedzieliśmy, w Prawie i Sprawiedliwości trwają intensywne prace nad nowym statutem partii. Elementem jest kadrowa rewolucja, która może objąć znane twarze.

W formacji pojawił się nawet pomysł, by Jarosław Kaczyński przestał być formalnie prezesem i stanął na czele nowego organu w PiS. Tak ma się stać - Kaczyński zostanie szefem nowej rady naczelnej - ale jednocześnie ma zachować funkcję prezesa.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

700 tys. od PiS. Nowe doniesienia ws. subwencji. Śliwka: To zlecenie polityczne

Wedle naszych informacji w ugrupowaniu powstaną dwa nowe ciała: zarząd wykonawczy (na czele którego stanie Mariusz Błaszczak) i właśnie rada naczelna. Były szef MON ma być łącznikiem między jednym a drugim organem.

Jak słyszymy, rosnące ambicje Mateusza Morawieckiego (który chciał kandydować w wyborach prezydenckich, a później przejąć stery w PiS), spowodowały, że były premier zaczął starać się o funkcję szefa rady naczelnej w PiS. Rada miałaby największy wpływ na kierunek PiS, mogłaby również odwoływać i powoływać członków zarządu.

Wedle naszych informacji o to, by to Morawiecki stanął na czele rady, która skupiałaby starszych polityków PiS, zabiegał były wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki. Temat pojawił się na jednym z posiedzeń Prezydium Komitetu Politycznego PiS. Kaczyński miał się jednak na to nie zgodzić, samemu chcąc stanąć na czele rady.

Morawiecki - jak słyszymy - chce teraz zawalczyć o funkcję szefa zarządu wykonawczego PiS, który z kolei skupiać miałby młodszych polityków PiS. Teoretycznie jest na to szansa, ale jest też duży opór. - Awans Morawieckiego na szefa zarządu mógłby nie zostać zaakceptowany przez część polityków PiS - słyszymy nieoficjalnie.

To o tyle ciekawe, że Morawiecki w badaniach opinii publicznej jawi się jako jeden z najbardziej popularnych polityków PiS. Ale na pełną akceptację w partii wciąż liczyć nie może.

Szumy w partii

Do zarządu będą włączeni najbardziej aktywni i popularni dziś politycy PiS, tacy jak Przemysław Czarnek (były minister edukacji), Rafał Bochenek (rzecznik PiS), Piotr Milowański (sekretarz generalny), Anna Gembicka (była minister rolnictwa), Zbigniew Bogucki (były wojewoda zachodniopomorski) czy Paweł Jabłoński (były wiceszef MSZ). - To 30-40-latkowie, którzy nadają ton wydarzeniom - mówi nasz rozmówca z PiS.

Nazwisk jest oczywiście więcej.

To młodsi politycy odpowiadaliby za rozwój formacji. - Prezes nie jest głuchy na to, co się dzieje, wie, że zmiana pokoleniowa musi nastąpić - mówi jeden z bywalców Nowogrodzkiej.

Jednocześnie Kaczyński przygotowuje Błaszczaka - byłego szefa MSWiA i MON, a obecnie szefa klubu PiS - do nowej roli: przyszłego szefa PiS. Kiedy mogłaby nastąpić zmiana w fotelu lidera? Nieprędko, choć to wie dziś tylko prezes. Ale następcę widzi właśnie w Błaszczaku - słyszymy.

To problem dla Morawieckiego, który chciał stanąć na czele partii. Co więcej, Morawiecki kilka miesięcy temu oficjalnie zgłosił chęć kandydowania w wewnętrznych wyborach na prezesa PiS. Jego deklaracja w jednym z wywiadów wywołała spore zamieszanie, miała też zirytować samego Kaczyńskiego.

Wtedy jednak Morawiecki mógł nie wiedzieć jeszcze, że Kaczyński ponownie będzie ubiegać się o funkcję lidera. Prezesowi zaczęło "szumieć" w partii, więc przerwał podchody. I sam zaczął lansować przyszłego politycznego spadkobiercę.

Wymiana ciosów

- Morawiecki nie jest zadowolony z takiego stanu rzeczy, dlatego w PiS toczy się wewnętrzna walka. Czy cicha? Powiedziałbym, że coraz głośniejsza i zauważalna. Kongres musi to przerwać, choć ja w to nie wierzę - mówi jeden z bywalców partyjnej centrali.

Inny rozmówca przypomina, jak frakcja Jacka Sasina i Mariusza Błaszczaka próbowała w 2022 roku doprowadzić do wymiany Morawieckiego na stanowisku premiera. O konflikcie na górze w PiS pisaliśmy w Wirtualnej Polsce. Co więcej, nasze doniesienia potwierdził w wywiadzie z Interią sam Kaczyński, który przyznał, że niektórzy w partii "spiskowali" przeciwko premierowi.

Potem konflikt ucichł. Ale sytuacje zapalne odżywały.

W 2023 roku z kolei Morawiecki jako premier publicznie sugerował, że ówczesny wicepremier i szef MON nie poinformował go o zdarzeniu z udziałem rosyjskiego pocisku, o którym mówiła cała Polska, a który był dla władzy ogromnym problemem wizerunkowym (i nie tylko).

- Między Morawieckim i Błaszczakiem nigdy nie było dobrej chemii - mówili nasi rozmówcy.

- To element rozgrywki na szczytach rządu i władz PiS - twierdziła ówczesna opozycja.

- Premier celowo "naznaczył" ministra Błaszczaka jako odpowiedzialnego za sytuację i wskazał go jako tego, który powinien tę sprawę wyjaśnić. Nie pamiętam, kiedy premier tak otwarcie wskazywał na któregoś z ministrów w kontekście odpowiedzialności za tak niewygodną dla rządu sprawę - mówił Wirtualnej Polsce obecny szef MSWiA Tomasz Siemoniak. Jak wskazał, "Morawiecki musi być wściekły, skoro tak otwarcie topi Błaszczaka".

Dziś to Morawiecki góruje nad Błaszczakiem w sondażach zaufania. To jego też wskazują wyborcy PiS, pytani o potencjalnych kandydatów na prezydenta.

Sam Morawiecki, o czym pisaliśmy niedawno w WP, mógł myśleć o tym, że będzie kandydatem na prezydenta. Powód? Blokowanie przez PKW pieniędzy dla PiS. - Dziś trudno jest sobie taki scenariusz wyobrazić, ale jeśli PKW pod presją Tuska zabierze PiS-owi kasę, to trzeba będzie w wyborach prezydenckich postawić na kogoś, kogo nie trzeba będzie promować. Bo nie będzie na to środków. A wtedy do boju może stanąć weteran. Taki jak Morawiecki - mówił nam jeden z rozmówców.

Wewnętrzne porządki

Jak zatem zmieni się PiS po jesiennym kongresie? I jak wpłynie to na kampanię?

O wewnętrznych porządkach w partii mówi ostatnio m.in. Przemysław Czarnek, który nie ma wrogów w ugrupowaniu. - Z całą pewnością trwają prace nad zmianami statusowymi po to, aby partia była jeszcze bardziej efektywna, bo ta efektywność jest konieczna do tego, aby nasz kandydat wygrał wybory prezydenckie wiosną przyszłego roku - powiedział w Polsacie.

W rozmowie - w kontekście wyborów prezydenckich - padły nazwiska Zbigniewa Boguckiego, Karola Nawrockiego, Waldemara Budy, Tobiasza Bocheńskiego, Mateusza Morawieckiego i właśnie Mariusza Błaszczaka.

Nazwisko byłego szefa MON Czarnek wymienił również w wywiadzie dla "Super Expressu". - Nie przypadkiem - zwracają nasi rozmówcy z PiS. - Przemek celowo wymienił Mariusza, mówią o nim także inni politycy PiS. Mariusza mocno promuje też prezes. To wszystko też dlatego, żeby Morawiecki nie poczuł się dziś zbyt pewnie - uważa jeden z rozmówców.

Inny: - Czarnek i Błaszczak są dziś w komitywie, łączą siły, szanują się. Tworzą alternatywną "frakcję" do ludzi Morawieckiego. Ale moim zdaniem to zdrowa sytuacja i odpowiada prezesowi.

Prezes PiS jednocześnie ma powtarzać w rozmowach ze współpracownikami, że nie chce w tak dużym stopniu, jak dotychczas, zajmować się bieżącym zarządzeniem partią. Dotyczy to m.in. konieczności gaszenia lokalnych konfliktów czy godzenia zwaśnionych grupek, które są zbyt błahe, by zajmować uwagę szefa PiS. - Prezes uważa, że to ogranicza jego możliwości strategicznego decydowania o najważniejszych sprawach - słyszymy.

Informatorzy WP donieśli o szczegółach planowanych zmian po tym, gdy politycy PiS - w tym Sasin - kilka dni temu zdradzili nam, że wkrótce nastąpią "istotne zmiany strukturalno-personalne" na szczycie PiS. - Prezes zastanawia się, jak pogodzić "młode" ze "starym", jak połączyć te żywioły w partii - mówią nasi rozmówcy.

- Zmiany są naturalne. Mamy bardzo wielu nowych polityków, którzy pojawili się w parlamencie. Oni również powinni uczestniczyć we władzach partii - powiedział nam Sasin. - Czy komitet polityczny PiS może się zmienić? - dopytaliśmy. Odpowiedź twierdząca: - Może.

A to oznacza, że komitet polityczny PiS po prostu zniknie. - To ciało i tak nie funkcjonowało w ostatnim czasie - zwracali nam uwagę rozmówcy z partii.

Niektóre pomysły władz PiS w ostatnich latach nie były najlepsze - podkreślają działacze. Chodzi m.in. o podział partyjnych okręgów i mianowanie tzw. koordynatorów okręgowych PiS. - To miało ukrócić wojny baronów, sprawić, żeby koordynatorzy byli bliżej partyjnych "dołów". Skończyło się personalnymi sporami i różnymi bojkotami. I trzeba było to wszystko odwracać - zwraca uwagę jeden z działaczy PiS.

Teraz, jak słyszymy, PiS znów zostanie podzielone na 41 okręgów. Sasin w rozmowie z WP przekonuje, że kongres organizowany jesienią ma "zapewnić dobre kierowanie partią, z szerszym spektrum, szerszym spojrzeniem na to, jaką przyjmować strategię, jakie pomysły i jaką ofertę przedstawiać Polakom, również w wyborach prezydenckich".

To właśnie pod wybory prezydenckie może być konstruowana nowa "układanka" partyjna w formacji Kaczyńskiego. Jednocześnie prezes chce mieć w ścisłym kierownictwie nie tylko ludzi nowych, ale przede wszystkim zaufanych - dlatego każdy element "układanki" musi do siebie pasować.

Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
mateusz morawieckimariusz blaszczakpis
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (835)