Szczerba pokazał materiały z MSZ. Podkreślona "Moskwa"
- Teraz to jest właśnie wytłumaczenie tego, dlaczego obok obywateli Białorusi na teren Polski wchodzili obywatele z krajów Afryki i Azji - twierdzi Michał Szczerba. Polityk uzyskał w Ministerstwie Spraw Zagranicznych materiały, które w jego ocenie są ważnym tropem w aferze wizowej.
- Udowodniliśmy, że Rau wiedział, ponieważ jak poszliśmy do Ministerstwa Spraw Zagranicznych, to otrzymaliśmy stos dokumentów, którymi były pisma, które wpływały od przedsiębiorców, od pracodawców, chociażby od Biura Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorstw, Konfederacji Lewiatan - powiedział w rozmowie z TVN24 Michał Szczerba.
Polityk twierdzi, że w Ministerstwie Spraw Zagranicznych wiedziano o aferze wizowej. Szczerba w studiu poinformował, że MSZ przesłało mu wykaz, w którym znalazły się niepokojące informacje o dwóch wyłonionych przez rząd firmach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Niech pan zobaczy, kto był pośrednikiem. Są dwie umowy z 10 lipca 2020 i 22 czerwca 2021 roku. Firma, która była odpowiedzialna za cały proces przyznawania wiz, zbierania wiz, pobierania linii papilarnych, dostarczania dokumentów, to firma zarejestrowana w Moskwie. I to się działo - stwierdził polityk opozycji.
Szczerba o konkluzjach. "To jest wytłumaczenie"
Z kolei proces wydawania polskich wiz na Białorusi miał być obsługiwany przez dwa podmioty w ramach konsorcjum. - W tym firma zarejestrowana w Moskwie była kluczowa. Działo się to wtedy, kiedy była wojna hybrydowa na granicy polsko-białoruskiej. Działo się to wtedy, kiedy 30 krajów NATO prowadziło działania, żeby osłabić Federację Rosyjską - powiedział Szczerba.
Polityk uznał, że firma musiała mieć autoryzację władz rosyjskich, a Polska powierzała jej "szczególne, bardzo wrażliwe dane". - Teraz to jest właśnie wytłumaczenie tego, dlaczego, obok obywateli Białorusi, na teren Polski wchodzili obywatele z krajów Afryki i Azji - uznał Szczerba.
W jego ocenie osoby, które próbowały przekroczyć polską granicę z terytorium Białorusi, ale były zawracane w ramach pushbacków, potem i tak wjeżdżały do kraju dzięki łapówce.
- To nie prześwietlenie człowieka decydowało o tym, kto wjedzie na teren Rzeczypospolitej Polskiej, ale łapówka. I łapówka była ważniejsza, a tę osobę na tacy przygotowywały firmy zarejestrowane w Mińsku i w Moskwie - uznał Szczerba.
Polityk przyznał, że "stawia mocną tezę", ale jego zdaniem "trwało wielomiesięczne ukrywanie tej afery, być może nawet zacieranie śladów".
Ministerstwo Spraw Zagranicznych w odpowiedzi na pytanie o doniesienia posła Szczerby przekazało WP, że "nie komentuje opinii parlamentarzystów".
Afera wizowa. Co wiadomo do tej pory
Piotr Wawrzyk, były sekretarz stanu w MSZ, był odpowiedzialny za sprawy konsularne i wizowe. 31 sierpnia premier Mateusz Morawiecki odwołał go z tej funkcji; powodem decyzji - jak podał resort dyplomacji - był "brak satysfakcjonującej współpracy".
Prokuratura Krajowa poinformowała, że śledztwo, które prowadzi wraz z CBA, dotyczy nieprawidłowości przy składaniu wniosków o wydanie kilkuset wiz w ciągu półtora roku. Zaznaczyła przy tym, że zatwierdzona została mniej niż połowa tych wniosków. Badane nieprawidłowości dotyczą polskich placówek dyplomatycznych w Hongkongu, Tajwanie, Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Indiach, Arabii Saudyjskiej, Singapurze, Filipinach i Katarze.
Jak ujawnił dziennikarz WP Patryk Słowik, powołując się na nieoficjalne źródła, kierownictwo MSZ musiało od dawna wiedzieć o wizowej korupcji. Z kolei Onet podał, że Wawrzyk miał pomagać swoim współpracownikom stworzyć nielegalny kanał przerzutu imigrantów z Azji i Afryki przez Europę do Stanów Zjednoczonych.
Wszystkie informacje o wyborach 2023 znajdziesz TUTAJ.
Źródło: TVN24