Afera wizowa, czyli prawdziwe oblicze rządów PiS [OPINIA]
Wiadomo już, że ekswiceminister spraw zagranicznych trafił właśnie do polskiego szpitala i trzymam kciuki za stan jego zdrowia. Nie tylko dlatego, że generalnie życzę każdemu dużo zdrowia. Także z nadziei, że wybierze w przyszłości rolę świadka koronnego - pisze dla WP prof. Antoni Dudek, historyk, politolog z UKSW.
16.09.2023 | aktual.: 18.09.2023 12:03
Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
Piotr Wawrzyk jeszcze niedawno miał być sąsiadem samego prezesa Kaczyńskiego na świętokrzyskiej liście kandydatów PiS do kolejnego Sejmu. I z wysokiego konia może spaść za sprawą tej afery Jarosław Kaczyński, bowiem sprawa wizowa bije wszystkie dotychczasowe dokonania PiS w zakresie autokompromitacji.
Nie dlatego, że jest największa, bo podejrzewam, że jej beneficjenci nie zarobili na pokątnej sprzedaży wiz więcej, niż kosztował nas wszystkich ten szczęśliwie już wyburzony blok węglowy w elektrowni w Ostrołęce (ok. 1 300 000 000 złotych), wzniesiony z inicjatywy eksministra Tchórzewskiego w l. 2018-20 (obecnie kandyduje stamtąd do Sejmu z pozycji nr 2).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ta afera jest najpoważniejsza, bowiem uderza w samo jądro pisowskiej narracji o partii patriotów, nieustraszenie walczących z imigranckim zagrożeniem, generowanym przez złowrogą putinowsko-unijno-tuskową hydrę. Gdyby tak jeszcze dało się ją sprzedać jako wykrytą własnymi siłami CBA i osobiście ministra Mariusza Kamińskiego obcą jaczejkę, zainstalowaną w patriotycznych szeregach. Wszak Piotr Wawrzyk, zanim zrobił karierę w rządzie PiS, miał ponoć jakieś konszachty w PSL, czyli - stosując logikę redaktorów TVP Info - oczywiście z samym Tuskiem.
Niestety okazuje się, że alarm w sprawie działającej w polskim MSZ grupy handlarzy wizami podniosły służby imigracyjne Niemiec, Szwecji i - co najgorsze - USA, które zdają się być ostatnim państwem, z którego władzami rząd PiS się jeszcze liczy. Czasem nawet tak bardzo, że nie potrafi tego ukryć, jak choćby ostatnio przy okazji pospiesznej nowelizacji ustawy o tropieniu rosyjskich wpływów.
A tak swoją drogą, to należałoby też poddać uwadze tej komisji, zafiksowanej na polityce Tuska sprzed ponad dekady, zagadnienie bardziej aktualne: czy już wiadomo, ilu Hindusów, absolwentów MGIMO, czyli potencjalnych rosyjskich agentów, których pracowicie wyrzucano z MSZ w ostatnich latach, przyjechało do Polski na wizy od Wawrzyka?
Zobacz także
"Polska może już wkrótce zapłacić wysoką cenę"
Czy cała ta historia z aferą wizową czegoś wam nie przypomina? Bo mnie legendarną wypowiedź Bartłomieja Sienkiewicza, wygłoszoną w nieistniejącej już od dawna restauracji Sowa&Przyjaciele.
Polityk ten - znów ubiegający się mandat poselski, tym razem w Krakowie - przy konsumpcji słynnych ośmiorniczek (i niesłusznie zapomnianych policzków i ogonów wołowych), wypowiedział u schyłku nieudanych rządów koalicji PO-PSL następujące słowa:
"Państwo polskie istnieje teoretycznie. Praktycznie nie istnieje – dlatego, że działa poszczególnymi swoimi fragmentami, nie rozumiejąc, że państwo jest całością. Tam, gdzie państwo działa jako całość, ma zdumiewającą skuteczność".
Po ośmiu latach zwiększania jego skuteczności, pozostaje politykom PiS, przekonującym nas nieustannie o swej wyjątkowej sprawczości, pogratulować tylko samozadowolenia, a ich liderowi tupetu. Na tym polu nawet Tusk może się od niego jeszcze dużo nauczyć.
Czy zaś z afery wizowej wyciągną jakieś wnioski wyborcy zastanawiający się na kogo głosować w zbliżających się wyborach? Na to pytanie nie znam odpowiedzi, wiem natomiast, że powinni, bo w coraz trudniejszej sytuacji geopolitycznej Polska może już wkrótce zapłacić wysoką cenę za podtrzymywanie państwa istniejącego tylko teoretycznie.
Dla Wirtualnej Polski prof. Antoni Dudek, historyk, politolog z UKSW, prowadzi na You Tube kanał "Dudek o historii"