Grzegorz Małecki, wieloletni funkcjonariusz służb specjalnych, były szef Agencji Wywiadu.© Agencja Gazeta | Maciek Jaźwiecki

Były szef Agencji Wywiadu: afera wizowa to kompromitacja naszych służb

Bianka Mikołajewska

Kanał utworzony pod bokiem MSZ idealnie nadaje się do przerzutu oficerów i współpracowników służb wywiadowczych Rosji. Ale także do przerzucenia innych ludzi, którzy mogą stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa: handlarzy broni i narkotyków, terrorystów - mówi były szef Agencji Wywiadu Grzegorz Małecki.

Bianka Mikołajewska, Wirtualna Polska: Według ustaleń Onetu, wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk wymuszał na konsulach, by w przyspieszonym trybie wydawali polskie wizy wskazanym przez niego obcokrajowcom. Długie listy nazwisk obcokrajowców trafiały, za pośrednictwem Departamentu Konsularnego MSZ, do kilkunastu polskich placówek dyplomatycznych w Azji i Afryce. Czy służby mogły tego nie zauważyć?

Grzegorz Małecki, były szef Agencji Wywiadu: To nie miało prawa ujść uwadze służb, a konkretnie uwadze Agencji Wywiadu. To do jej zadań należy identyfikowanie takich patologicznych zjawisk, jak te, które się pojawiły w tej sprawie. Po to Agencja Wywiadu jest ulokowana w MSZ i w polskich placówkach dyplomatycznych na świecie, po to ma tam swoich ludzi, żeby m.in. identyfikować tego rodzaju zagrożenia dla bezpieczeństwa państwa.

Bo w tej sprawie - z punktu widzenia państwa - najważniejszym problemem nie jest kwestia układu w MSZ czy korupcji. Najważniejsza jest kwestia bezpieczeństwa.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Do tego wrócimy za chwilę. Zatrzymajmy się jeszcze na tym, jak służby powinny zareagować w tej sprawie. Do MSZ i polskich placówek dyplomatycznych w Azji i Afryce trafiają listy obcokrajowców z pozytywną rekomendacją od wiceministra Wawrzyka. Kilkadziesiąt osób z Indii ma dostać wizy w przyspieszonym trybie, bo rzekomo są filmowcami. Nie wiemy, jakie "legendy" wymyślono w innych krajach. Jak powinien zareagować Wywiad?

W placówkach dyplomatycznych są zatrudnieni - w języku służb "uplasowani" - funkcjonariusze Agencji Wywiadu, czasami nawet jako konsulowie. Nie dzieje się to bez powodu: oni muszą mieć bezpośredni wgląd w pracę placówki, właśnie w związku z zadaniami, które ma realizować Agencja. Funkcjonariusze są również w samym Ministerstwie Spraw Zagranicznych, w pionie konsularnym.

Jeśli do pionu konsularnego MSZ i do placówek dyplomatycznych napływają listy osób, którym - zgodnie z dyspozycją wiceministra - należy w przyspieszonym trybie wydać wizy i nie jest to jeden przypadek, lecz powtarzające się działanie, powinno to natychmiast zwrócić uwagę oficerów AW. I wywołać szybką reakcję: ścieżką MSZ-owską i ścieżką służbową Agencji Wywiadu.

Agencja powinna uprzedzić ministra spraw zagranicznych, że mamy do czynienia ze zjawiskiem, które należy uznać za zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa. A w razie braku reakcji, za pośrednictwem ministra koordynatora ds. służb specjalnych, poinformować o tym premiera.

Minister koordynator, czyli minister Mariusz Kamiński powinien być już w tę sprawę zaangażowany od dawna.

Zastępca ministra koordynatora Stanisław Żaryn podczas konferencji prasowej mówił, że do Centralnego Biura Antykorupcyjnego sygnały o "nieprawidłowościach przy wydawaniu niektórych wiz" dotarły w lipcu 2022 r. i CBA od razu zaczęło "intensywne działania". Ale - jak wiemy z publikacji Onetu - listy wiceministra Wawrzyka trafiały do konsulatów jeszcze jesienią 2022 r.

Dzisiaj władza stara się wybielić, mówi że państwo zareagowało prawidłowo, bo podjęło odpowiednie działania. Ale rolą państwa i służb nie jest reagowanie, jak mleko się wyleje, tylko niedopuszczenie do tego, żeby ono się wylało.

To, że w tej sprawie działa dziś CBA, oznacza że państwo nie wypełniło w tej sprawie swojej podstawowej roli: prewencyjnej. Zrobiła się afera, która uderza w nasze relacje z sojusznikami ze świata.

Ktoś mógłby powiedzieć: "Dlaczego świat miałby się przejmować tym, że wydawaliśmy obcokrajowcom polskie wizy? Nawet jeśli dochodziło przy tym do korupcji, to przecież nasze wizy i nasza sprawa".

Nasze wizy umożliwiają obcokrajowcom wjazd na teren całej strefy Schengen, czyli aż 27 państw europejskich. Nieprawidłowości przy wydawaniu wiz do Polski uderzają więc w interesy całej wspólnoty schengenowskiej. Przez ten dziurawy systemem wizowy wpuszczane były do Europy osoby, o których nie wiemy, czy nie są zagrożeniem dla bezpieczeństwa wspólnoty.

Czy ktoś zastanawia się, ile wśród tych osób wjeżdżających do nas dzięki nadzwyczajnemu kanałowi stworzonemu przez MSZ jest agentów GRU albo wywiadów Białorusi, Chin, Pakistanu? Po 24 lutego 2022 r. [po pełnoskalowej napaści Rosji na Ukrainę – red.] ponad 500 dyplomatów rosyjskich, którzy zostali uznani za członków rezydentur wywiadu, zostało wydalonych z UE. Rosyjska infrastruktura wywiadowcza w Europie została więc w istotny sposób przetrzebiona i z całą pewnością jest teraz odbudowywana poza placówkami dyplomatycznymi.

Kanał utworzony pod bokiem MSZ idealnie nadaje się do przerzutu oficerów i współpracowników służb wywiadowczych Rosji. Ale także do przerzucenia innych ludzi, którzy mogą stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa: handlarzy broni i narkotyków, terrorystów.

Dlatego ta sprawa tak bardzo niepokoi naszych partnerów europejskich i pozaeuropejskich.

Jak ta afera odbije się na współpracy polskich służb z służbami innych państw?

Nasz Wywiad skompromitował się w międzynarodowym środowisku wywiadowczym. W tym środowisku powszechnie znany jest fakt, że to Agencja Wywiadu odpowiada za bezpieczeństwo kontrwywiadowcze polskiego MSZ i placówek dyplomatycznych. Dla ludzi zaznajomionych z problematyką służb to, że odpowiedzialność za tę aferę ponosi AW, jest po prostu oczywiste.

Niestety nasze służby pracują na utratę zaufania od dłuższego czasu. Teraz w rankingu zaufania spadliśmy już chyba na dno. To znaczy, że służby innych państw nie będą dzieliły się z nami informacjami na temat rozmaitych zagrożeń, nie będą udzielały nam pomocy, nie będą zapraszały nas do wspólnych przedsięwzięć. A w środowisku wywiadowczym współpraca międzynarodowa jest po prostu niezbędna.

Innym skutkiem tej afery jest to, że nasze wizy zaczynają być "gorące", czyli służby innych państw będą je weryfikować i odsyłać nam tych ludzi, którzy wjechali do nich na polskich wizach.

Ktoś poniesie za to wszystko odpowiedzialność?

Politycznie odpowiedzialność za to, że Agencja Wywiadu nie wywiązała się ze swoich zadań i nie zapobiegła aferze wizowej, ponosi minister koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński.

Wypinanie piersi do orderów - że CBA zadziałało i zatrzymuje ludzi w tej sprawie - jest niepoważne. To, że zastępca koordynatora podkreśla, że w sprawie podejrzanymi i zatrzymanymi nie są urzędnicy, tylko osoby prywatne, to już w ogóle katastrofa: jak Wywiad mógł dopuścić do tego, by w procesie dotyczącym wydawania wiz uczestniczyli ludzie spoza MSZ?

Niestety, od lat wszelkie afery i dysfunkcje służb specjalnych są lekceważone, ponieważ na czele służb stoi polityk na tyle silny, że nie ponosi żadnej odpowiedzialności za błędy swoje i swoich podwładnych.

Afera związana z działalnością Piotra Wawrzyka i jego współpracowników to jeden z przejawów większego problemu, dotyczącego całego systemu wydawania polskich wiz…

Tak. To - można powiedzieć - kolejna odsłona sprawy, która ciągnie się od dłuższego czasu. Już kilka lat temu sygnalizowano problemy w związku z działalnością konsulatów w Ukrainie i w Białorusi.

Ja jako szef Agencji Wywiadu w 2016 r. starłem się z aferą w jednej z naszych placówek dyplomatycznych, w którą uwikłani byli oficerowie AW. Działali na dużo mniejszą skalę, niż w obecnej aferze, ale mechanizm był ten sam.

Gdy odszedłem z Agencji, sprawa została zamieciona pod dywan, ci którzy chcieli ją badać, wylecieli ze służby, a ci, którzy byli za nią odpowiedzialni, awansowali. Gdyby wtedy zareagowano właściwie, może nie mielibyśmy dziś problemu.

System wydawania wiz jest korupcjogenny i patologiogenny?

Oczywiście. Właściwie nie wiem, czy powinniśmy mówić o systemie, bo rozwiązania nie powstają w sposób systemowy. Nie są wypracowywane we współpracy pomiędzy MSZ i służbami. W procedury nie wpisuje się mechanizmów kontrolnych, wykrywających nieprawidłowości. Decyzje podejmowane są na niskim szczeblu MSZ, ad hoc, w zależności od bieżących potrzeb. Tak jest na przykład z podpisywaniem umów dotyczących współpracy konsulatów z zewnętrznymi firmami, które biorą na siebie zadania związane z obsługą wniosków wizowych.

Z punktu widzenia służb taki outsourcing nie jest ryzykowny? Nie ma ryzyka, że taka firma pośrednicząca stanie się polem działania służb innych państw, które będą nam podsyłać do konsulatów tylko wnioski odpowiednio dobranych osób?

Dokładnie tak. Ale nie odrzucałbym całkowicie możliwości outsourcowania usług przez konsulaty - tylko firmy współpracujące z naszymi placówkami powinny być poddane ścisłej kontroli ze strony państwa.

A dlaczego właściwie nie jesteśmy w stanie wypracować jakiegoś sensownego i zapewniającego bezpieczeństwo państwa systemu wydawania wiz?

To konsekwencja polityki rządu, który publicznie deklaruje walkę ze zjawiskiem imigracji. Nie przyznaje, że jest ona niezbędna dla naszej gospodarki, usiłuje przemilczeć jej skalę, a więc nie może również przyznać, że potrzebna jest w tym zakresie jakaś strategia i reforma systemu wydawania wiz.

Grzegorz Małecki - w latach 1992-2022 był funkcjonariuszem Urzędu Ochrony Państwa. Od 2004 do 2007 pełnił funkcję doradcy szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego (która powstała po likwidacji UOP). Potem, do 2013 roku, doradzał szefowi Agencji Wywiadu. W międzyczasie - w latach 2009-2012 - był też pierwszym radcą ambasady RP w Hiszpanii. Od listopada 2015 do września 2016 roku kierował Agencją Wywiadu.

Bianka Mikołajewska, Wirtualna Polska

kontakt do autorki: bianka.mikolajewska@grupawp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
aferawizypiotr wawrzyk
Wybrane dla Ciebie