Zdecydowany ruch Ukrainy. Idą w ślady Rosjan? "Duże problemy"
- Wolałbym mieć zmotywowanego więźnia ochotnika niż osobę złapaną na ulicy czy wyciągniętą siłą z domu i zmuszoną do służby w wojsku - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską płk rez. Piotr Lewandowski. Kijów ogłosił, że ponad 3 tys. skazanych zwolnionych warunkowo z więzień przystąpiło do służby w Siłach Zbrojnych Ukrainy i znajduje się już w jednostkach wojskowych.
03.07.2024 | aktual.: 03.07.2024 06:50
W wiejskiej kolonii karnej na południowym wschodzie Ukrainy w obwodzie dniepropietrowskim kilku skazańców stoi za drutem kolczastym. Słuchają werbownika do armii, który oferuje im szansę na zwolnienie warunkowe. W zamian muszą chwycić za broń i ruszyć na front, by stawić czoła Rosjanom.
3 tys. skazanych trafi na front
- Możesz położyć temu kres i zacząć nowe życie - powiedział rekruter, członek ochotniczego batalionu szturmowego. Jego słowa cytują dziennikarze AP. - Najważniejsza jest twoja wola, ponieważ zamierzasz bronić ojczyzny. Nie osiągniesz sukcesu w 50 proc., musisz dać z siebie 100 proc., a nawet 150 proc. - dodaje wojskowy.
We wtorek Biuro Prokuratora Generalnego Ukrainy podało, że ponad 3 tys. skazanych zwolnionych warunkowo z więzień przystąpiło do służby w Siłach Zbrojnych Ukrainy i znajduje się już w jednostkach wojskowych.
Stało się to po zatwierdzeniu przez parlament ustawy w sprawie mobilizacji, którą 17 maja podpisał prezydent Wołodymyr Zełenski. Prawo zwolnienia z odbywania wyroku, by wstąpić do armii, nie będzie przysługiwało osobom karanym za umyślne zabójstwa dwóch lub więcej osób, pedofilię, gwałt, napaść na tle seksualnym i korupcję oraz skazanym za przestępstwa przeciwko bezpieczeństwu państwa.
Nie dotyczy również skazanych, którzy przed wyrokami pełnili wysokie stanowiska państwowe, m.in. ministrów i deputowanych, oraz osób skazanych za produkcję, rozpowszechnianie albo posiadanie narkotyków.
Chcą być bohaterami
Według szacunków Ministerstwa Sprawiedliwości Ukrainy potencjalnie około 27 tys. więźniów mogłoby kwalifikować się do nowego programu.
Ukraińska wiceminister sprawiedliwości Ołena Wysocka powiedziała, że duża część motywacji bierze się z tego, że więźniowie "chcą wrócić do domu jako bohaterowie, a nie jako byli więźniowie".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Chętnych nie brakuje. Ernest Wolwach ma 27 lat. Odsiaduje 2-letni wyrok za rozbój. Pracuje w kuchni. Nakłada jedzenie do blaszanych misek. - To głupota siedzieć tu i nic nie robić - mówi w rozmowie z AP i dodaje, że od początku wojny chciał "zrobić coś dla Ukrainy i mieć okazję zaciągnąć się do wojska".
- Postanowiłem zapisać się do Ukraińskiej Armii Ochotniczej, ponieważ mam rodzinę w domu, dzieci, rodziców - powiedział 29-latek, przekrzykując odgłosy strzelaniny na strzelnicy. - Będę bardziej przydatny na wojnie - dodał.
Ukraina ma problem z mobilizacją
- Te działania świadczą o dużych problemach, jeśli chodzi o mobilizację mężczyzn - mówi płk rez. Piotr Lewandowski, uczestnik misji: Liban, Irak, Afganistan. Obecnie instruktor i wykładowca w Centrum Szkolenia WOT. - Ukraina potrzebuje uzupełnić straty, aczkolwiek mówią także o utworzeniu 10 nowych brygad. To potwierdza, że problemy z mobilizacją są poważne. Jednak sam fakt wcielenia więźniów nie wpłynie negatywnie na zdolności sił zbrojnych. Wręcz przeciwnie - dodaje.
- Wolałbym mieć zmotywowanego więźnia ochotnika niż osobę złapaną na ulicy czy wyciągniętą siłą z domu i zmuszoną do służby w wojsku - zaznacza wojskowy.
Ukraina ma problem od dawna. Straż Graniczna codziennie informuje o przypadkach próby ucieczki z kraju. Tylko w ciągu jednego dnia zatrzymano aż 100 mężczyzn.
W kraju głośno jest o śledztwie prowadzonym w sprawie rozkazów wydawanych przez gen. Jurija Sodola, który został nazwany "rzeźnikiem". Żołnierze w przerażających relacjach twierdzą, że "Sodol nie cenił personelu. Ani oficerów, ani żołnierzy", a z powodu jego absurdalnych rozkazów "ginęły dziesiątki, jeśli nie setki żołnierzy".
Kolejnym problemem Kijowa jest fakt, że poza granice kraju wyjechało ok. 800 tys. mężczyzn w wieku poborowym. W połowie maja weszła w życie ustawa blokująca świadczenie usług konsularnych dla mężczyzn w wieku od 18 do 65 lat. Bez aktualnego wpisu do Wojskowej Komendy Uzupełnień nie będą oni mogli np. złożyć wniosku o paszport czy nawet zmienić stanu cywilnego.
Nikogo w Ukrainie nie dziwią już także łapanki, które stały się codziennością. Pracownicy TCK (odpowiednik polskiej WKU) siłą zgarniają i pakują do samochodów tzw. uchylantów, którzy nie zgłosili się do komisariatu wojskowego lub nie wprowadzili swoich danych do wojskowych systemów rekrutacyjnych.
System rekrutacji znacznie różni się od rosyjskiego
Płk Lewandowski przyznaje, że Ukraina "zdecydowanie zbyt późno" podjęła decyzję o powołaniu skazanych do armii.
- Przyczyny były niemerytoryczne tylko PR-owe - tłumaczy. - Druga strona z pewnością wykorzysta to do rozprzestrzeniania informacji, że Ukraińcy będą wysyłać przestępców do walki. Rosjanie wykorzystają to, jednocześnie ignorując fakt, że oni robią to w dużo bardziej drastyczny sposób - podkreśla ekspert.
- W przypadku zasad mobilizacji więźniów w Ukrainie należy podkreślić, że nie są to osoby wyciągane siłowo z kolonii karnych. W Ukrainie te wnioski są rozpatrywane przez sąd i dotyczą określonej grupy przestępstw. Pojawiły się informacje, że będą odpuszczone osoby, które odsiadują kary za nieumyślne zabójstwo, ale kluczowe jest to, że nie ma intencjonalności czynu - podkreśla płk Lewandowski.
Dla porównania nieistniejąca już grupa Wagnera rekrutowała do swojej jednostki najbardziej okrutnych i przerażających przestępców - często skazanych za wielokrotne gwałty, zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, uzależnionych od narkotyków czy alkoholu.
W połowie marca rosyjska Duma Państwowa przyjęła w trzecim i ostatnim czytaniu dwa projekty ustaw, które pozwolą zwolnić więźniów z odbywania kary za wyroki pod warunkiem zawarcia umowy z rosyjskim ministerstwem obrony. Na front trafią tysiące przestępców, w tym gwałcicieli.
Oddziały Storm-V i Storm-Z
Kijów podkreśla, że istotą programu rekrutacji więźniów jest ich integracja z regularnymi jednostkami. Kreml z kolei najczęściej lokował skazanych w tzw. oddziałach Storm-V i Storm-Z. Brytyjski wywiad stwierdził, że rosyjscy dowódcy często karzą żołnierzy nadużywających narkotyków i alkoholu, zmuszając ich do walki w oddziałach Sztorm-Z, które powołano w kwietniu 2023 r.
Jednostki Storm-V powstały po 24 czerwca tego samego roku, kiedy to sam rosyjski dyktator Władimir Putin podpisał nowe prawo, umożliwiające skazanym podpisanie kontraktu z MON na sześć miesięcy. Po powrocie - o ile nie zginęli - dostawali obiecane uniewinnienie. Tylko od stycznia do października 2023 roku do jednostek miało zostać włączonych ok. 54 tys. skazanych. Żołnierze z oddziałów Z i V regularnie uczestniczyli także w mięsnych atakach.
Mateusz Czmiel, dziennikarz Wirtualnej Polski