Dramatyczne sceny. "Oddaj dokumenty i wynoś się na Ukrainę"
- Niech Zełenski weźmie swoją żonę, dzieci i sam idzie walczyć. Każdy człowiek ma prawo wyboru: iść walczyć albo nie - krzyczy jedna z kobiet w punkcie paszportowym Ukrainy przy Al. Jerozolimskich w Warszawie. Ukraiński MSZ zablokował we wtorek proces wydawania gotowych dokumentów w placówkach zagranicznych.
24.04.2024 | aktual.: 24.04.2024 07:23
Od rana w warszawskim punkcie paszportowym w Blue City tłumy mężczyzn usiłowały odebrać paszport. Kilka tygodni wcześniej składali wniosek o wymianę dokumentu w związku z uchwaloną 11 kwietnia przez ukraiński parlament ustawą o mobilizacji. Jeden z jej punktów zakłada wstrzymanie świadczeń konsularnych dla mężczyzn, którzy nie zarejestrowali się w jednostkach wojskowych. Chcieli wymienić dokumenty jeszcze przed wejściem w życie ustawy, która zacznie obowiązywać w połowie maja.
MSZ blokuje usługi konsularne dla Ukraińców
Mężczyźni paszportu odebrać nie mogą. Powód? Oficjalnie to awaria centralnego systemu - podaje biuro prasowe wydziału. Odebrać dokumentu nie można, ale złożyć wniosek o nowy już tak. Ukraińcy wierzą, że są to rzeczywiście problemy z systemem. Ich wątpliwości w południe rozwiewa minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeba, który w obszernym wpisie na platformie X przyznaje, że w poniedziałek "polecił podjąć działania w celu przywrócenia sprawiedliwego traktowania mężczyzn w wieku mobilizacyjnym w Ukrainie i za granicą". "To będzie sprawiedliwe" - zapewnł.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Ochrona praw i interesów obywateli Ukrainy za granicą zawsze była i pozostaje priorytetem MSZ. Jednocześnie, w obliczu agresji Rosji na pełną skalę, głównym priorytetem jest ochrona naszej ojczyzny przed zagładą. Jak to wygląda teraz: człowiek w wieku poborowym wyjechał za granicę, pokazał swojemu państwu, że nie zależy mu na jego przetrwaniu, a potem przyjeżdża i chce korzystać z usług tego państwa. To nie działa w ten sposób. Nasz kraj jest w stanie wojny" - poinformował szef ukraińskiego MSZ i dodał, że obowiązek "aktualizacji dokumentów w ośrodkach poborowych istniał jeszcze przed uchwaleniem nowej ustawy o mobilizacji".
Kułeba ma na myśli przepis, który nakłada na mężczyzn w wieku poborowym obowiązek zarejestrowania się w lokalnej wojskowej komendzie uzupełnień tzw. TCK. Chodzi o to, by władze na bieżąco dysponowały wiedzą, gdzie i w jakiej liczbie przebywają potencjalni rekruci.
Decyzja Kułeby dla wielu jest szokiem. W tłumie są osoby, które na odbiór dokumentu czekały od godz. 3 rano we wtorek. Wcześniej każda z tych osób otrzymała powiadomienie na telefon z informacją, że paszport jest gotowy do odbioru.
- Pokażcie mi, że macie mój paszport, a będę spokojny - krzyczy jeden z mężczyzn do obsługi. Chce mieć pewność, że jego paszport jest na terenie Warszawy i w dyspozycji tego wydziału. - Zapłaciłem za to, a Kułeba nie ma prawa zabronić nam wydania mi paszportu - dodaje.
"Nie wyślę syna na mięso"
Na obsługę od rana spadają gromy. Kobiety co kilka sekund powtarzają, że nie mogą wydać dokumentów z powodu awarii systemu, a ze skargą można dzwonić na infolinię. Niektórym puszczają nerwy.
- Oddaj dokumenty i wynoś się na Ukrainę i sama walcz - krzyczy jedna z kobiet do obsługi, która nagrywa całe zdarzenie na telefon. - Zapłaciłam za paszport, proszę mi zwrócić dokumenty syna albo pieniądze - krzyczy matka 16-letniego chłopaka. Mimo iż nie podlega on pod ustawę mobilizacyjną, to również wydawanie paszportów nieletnim zostało wstrzymane z powodu "awarii".
W tłumie jest kobieta ze swoim 18-letnim synem, który także nie odebrał dokumentu. Podczas rozmowy zaczyna płakać. Mówi, że "nie wyśle syna na mięso". - Nie mogę zrozumieć, co takiego zrobiliśmy. Jak władze mogły podjąć wobec nas tak radykalne działania? - pyta.
Większość osób oczekujących na "wstanie" systemu to mężczyźni.
- Ludzie przejechali czasami kilkaset kilometrów, by odebrać dokumenty, za które zapłacili. Dzisiaj rano wydano pięć dokumentów, a później nam powiedzieli, że nie działa system - mówi 23-letni Denis.
Jest przekonany, że blokada usług konsularnych związana jest z mobilizacją. - Mamy konstytucję. Są tu ludzie, którzy mieszkają w Polsce od wielu lat. Mamy jeszcze cały miesiąc na to, żeby zabrać dokumenty, ale nie możemy tego zrobić - dodaje.
- Nie dostaliśmy żadnych wiadomości, że ten system w Polsce nie będzie działał. Dzwoniłem do przyjaciół z Ukrainy i ten sam system jest tam sprawny. Okłamują nas. Chcą nas zmusić za wszelką cenę do powrotu do kraju - dodaje 34-letni Wadym.
Denis zauważa także, że z powodu "problemów technicznych" od kilku tygodni nie jest w stanie złożyć wniosku o wymianę prawa jazdy.
Słysząca tę rozmowę kobieta "za swoje dzieci wszystkich by zabiła". Na wydanie dokumentu czeka od godz. 9 rano. W momencie rozmowy była to jej siódma godzina oczekiwania. - Nie pozwolę, by mi zabrali dziecko - wtrąca.
Im bliżej zamknięcia punktu, tym emocje rosną coraz bardziej. Na twarzach wielu mężczyzn nie widać zmęczenia, tylko strach. - Nie dam się przemielić na froncie - mówi Artem. Pół roku temu skończył 25 lat.
Zełenski obniżył wiek poborowych
Na początku kwietnia prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podpisał ustawę obniżającą wiek poborowych z 27 do 25 lat. Dokument czekał na jego podpis 10 miesięcy.
- Każdy z nas ma przyjaciół, kolegów, którzy zginęli na froncie. Nie zmuszą mnie do powrotu. Prędzej zrzeknę się obywatelstwa. Każdy ma prawo decydować o sobie - mówi Dmytro.
Między jedną z kobiet a obsługą dochodzi do awantury. - Dlaczego moje dziecko lub mój mąż mają iść walczyć? - krzyczy. - Nic mi to państwo nie dało. Moja koleżanka dzwoni do mnie co chwilę i mówi, że jej mąż walczy i ona ma do mnie o to pretensje, że on sam poszedł w kamasze. Ja mam tu życie, przyjechałam tu przed wojną ze swoją rodziną i nie pozwolę, by politycy zabili moje dziecko - dodaje.
Obsłudze także puszczają nerwy. Jedna z pracownic zaczyna podnosić głos i zaznacza, że jej brat walczy na froncie. - Wy wszyscy powinniście tam być - krzyczy do mężczyzn.
- Dlaczego ukraińscy politycy pochowali swoje dzieci w Stanach? Ich mobilizacja nie obowiązuje? Są lepsi tylko dlatego, że mają pieniądze? Tu nagle prawo zwalnia ich z walki, a nam odbiera się prawo do posiadania dokumentów i wolności. Dajcie nam spokojnie żyć, każdy wybiera swoją stronę, tam, gdzie jest mu dobrze. U każdego człowieka jest prawo wyboru; iść walczyć albo nie. Nie zamknięcie nam ust - krzyczy do obsługi.
Ukraina ma poważne problemy kadrowe
Gen. Stanisław Koziej przyznaje, że tego ruchu "można się było spodziewać". - Armia ukraińska cierpi na niedobory żołnierzy, a ci, co są, oczekują rotacji. Pod względem zasobów osobowych armia ukraińska jest w poważnym problemie - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską. - Wojna w Ukrainie jest na etapie krytycznym. Powinny być wdrożone wszystkie, nawet drastyczne środki, by zapewnić armii zasoby osobowe - dodaje.
Wojskowy uważa jednak, że to nie jest główne lekarstwo na siłę obronną Ukrainy. - Liczbą żołnierzy Ukraina nie zaradzi masom żołnierzy Rosji, która ma znacznie większe możliwości kadrowe. Gdyby Rosja chciała zrobić większą mobilizację, to ilością zawsze Ukrainę pokona. Decydującym czynnikiem przeciwstawiania się nawałnicy rosyjskiej jest jakość. Kijów musi postawić na jakość, czyli wykorzystać najnowocześniejsze systemy broni, jakie może otrzymać z Zachodu. Ukrainie należy dostarczyć jak najszybciej i jak najwięcej nowoczesnych systemów broni, aby mogła zniwelować ilościową przewagę rosyjską, a dzięki jakościowej przewadze może odzyskać inicjatywę na froncie - zaznacza.
Będzie też tym "mięsem armatnim"
Ekspert pytany o to, jak ruch MSZ może zostać odebrany przez społeczeństwo, odpowiada, że problem będzie dotyczył ludzi, którzy są poza Ukrainą, a z różnych powodów nie chcą iść na wojnę. Jaki jest pożytek z mężczyzny wciągniętego siłowo do armii? - Jeżeli taki człowiek trafia w struktury wojskowe i do środowiska wojskowego, do plutonu czy drużyny, on już staje się trybikiem w zespole. Mając kolegów z każdej strony, jego motywacje, plany i postawy indywidualne zaczynają mniej ważyć. Nie tylko czuje się, ale jest zmuszony przez strukturę, w której funkcjonuje, do działania w zespole - mówi wojskowy.
Gen. Koziej wskazuje, że taki żołnierz będzie pełnił rolę uzupełniającą czy pomocniczą. - Będzie też tym "mięsem armatnim". Na wojnie niestety żołnierze muszą ginąć, od tego nie da się uciec. Rzeczywiście z niewolnika branego z przymusu nie ma pożytku. W warunkach wojny nie ma innego wyjścia. Należy brać takich "niewolników", wcielać ich w te struktury i liczyć na to, że w jakimś procencie będą pożyteczni - podsumowuje gen. Koziej.
We wtorek wieczorem ukraiński MSZ opublikował komunikat, w którym wyjaśnił, że świadczenie usług konsularnych "zostaje zawieszone do czasu zmiany systemów teleinformatycznych Ministerstwa Spraw Zagranicznych Ukrainy zgodnie z ustawą o mobilizacji".
Jak czytamy w komunikacie, po wejściu w życie ustawy o mobilizacji w dniu 18 maja 2024 r. "proces przyjmowania i rozpatrywania wniosków o podjęcie działań konsularnych będzie kontynuowany z uwzględnieniem nowych wymogów wynikających z przepisów ustawy".
Po aktualizacji danych w rejestrach wojskowych "obywatel Ukrainy płci męskiej w wieku od 18 do 60 lat posiadający ważne wojskowe dokumenty rejestracyjne będzie miał, zgodnie z prawem, pełny dostęp do usług konsularnych" - zaznaczono.
Mateusz Czmiel, dziennikarz Wirtualnej Polski