Siłą wręczali wezwania. Nalot na ośrodek na Zakarpaciu
Ukraińskie media opisują szokujący nalot na ośrodek wypoczynkowy Kosino na Zakarpaciu w Ukrainie. Według relacji władz ośrodka, kilkudziesięciu uzbrojonych w karabiny maszynowe wojskowych wtargnęło na teren i siłą wręczali wezwania do wojska mężczyznom. Sprawa została zgłoszona do kilku organów śledczych. W kraju ponownie zawrzało.
Na Zakarpaciu pracownicy terytorialnego centrum rekrutacji (TCC) "zorganizowali nalot na kompleks uzdrowiskowy Wody Termalne Kosino" - opisuje ukraińska stacja TSN. Administracja zakładu opublikowała w internecie nagrania z kamer monitorujących i wydała oficjalne oświadczenie w sprawie zdarzenia.
Nalot na ośrodek. Wyganiali ludzi, krzyczeli i przeklinali
Na nagraniu widać kilkudziesięciu mężczyzn w mundurach wojskowych i policyjnych wychodzących z samochodów i wchodzących na teren ośrodka. Wszyscy mają broń. Niektórzy funkcjonariusze mają także przy sobie zestawy kolczatek, które uniemożliwiają wyjazd z ośrodka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Pracownicy TCC zaczęli usuwać mężczyzn, kobiety, dzieci i osoby starsze z saun, pokojów i gabinetów zabiegowych. Towarzyszyły temu przekleństwa, przepychanki i groźby ze strony funkcjonariuszy organów ścigania. Pracownicy TCC zażądali od administratorów otwarcia pomieszczeń, w których przebywali zwiedzający kompleks" - podaje TSN.
Do zdarzenia doszło 7 grudnia, jednak dopiero teraz sprawa nabrała rozgłosu.
Sprawdzamy dokumenty mężczyzn
Jeden z policjantów miał grozić pracownikom, że jeśli ci nie zaczną dobrowolnie otwierać drzwi, to zrobią to siłą, a za utrudnianie czynności pracownicy zostaną aresztowani.
- Sprawdzamy dokumenty mężczyzn. Pójdziecie do więzienia za utrudnianie działań Sił Zbrojnych Ukrainy - powiedział uczestnik nalotu.
"Wody Termalne" były oburzone zachowaniem pracowników TCC, którzy podczas wojny na pełną skalę przeprowadzali działania mające na celu mobilizację ludności.
Ośrodek składa zawiadomienia
Administracja zakładu stwierdziła, że pracownicy TCC "spowodowali obrażenia ciała prawnika kompleksu i zabrali mu telefon komórkowy, gdy ten nagrywał całe zajście".
"Na prośbę dyrektora kompleksu o okazanie dokumentów tożsamości i odpowiednich dokumentów użyto wobec niego siły fizycznej. Bez wyjaśnień i bez wezwania uzbrojeni mężczyźni w kominiarkach wpakowali do autobusu dwóch pracowników kompleksu i zawieźli ich w nieznanym kierunku. Na tej podstawie skierowano odpowiednie wnioski do organów spraw wewnętrznych. Wszystkie powyższe działania potwierdzają materiały foto i wideo. Do zdarzeń tych doszło za milczącą zgodą 3 zastępów patrolowych składających się z 10 policjantów" - czytamy w oświadczeniu kompleksu.
Zawiadomienia w sprawie nalotu zostały złożone na policję, do Służby Bezpieczeństwa Ukrainy oraz prokuratury.
To kolejna kontrowersyjna sytuacja, którą opisują media. 5 grudnia pracownicy poboru rozdawali wezwania na sali gimnastycznej w Użhorodzie.
TCC: wręczanie wezwań w siłowniach i obiektach turystycznych jest legalne
Dzień później 6 grudnia, komisarze wojskowi przeprowadzili podobny nalot na "obozy szkoleniowe" w Chuście i Mukaczewie.
Jak czytamy w komunikacie "mężczyźni w wieku poborowym, którzy świadomie uchylają się od służby wojskowej, ćwiczą w halach sportowych lub bawią się w kompleksach rekreacyjnych, nie są uprzywilejowani w porównaniu z żołnierzami Sił Zbrojnych Ukrainy, którzy w trudnych warunkach utrzymują obronę i rozbijają wroga".
TCC podkreśla, że w Siłach Zbrojnych to przede wszystkim ludzie, "w tym wasi znajomi, wasi przyjaciele, rodzice, mężowie, synowie i córki, którzy czekają na zastąpienie lub uzupełnienie".
Nie chcą ginąć za elity
W piątek amerykański dziennik "The Washington Post" szeroko opisywał, jak mężczyźni unikają armii.
- Nawet jeśli brakuje ci nogi, powiedzą, że nadal potrafisz latać dronami - powiedział mężczyzna w wieku poborowym, który uciekł z Ukrainy. Skarżył się na korupcję, mówiąc, że zwykli Ukraińcy walczą i umierają, podczas gdy "członkowie parlamentu" i inne elity "jeżdżą mercedesami i luksusowymi samochodami".