Wagnerowcy przeniesieni. Kierunek: front wschodni

Rzecznik Wschodniego Zgrupowania Sił Zbrojnych Ukrainy Ilja Jewłasz poinformował o przeniesieniu byłych najemników rosyjskiej grupy Wagnera z Białorusi na wschodni front na Ukrainie. Dodatkowo część z nich udała się do Afryki. Kijów mówi wprost o "zatykaniu dziury".

Wagnerowcy na Białorusi Wagnerowcy na Białorusi
Źródło zdjęć: © BelTa
Mateusz Czmiel

Byli członkowie Grupy Wagnera, zwani "wagnerowcami", są obecnie obecni na terytorium Wschodniego Zgrupowania Sił Zbrojnych Ukrainy. Według informacji przekazanych przez Jewłasza, cytowanego przez portal Ukraińska Prawda, biorą oni udział w walkach. Rzecznik podkreślił, że najemnicy przybywają na Ukrainę z terytorium Białorusi.

Wagnerowcy mają wybór

Jewłasz dodał, że obecnie siły najemników są rozformowywane. Byli członkowie grupy Wagnera trafiają do różnych jednostek. Część z nich udaje się do Afryki, inni podpisują kontrakty z rosyjskim ministerstwem obrony i biorą udział w wojnie w różnym charakterze, w tym jako instruktorzy. Niektórzy z nich trafiają do zwykłych jednostek bojowych.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Gorąco na granicy. 40 mężczyzn próbowało dostać się do Polski

Jewłasz stwierdził, że byli najemnicy nie stanowią takiego zagrożenia jak jeszcze rok temu. Jego zdaniem, jest to związane z utratą przez nich swojego szefa - Jewgienija Prigożyna.

Andrij Demczenko, rzecznik ukraińskiej straży granicznej, w rozmowie z portalem podkreślił, że na Białorusi przebywało ponad 6 tys. wagnerowców. Obecnie, według jego szacunków, liczba tych najemników na Białorusi wynosi około 500.

Grupa Wagnera "nie istnieje". Podolak o "zatykaniu dziury"

Doniesienia skomentował już Mychajło Podolak, doradca prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego. W jego ocenie byli najemnicy "zatykają dziurę w rosyjskiej obronie na kierunku bachmuckim".

Podolak napisał w mediach społecznościowych, że "żadna grupa Wagnera już nie istnieje".

"Więc 'medialny' efekt tego zdarzenia jest większy niż jego rzeczywiste znaczenie. A cel jest jeden: by na krótko spróbować przykryć wiadomości o wyzwoleniu Kliszczijiwki i Andrijiwki przez ukraińską armię i o zniszczeniu głównych zdolnych do walki rosyjskich formacji na tym kierunku" - dodał Podolak.

Przeczytaj także:

Wybrane dla Ciebie
Ziobro obciążeniem dla PiS. "To oczywiście nas topi"
Ziobro obciążeniem dla PiS. "To oczywiście nas topi"
Jermak "bardzo niebezpieczny". Była rzeczniczka Zełenskiego boi się
Jermak "bardzo niebezpieczny". Była rzeczniczka Zełenskiego boi się
Jasne stanowisko Ukraińców ws. kompromisu z Rosją. Są gotowi wyjść na ulicę
Jasne stanowisko Ukraińców ws. kompromisu z Rosją. Są gotowi wyjść na ulicę
Europa rezygnuje z rosyjskiego gazu. Kreml ostro krytykuje decyzję
Europa rezygnuje z rosyjskiego gazu. Kreml ostro krytykuje decyzję
"Przyjaźń" wysadzona w powietrze. Jest nagranie
"Przyjaźń" wysadzona w powietrze. Jest nagranie
Jest akt oskarżenia przeciwko byłej dyrektorce ZOO. Wyrządziła szkody na ponad 100 tys. zł
Jest akt oskarżenia przeciwko byłej dyrektorce ZOO. Wyrządziła szkody na ponad 100 tys. zł
Niemcy szpiegowani. Rosyjskie satelity przelatują codziennie
Niemcy szpiegowani. Rosyjskie satelity przelatują codziennie
Mogherini wyszła w nocy z aresztu. Są szczegóły
Mogherini wyszła w nocy z aresztu. Są szczegóły
Zełenski wraca do kraju. Wiadomo, kto będzie reprezentował Ukrainę w Brukseli
Zełenski wraca do kraju. Wiadomo, kto będzie reprezentował Ukrainę w Brukseli
95 proc. Pokrowska w rękach Rosjan. Szacunki NATO
95 proc. Pokrowska w rękach Rosjan. Szacunki NATO
Awantura w Sądzie Najwyższym. Interweniowała policja
Awantura w Sądzie Najwyższym. Interweniowała policja
Kreml po rozmowach z USA. "Niektóre rzeczy nie do przyjęcia"
Kreml po rozmowach z USA. "Niektóre rzeczy nie do przyjęcia"