Dwa obrazki, ten sam dzień, ta sama godzina. W Warszawie bez słów komentarza i wielkiego show prezes Kaczyński taśmowo odczytuje nazwiska kolejnych kandydatów na prezydentów miast, w Krakowie opozycja w pełnej reprezentacji debatuje nad strategią na przyszłe wybory samorządowe. I choć nadal zdarza jej się gubić w pokracznej retoryce, jasna wydaje się świadomość celu - jeśli wygra, może pomyśleć o odbiciu Parlamentu. Ale do tego droga daleka.