poznańskie zoo

Prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak zabrał głos w sprawie zatrzymania dyrektor tamtejszego zoo, Ewy Z., która usłyszała prokuratorskie zarzuty. Włodarz miasta podziękował jej za pracę, w której "pokazała swoje wielkie serce". Ogrodem kieruje obecnie zastępczyni Ewy Z., Anna Orchowska.

Ewa Z., dyrektorka zoo w Poznaniu, została zatrzymana. Kobieta usłyszała prokuratorskie zarzuty dotyczące m.in. działań na szkodę Poznania oraz nakłaniania świadka do składania fałszywych zeznań. Kobiecie grozi nawet 10 lat pozbawienia wolności.

- Zwierzęta ewakuowane z azylu położonego niedaleko Kijowa dotarły już do poznańskiego zoo – powiedziała rzeczniczka poznańskiego Ogrodu Zoologicznego Małgorzata Chodyła w rozmowie z PAP w czwartek 3 marca. Do Poznania ewakuowano m.in. lwy, tygrysy i karakale.

W poznańskim zoo wykluły się dwa pelikany kędzierzawe. Miesiąc temu na świat przyszedł też pelikan różowy, który już uczy się pływać. "Trzymajcie się, dzieciaki!" - pisze na Facebooku Ogród Zoologiczny w Poznaniu.

Setki razy gubi kluczyki od auta, bywa roztargniony, ale nie przy zwierzętach. Pojechał na granicę i natychmiast zdiagnozował koszmar. Dwa dni walczył ze służbami o wydanie tygrysów. Pokonał 1200 km, by te znalazły się w końcu w odpowiednich warunkach. Uratował je. To lekarz weterynarii, szef ambulatorium poznańskiego ZOO - Jarek Przybylski.

Irina Kulikowska, menedżerka zoo w Dagestanie twierdzi, że nie zrzekła się praw do własności tygrysów. Oczekuje, że drapieżniki, które znalazły schronienie w Poznaniu, wrócą do Rosji. To oznacza, że tylko polski sąd może zdecydować o szczęśliwym zakończeniu udręki tygrysów.

Gehenna tygrysów, które utknęły na polsko-białoruskiej granicy trwa. Zwierzęta w nocy dotarły do poznańskiego zoo, gdzie udało się wyładować cztery klatki. W piątej, uszkodzonej, był agresywny tygrys. Zoo musiało poczekać na asystę policji z długą bronią, by móc go wydostać z auta.

Ciężarówka z tygrysami w klatkach, która utknęła kilka dni temu na polsko-białoruskiej granicy, dotarła w nocy do Poznania. Udało się z niej zdjąć jedynie cztery klatki. Pracownicy ogrodu musieli przerwać operację rozładunku, z powodu agresji jednego ze zwierząt. Stan zwierząt jest fatalny. Z jednej ze skrzyń nie docierają żadne odgłosy.

Rodzice lekceważący ostrzeżenia w ZOO, sadzające dzieci na lub za barierkami odgradzającymi ludzi od drapieżników - to przykra codzienność ogrodów zoologicznych. Poznańskie ZOO wytoczyło ciężkie działa przeciw bezmyślnym dorosłym.