Tygrysy uwięzione w klatkach. W akcji wyładunku bierze udział policja z długą bronią
Gehenna tygrysów, które utknęły na polsko-białoruskiej granicy trwa. Zwierzęta w nocy dotarły do poznańskiego zoo, gdzie udało się wyładować cztery klatki. W piątej, uszkodzonej, był agresywny tygrys. Zoo musiało poczekać na asystę policji z długą bronią, by móc go wydostać z auta.
- Robimy wszystko, by pomóc tym zwierzętom. Ale bezpieczeństwo ludzi jest najważniejsze. Potrzebny jest policjant z długą bronią, który będzie ubezpieczał ludzi, biorących udział w wyładunku - mówiła podczas konferencji prasowej dyrektorka zoo Ewa Zgrabczyńska. Niestety, jak ujawniła, mimo apelu do policji, nie było przez długi czas odpowiedzi w tej sprawie.
Policjanci jednak zareagowali. Do zoo przybyły policyjne posiłki i pracownicy zoo mogli kontynuować akcję wyładunku zwierząt. Ciężarówka ze zwierzętami wjechała do hangaru, gdzie pracownicy zoo "przyśpili" tygrysa, by móc wyjąć go z klatki.
Operacja ta była bardzo niebezpieczna. Nie było wiadomo, czy zestresowane zwierzę, zareaguje w ogóle na niewielką ilość środka usypiającego. Ze względu na stan zdrowia tygrysa nie można było całkowicie uśpić - mógłby nie przeżyć podania pełnej dawki medykamentu.
Na szczęście, jak poinformował TVN24, operacja przebiegła pomyślnie. Po godzinie 10 udało się wynieść śpiącego tygrysa z klatki. A potem uwolnić kolejnego.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Teraz pracownicy będą mogli dostać się do pozostałych zwierząt, do których dostęp był zablokowany przez uszkodzoną klatkę z agresywnym zwierzęciem.
Do poznańskiego zoo dotarło nad ranem 9 tygrysów. Ich stan jest fatalny. "Chude, odwodnione, z zapadniętymi oczami, futra obklejone odchodami, odparzenia od moczu, w totalnym stresie, bez woli i chęci do życia. Pokrzywione grzbiety, straszliwy smród w aucie. Skrzywdzone, cierpiące i upodlone" - poinformowało po godz. 4 rano na swoim profilu na Facebooku poznańskie zoo.
Film z wyładunku zwierząt zamieścił na swoim profilu na Facebooku prezydent Poznania, Jacek Jaśkowiak
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Dwa tygrysy trafiły do mini zoo w Człuchowie. Są w dobrym stanie. Dwa kolejne, które udało się wyładować z ciężarówki, są już nakarmione i napojone. Odpoczywają. Wkrótce zajmie się nimi lekarz weterynarii.
Niestety, stan pozostałych zwierząt, "upakowanych w małych skrzyniach jak szprotki", jest fatalny. Jeden z nich nie daje oznak życia.
Tygrysy w Koroszczynie. Jechały do Rosji
Ciężarówka z 10 tygrysami uwięzionymi w niewielkich klatkach wyjechała z Rzymu 22 października. Jechała do Dagestanu - republiki Federacji Rosyjskiej. Według nieoficjalnych informacji zwierzęta miały trafić do cyrku.
Zobacz także: Tygrysy na skraju wyczerpania. Jest śledztwo prokuratury
Ciężarówka utknęła na polsko-białoruskim przejściu granicznym w Koroszczynie. Białorusini nie chcieli jej wpuścić. Najpierw okazało się, że kierowcy nie mają białoruskich wiz. Potem, gdy transport przejął Rosjanin, białoruskie służby stwierdziły, że brakuje wymaganych przy transporcie żywych zwierząt dokumentów.
Ciężarówka z tygrysami w klatkach stanęła więc na parkingu przy przejściu granicznym. Do Rosji jechać nie może, a właściciel zwierząt nie zgadza się na ich powrót do Włoch - informował portal poznan.wyborcza.pl. Jeden z tygrysów padł, zanim zdążono udzielić mu pomocy.